piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 28: " Kochanie, ja chcę mieć cię przy sobie już na zawsze!... "

Nie mogłem opanować radości, od samego wieczora byłem tak szczęśliwy, że nie potrafiłem tego opisać. Czasem tak jest, że przypadkowa znajomość, czasem dać nam więcej szczęścia niż ta, na którą czekaliśmy z utęsknieniem. Tak było z nami, gdyby nie Leo, nie wiem, czy w ogóle bylibyśmy teraz razem. To dzięki niemu ją spotkałem. Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. Byłem wściekły na Bittencourta za to, że musiałem po nią pojechać. Ale gdy ją tylko zobaczyłem od razu się zakochałem. Wszystko od tamtego czasu się zmieniło. Byłem najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Planowaliśmy ślub, mieliśmy dziecko i następne w drodze. Nic innego bym nie mógł sobie zapragnąć. Dziś miałem trening o 9, zjadłem śniadanie i pojechałem. Lisa jeszcze spała, więc jej nie budziłem. Na boisku miałem zapał jak nie wiem. Wszystko zaczęło mi wychodzić, prawie w ogóle się nie pomyliłem. 
- Mario, co ci ? - zdziwił się Reus
- Człowieku rozumiesz, będę miał dziecko! - uśmiechnąłem się
- No przecież masz debilu - zaśmiał się Lewy
- No wiem, ale Lis jest w ciąży po raz drugi! 
- No to gratulacje!!!
- Ha dzięki, dzięki. Nawet nie wiecie jak się z tego powodu cieszę
- A kto by pomyślał, Gotze zawsze się wypierał, że nigdy w życiu nie będzie chciał mieć dzieci a tutaj proszę, jedno już ma drugie w drodze mmm
- Heh, Mats ludzie się zmieniają
- Widzę właśnie
Trening minął szybko i w dobrej atmosferze. Wróciłem do domu około 14, od progu drzwi poczułem zapach mojego ulubionego dania - Kurczaka z ryżem i warzywami z sosem. 
- Tatuś! - Nico przytulił mnie na wejściu
- Cześć misiaczku, gdzie mamusia ? - wziąłem go na ręce
- W kuchi
- chyba w kuchni - zaśmiałem się
- Mario! nie dokuczaj mu - usłyszałem śmiejący się głoś Liz
- No wjaśnie tatuś!
- Oj no dobrze - zaśmiałem się - chodź idziemy do mamy
- Źobiś mi śamojota?
- Jeśli królewicz sobie życzy - szliśmy w stronę pomieszczenia w którym znajdowała się Lisa, przywitałem ją soczystym buziakiem i zasialiśmy do stołu. Dziewczyna podała posiłek i zaczęliśmy zajadać...

♥ ~ Lisa ~ ♥
Cieszyło mnie to, że tak zaakceptował wieść o tym, że jestem w ciąży. Rano pojechał na trening, a ja zajęłam się domem. Ogarnęłam go i poszłam zrobić porządek z samą sobą. Wykąpałam sie i ubrałam w to. Później pojechałam po małego, razem z Ewką wypiłyśmy sobie kawę i chwilę pogadałyśmy. Do domu wróciliśmy około 13, zrobiłam obiad i czekałam na Mario. Po posiłku poszliśmy do ogrodu, słoneczko mocno przygrzewało. Nicolas bawił się w piaskownicy a my siedzieliśmy na huśtawce.
- Nie wierzę w to nadal! - zaśmiał się a ja się w niego wtuliłam
- To uwierz - odwzajemniłam gest
- No wierzę, wierzę - pocałował mnie 
- Kocham cię
- Ja ciebie też
- Moje życie od tamtego poznania się zmieniło. I to na lepsze - uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego klatkę
- Kochanie, ja chcę mieć cię przy sobie już na zawsze!
- Ja też, nie chcę cię już nigdy w życiu tracić!
- Weźmiemy ten ślub jak najszybciej proszę. Chcę byś była już szczęśliwą panią Gotze - zaśmiał się
- Z tobą, dla ciebie mogę nawet jutro - wtopiłam swoje usta w jego.
Siedzieliśmy w ciszy, wtuleni w siebie. Pragnęliśmy oboje szczęścia, którym bóg właśnie nas obdarzył. 
______________________________________
Wiem, trochę zaniedbałam, ale koniec roku, muszę nadrobić, chociaż że mam indywidualnie lekcje jeszcze dochodzą dwa inne blogi. Przepraszam ;3.

1 komentarz: