poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 53 " Już zawsze będzie dobrze.?"

♥ ~ 18 lat później... ~ ♥

Minęło sporo czasu, nasze życie na szczęście było wspaniałe. Zaszłam w ciążę. Mikołaj miał już siedemnaście lat. Nina natomiast miała już dziewiętnaście. Miki został piłkarzem tak jak Mario. Mój ukochany mąż zakończył już swoją karierę piłkarską. Fabian również został piłkarzem, razem z Niną tworzyli szczęśliwą parę. Byli zakochani w sobie na zabój. Ninka została modelką, od kiedy zaczęła dorastać chciała nią zostać. Razem z Mario cieszyliśmy się bardzo z tego powodu. Dziś mieliśmy zjeść rodzinny obiad. Właśnie dochodziła 15, zaczynałam nakrywać do stołu, kiedy przyszedł Mikołaj ze swoją nową dziewczyną.
- Mamo, tato poznajcie Camilę - uśmiechnął się
- Dzień dobry!
- Cześć Camilko - uśmiechnęłam się
- Dzień dobry. No synku śliczną dziewczynę sobie wybrałeś - uśmiechnął się Mario
- Dziękuje - uśmiechnęła się promiennie
- A gdzie Nina i Fabian?
- Zaraz powinni być - odpowiedziałam - o już są
- Hej mamuś, hej tatuś - uściskała mnie - Siemka Miki, no proszę hej Cami!
- Cześć córeczko, hej Fabianku
- Dzień dobry
- Siadajcie kochani póki ciepłe - wskazałam na krzesła.
- Mmm jak ładnie pachnie - uśmiechnął się Fabian
- A dziękuje ci kochany - zaśmiałam się
W szóstkę zjedliśmy posiłek, Nina z Fabianem posiedzieli jeszcze chwilę i wrócili do swojego mieszkania. Miki z Camilą poszli do jego pokoju a Mario zabrał mnie na spacer. Usiedliśmy sobie na jednej z ławeczek.
- Jak oni szybko rosną - uśmiechnęłam się - niedawno obydwoje w pieluchach biegali a teraz już mają swoje drugie połówki
- No widzisz kochanie, rosną jak na drożdżach. - odwzajemnił gest
Niebo nagle zrobiło się czarne, deszcz zaczął lać. Nie przeszkadzało nam to, zajęliśmy się sobą.
- Już zawsze będzie dobrze? - spytałam uśmiechając się
- Zawsze, obiecuje ci to - obdarował mnie buziakiem - Będziesz czuła się jak w raju
- Nie potrzebuję raju... Twoja obecność mi wystarczy!
____________________________________________________________
Koniec ;3 . Nie chciałam, ale wena gaśnie ;c . chciałam wam bardzo mocno podziękować, za to, że czytałyście te wypociny i komentowałyście. Jesteście wspaniałe naprawdę <3
Kocham wam po prostu ♥
Jeszcze raz dziękuje ;***
I zapraszam na inne moje blogi, mam nadzieję, że wam się spodobają <3



sobota, 20 lipca 2013

Nowy Blog! ;d

Kochane postanowiłam założyć nowego bloga. Będzie on o Dominiku Furmanie i Michale Żyro ;3
Mam pomysł i chciałabym go przenieść właśnie tam ;d
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;3

http://przyjaznzlaczonawmilosc.blogspot.com/

Rozdziały będą co tydzień w piątki ;p
Pozdrawiam ;*

Rozdział 52 " Jednak nic.. "

- Skarbie - zacząłem...
- Słucham? - odwróciła się w moją stronę, i spojrzała mi w oczy
- No bo... - jąkałem się
- hm?
- Jednak nic...
- Mario zacząłeś to skończ - uśmiechnęła się
- Nie naprawdę to nic ważnego..
- Na pewno?
- Tak...
- Dobra... - dała mi całusa. - Mario, mam do ciebie jedno pytanie
- Jakie?
- Bo ja chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko, dom wydaje się pusty bez Nico...
- Wiesz kochanie, o to samo chciałem cię zapytać, tylko jakoś...
- Czyli ty też byś chciał.
- Oczywiście, ja to bym chciał nawet piątkę - zaśmiałem się
- Nie zapędzaj się mój drogi - uśmiechnęła się
- To co? - posłałem jej ciepły uśmiech i zacząłem całować jej szyję.

~ * * * ~ 

Następnego dnia obudziłem się wcześnie, Lisa spała. Delikatnie wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki by się odświeżyć. Po dziesięciu minutach siedziałem już w kuchni i piłem kawę. Niedługo później dołączył do mnie Sven razem z Felixem i Leo.
- A pogoda znów denna - stwierdził Leonardo podchodząc do okna.
- Wiedzieliśmy kiedy przyjechać - uśmiechnął się mój brat.
- Racja młody -wyszczerzyłem się
- A ty co?
- Nic, o co ci chodzi?
- Szczerzysz się jak jakiś chory psychicznie - zaśmiał się Sven
- Mam powody - uśmiechnąłem się
- Jakie? - zapytał Fele
- A to cię już nie powinno interesować mój kochany - wytknąłem mu język
- Wy to się kochacie - zaśmiała się wchodząca do kuchni Lisa
- Oczywiście skarbie - posłałem jej uśmiech
- hahah tak - prychnął
- Ta-tia! ap-ka!
- No chodź księżniczko - wziąłem ją na kolana - wyspałaś się maleńka?
- Tiak
- To ja zabieram się do robienia śniadania - oznajmiła Lisa
- Pomogę ci - powiedziałem
- Nie trzeba, jak możesz to pomóż małej się ubrać
- Oczywiście.
Razem z małą skierowałem się do pokoju jej i Fabianka. Wziąłem jej rzeczy z walizki i pomogłem jej się ubrać. Gdy zeszliśmy na dół wszyscy już siedzieli przy stole. Wziąłem ją na kolana i dołączyłem się do jedzenia posiłku. Dziś mieliśmy wybrać się nad jezioro. Pogoda się zmieniła na szczęście. Słońce mocno grzało. Każdy poszedł się przebrać i całą grupą poszliśmy na piechotę.

♥ ~ Lisa ~ ♥
- Ta-tiuś nóźki mnie bolją
- Ninuś chodź do mnie, bo tatuś ma rączki zajęte
- Djobsie
Wzięłam ją i szliśmy dalej. Po niecałych dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Na plaży było kilka osób, reszta siedziała w wodzie. Razem z dziewczynami rozłożyłyśmy sobie ręczniki i zaczęłyśmy się opalać. Chłopcy wskoczyli do wody, a Nina razem z Fabiankiem budowali zamki z piasku. Popołudnie zapowiadało się świetnie.
- Głodny jestem - oznajmił Felix - Chłopaki może idziemy po coś do jedzenia?
- Świetny pomysł! - uśmiechnął się Moritz
- Co chcecie? - zapytał Leo
Złożyłyśmy im zamówienie i poszli. Razem z Laurą wzięłyśmy dzieci i poszłyśmy trochę się popluskać w wodzie. Byłyśmy w niej tak długo, aż nie wrócili...
__________________________________________
Mojej weny coraz bardziej brakuje ;c . Przepraszam znów za to coś ;/

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 51 " Skarbie! "

♥ ~ Dwa miesiące później ... ~ ♥

Anka wyszła już ze szpitala, dziewczyna pogodziła się z tą wiadomością, że do końca życia będzie jeździła na wózku. Wiedziała, że Felix jej nie opuści. Mimo tego co się stało chciała, żebyśmy jednak wszyscy pojechali na te wakacje. Postanowiliśmy, że wybierzemy się w to samo miejsce co kiedyś. Leo z Mo załatwili minibus a my domek. Z samego rana wyruszaliśmy, ubrałam się w to i poszłam pomóc ubrać małej. Nina jak to Nina, gdy tylko wsiedliśmy do samochodu zasnęła obok Fabiana. Siedziałam wtulona w Mario, i wspominałam dawne czasy. To właśnie tam zaszłam w ciążę. Byłam wtedy szczęśliwa tak jak teraz. Miałam przy sobie przyjaciół, Mario i moją małą córeczkę to było najważniejsze. Zapowiadał się świetny tydzień. Wszyscy cieszyli się z tego powodu. Na dworze zaczęło lać jak z cebra. Droga robiła się coraz bardziej śliska.. Na szczęście bezpiecznie dotarliśmy na miejsce. Poszliśmy do wyznaczonych pokoi i rozpakowaliśmy się. Gdy wszyscy już to zrobili całą grupą spotkaliśmy się w salonie. Mario rozpalił w kominku, a Laura zaparzyła dla wszystkich po kubku herbaty. Tak przeczekaliśmy tą burzę. Na niebie wyszła piękna tęcza. Nina i Fabian obserwowali ją cały czas. Jedyne o czym teraz wszyscy myśleliśmy to wieczorny spacer po burzy. Ubraliśmy się cieplej i poszliśmy na przechadzkę. Mario cały czas niósł Ninę na rękach. Mała w połowie drogi zasnęła. Nawet grzmot powracającej burzy jej nie obudził. I znów musieliśmy wracać do domku. Nikt nie miał już siły na nic więc każdy udał się do siebie i poszedł spać...

♥ ~ Mario ~ ♥

Ten tydzień miał być wyjątkowy, i niezapomniany. Lecz jak na razie pogoda psuje nam wszystkie plany. Miałem plan, jeden plan, który chciałem zrealizować właśnie tutaj, właśnie w tym miejscu. Tak jak kiedyś. Musiałem o nim poinformować Lisę, miałem tylko nadzieję, że się zgodzi... Wieczorem położyłem się obok niej i mocno ją przytuliłem.
- Skarbie! - zacząłem...
____________________________________________
Denny - przepraszam, ale mam doła i brakuje weny ;c 
Krótki - ponieważ muszę jechać z kotem do weterynarza i brak czasu, Przepraszam jeszcze raz!

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 50 " Co ty w ogóle mówisz!? "

Z samego rana dostałem wiadomość od brata, że z An już lepiej. Lecz nie wiadomo było jeszcze kiedy wybudzi się ze śpiączki. Mogła dziś, jutro, za tydzień. Nie było wiadomo. Wstałem z łózka i poszedłem do sklepu po świeże bułki na śniadanie. Zostawiłem Lisie karteczkę. Nina była już na nogach, postanowiłem wziąć ją ze sobą. Założyłem jej buciki i chwyciłem za rączkę. Szliśmy sobie parkiem, kupiłem jej gałkę lodów tak jak i sobie. Nagle spotkałem Cornelle, tą jędzę z klasy Lisy. O dziwo, zmieniła się. W ogóle nie miała makijażu, może postanowiła coś z sobą zrobić dla tego chłopaka co z nią szedł.
- Oo kogo ja tu widzę, cześć Mario - uśmiechnęła się - A ta mała kruszynka to kto?
- Cześć Cornella, to Nina - uśmiechnąłem się
- Dzien do-bly
- Jaka słodziutka - znów się uśmiechnęła - hej maleńka. Opowiadaj co tam u was?
- Wszystko w normie, już lepiej. A u ciebie? widzę, że mała zmiana
- Ah słyszałam, że straciliście synka. Współczuje - mina jej posmutniała - Mała, ogromna, ale to wszystko dzięki niemu. Tak w ogóle poznajcie się. Mario to Alex, skarbie to Mario mąż jednej dziewczyny z mojej klasy.
- Siema - podał mi dłoń
- Hej - uśmiechnąłem się
- To my będziemy lecieć, hej. Pozdrów Lisę ode mnie - uśmiechnęła się
- Okey, dzięki i wzajemnie!
- Dzięki!
To była ta sama Cornelle ? - ta myśl krążyła mi w głowie, nie sądziłem, że ona będzie potrafiła się tak zmienić i to dla miłości. Chociaż ja sam przez miłość do Lisy stałem się bardziej odpowiedzialny i dorosły. W końcu dotarliśmy do supermarketu...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Od razu po obudzeniu przeczytałam karteczkę, która leżała na stoliku nocnym.
" Jestem w supermarkecie, wziąłem Ninę ze sobą niedługo wracamy. Kocham cię! "
Odłożyłam ją na miejsce w którym leżała i poszłam do łazienki, wzięłam kąpiel. I ubrałam się w wcześniej uszykowane rzeczy. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół by zaparzyć sobie kawy. Przygotowywanie napoju przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Chwyciłam go i odebrałam.
- Hej Lis - przywitał się Felix
- Siemka Fele, co tam?
- An właśnie się budzi!
- Świetnie! Zaraz do ciebie przyjadę!
- Okey, czekam.
Dobrze, że nie zdążyłam jej zaparzyć. Chwyciłam torebkę i wyszłam z domu. Po drodze zadzwoniłam do Mario. Obydwoje byli niedaleko szpitala, więc powiedzieli że wpadną. Po niecałych dziesięciu minutach parkowałam już samochód na parkingu. Weszłam do szpitala, Mario wraz z Niną i Felixem już byli. Przywitałam młodszego Gotzego.
- I co z nią?
- Niedługo będzie można do niej wejść - powiedział z uśmiechem na twarzy
- To super. A wyniki?
- Lekarz powinien niedługo wyjść z jej sali to się dowiemy.
- Okey - uśmiechnęłam się
Po pięciu minutach z sali wyszedł jej lekarz prowadzący. Oznajmił, że An chciałaby, żebym to ja właśnie do niej przyszła jako pierwsza. Felix nie miał nic przeciwko. Usiadłam obok jej łóżka i uśmiechnęłam się
- Lisa, dziękuje że przyszłaś - chwyciła moją rękę
- Nie dziękuj, jesteś moją przyjaciółką!
- Czy ja naprawdę nie będę chodziła już nigdy? - oczy jej się zeszkliły
- An...
- Nie to nie możliwe! - zaczęła płakać.
- Nie płacz An, wszystko będzie dobrze! - przytuliłam ją.
Do sali nagle wszedł Felix razem z Mario i małą, lekarz pozwolił im wejść do nas. Chłopak widząc, że jego ukochana płacze mocno ją przytulił.
- Dlaczego płaczesz? - spytał ocierając jej łzy
- Bo jestem kaleką!. Zostawisz mnie dla jakiejś modelki, która będzie piękna i nie będzie musiała jeździć na wózku!
- Co ty w ogóle mówisz!? - krzyknął - Nie mogę tego słuchać! - oznajmił i opuścił sale trzaskając drzwiami
- Mario idź z nim pogadać! - powiedziałam. do męża, ten dał mi małą i wybiegł za bratem
Anka zaczęła płakać, nie mogła się uspokoić.
- An co ty do cholery gadasz!. Wiesz jak go uraziłaś! - zwróciłam się do przyjaciółki
- Ale to jest prawda, po co mu jakaś kaleka, jak może mieć piękną modelkę?
- Nie rozumiesz, że on cię kocha. Nie wiesz jak się o ciebie martwił. Siedział cały czas przy tobie. Wiesz jak on się teraz czuje?
- Nie wiem!
- A ja wiem. I to nie jest wspaniałe uczucie.
- A ty skąd wiesz?
- No bo miałam kiedyś podobną sytuację. Zanim się tutaj przeprowadziłam miałam chłopaka, tak jak ty musiał jeździć na wózku po wypadku samochodowym. Powiedział mi dokładnie to samo co ty....
- I tak po prostu go zostawiłaś? - spojrzała na mnie
- Nigdy go nie zostawiłam, byłam z nim cały czas. Ale niestety zmarł na białaczkę.
- Współczuje..
- Więc teraz moja kochana powinnaś go przeprosić, on naprawdę cię kocha!
- Dobrze zawołasz go?
- Okey. Chodź Ninuś pójdziemy po wuja - wzięłam córkę za rękę i wyszłam z sali w poszukiwaniu chłopaka...

♥ ~ Felix ~ ♥

Mimo, że na wierzchu wydawałem się twardy jak skała w środku byłem miękki. Nie wiem dlaczego ona tak powiedziała, przecież kocham ją nad życie. Chciałem się jej oświadczyć. Wybiegłem z sali ze łzami w oczach. Poszedłem przed szpital i usiadłem na schodach chowając twarz w dłonie. Ja nigdy jej nie zostawię, kochałem ją cholernie mocno. Chwilę później poczułem rękę na moim ramieniu, spojrzałem w górę i ujrzałem mojego brata, usiadł koło mnie i zaczął rozmowę.
- Nie wiedziałem, że aż tak ją kochasz
- Mario ja ją kocham najbardziej na świecie. Nikt więcej się nie liczy mimo wszystkiego!
- Wiem o co ci chodzi, mam tak samo młody.
- Ale jak ona mogła sobie tak pomyśleć?
- Nie wiem. Ale powiem ci jedno, gadała bzdury - uśmiechnął się
- Wiem, nigdy jej nie zostawię. Mam gdzieś piękne modelki, wolę moją śliczną An!
- No widzę, że wydoroślałeś!
- Już dawno bracie!
- Felix! - usłyszałem głos Lisy - An chciałaby z tobą porozmawiać
- Okey, idę.
Wstałem i otrzepałem się. Udałem się wprost do sali w której leżała. Gdy otworzyłem drzwi spojrzała na mnie tymi swoimi słodkimi dużymi i czerwonymi od płaczu oczkami. Podszedłem do niej i przytuliłem mocno po czym złożyłem całusa na jej ustach.
- Proszę cię, nigdy więcej tak nie mów! - usiadłem na krzesełku obok jej łóżka - Nigdy cię nie zostawię!
- Przepraszam! - po jej policzku spłynęła łza
- Kocham cię rozumiesz! Liczysz się tylko ty zrozum! - otarłem jej łzę
- Też cię kocham!
Spędziłem z nią resztę dnia...
________________________________________
Nie za bardzo mi się podoba ;c . Jakiś taki denny ;/

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 49 " Ona się załamie "

Jak zawsze obudziłam się wtulona w ramiona mojego ukochanego bruneta. On jeszcze spał, nie chciałam go obudzić, więc delikatnie wstałam z łóżka i cicho wzięłam ubrania z szafy. Swoje kroki skierowałam do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny i wlałam fiołkowego płynu do kąpieli. Weszłam do niej i zrelaksowałam się. Potrzebowałam trochę relaksu. Założyłam sobie słuchawki na uszy i włączyłam cicho muzykę. Myślałam nad przyszłością. Nina bardzo szybciutko dorastała, bardzo cieszyłam się z tego powodu. Miałam nadzieję, że kiedyś Mario będzie chciał mieć jeszcze jedno dziecko. Ten dom bez Nicolasa wydaje się pusty. Nina stała się teraz naszym oczkiem w głowie, nie spuszczałam z niej w ogóle oczu. Nie chciałam, żeby stała jej się krzywda kiedykolwiek. Po prawie dwugodzinnej kąpieli w końcu wyszłam z wanny i ubrałam się w letnią sukienkę. Zeszłam do kuchni, aby przygotować śniadanie, ku mojemu zdziwieniu, przy stole siedzieli już Mario i Nina i czekali już tylko na mnie. Dosiadłam się do nich i zaczęłam spożywać pyszne śniadanie przygotowane przez mojego ukochanego męża.

♥ ~ Mario ~ ♥

Gdy się obudziłem Lisy już nie było przy mnie, zorientowałem się, że poszła wziąć kąpiel. Wiedziałem, że szybko nie wyjdzie, więc poszedłem się odświeżyć do drugiej łazienki. Ubrałem się, umyłem i udałem się do kuchni. Zrobiłem sałatkę oraz kanapki. Mała się już obudziła. Dziś postanowiłem zabrać je obydwie na zakupy. Podczas śniadania bardzo dużo się śmialiśmy, w końcu wracały dawne czasy.
- Co powiecie dzisiaj, żebym zabrał was na zakupy? - zaproponowałem
- Oo ja z chęcią - zaśmiała się Lisa - Kupię sobie coś na wyjazd. i małej coś musimy, bo rośnie jak na drożdżach.
- Ninie musimy kupić nowe buty - oznajmiłem
- I jakieś rzeczy - dodała.
- No tak. To wchodzimy po śniadaniu ?
- Jasne.
Lisa poszła pomóc ubrać się małej a ja wziąłem się za sprzątanie. Po niecałej godzinie byliśmy już w centrum handlowym. Kupiliśmy Ninie dużo nowych ciuszków oraz trzy pary bucików. Nie obyło się jeszcze bez zabawek. Spędziliśmy tam prawie pół dnia, ale nie narzekałem. Sam to im zaproponowałem. Wróciliśmy do domu około 15. Dziewczyny poszły rozpakować swoje nowe ciuchy a ja usiadłem sobie na kanapie i włączyłem wiadomości. Nagle natrafiłem na wiadomość, która mnie przeraziła.
- Lisa! - krzyknąłem
- Co jest skarbie? - zapytała wchodząc do salonu
- Leo i Sam mieli wypadek! - powiedziałem wskazując na ekran telewizora
- CO?! NIE! - po jej policzkach zaczęły spływać łzy - To niemożliwe!
- Ktoś do mnie dzwoni... - poczułem wibracje mojego telefonu. Zobaczyłem kto to. Dzwonił mój brat. Powiedział mi wszystko o wypadku. Podał mi adres szpitala w którym obydwoje leżeli. Nie mogłem w to uwierzyć. W samochodzie nie byli tylko Leonardo i Samanta ale również An. Głos mojego młodszego brata był załamany, drżący. Jak najszybciej wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Na poczekalni byli już Sven z Laurą, Moritz, Felix i mały Fabian. Nie odzywałem się, podszedłem do brata i mocno go przytuliłem. Po jego minie widziałem, że z An nie jest za dobrze. Lisa stała wtulona w Laurę. Wszyscy staliśmy w ciszy. Od lekarza dowiedziałem się, że z Leonem i Sam jest lepiej. Ale nadal operowali An. Wszyscy wspierali mojego brata. Ten siedział załamany i modlił się by jego ukochana wyszła z tego cało...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Ta wiadomość była dla mnie koszmarem. Ale wiedziałam, że muszę wspierać Felixa. On sam pomagał mi gdy Mario i Nico byli w szpitalu. Chłopak siedział wtulony we mnie. Oczy całe miał czerwone od łez, był silny, ale za bardzo kochał An. Czekaliśmy tam jak na wyrok. W końcu z sali wyszedł lekarz. Felix momentalnie do niego podszedł. Z miny lekarza mogłam stwierdzić i radość i smutek. W końcu wrócił, od razu musiałam się dowiedzieć co z nią.
- Felix?
- Operacja się udała, An bardzo walczyła. Ale...
- Co ale... No mów - spojrzała na niego Laura
- Chyba już do końca życia będzie musiała jeździć na wózku a póki co będzie leżała w śpiączce.
- Ona się załamie - stwierdził Sven
- Nie pozwolimy jej na to!. Zrobimy tak, by czuła się przy nas normalnie.
- Lisa ma rację!
Przesiedzieliśmy w szpitalu jeszcze z dwie godziny, później postanowiliśmy wrócić do domu. Nina była strasznie zmęczona. Zasnęła w samochodzie. Mario zaniósł ją do łóżka, a ja położyłam się na kanapie. I momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza...
_________________________________________
Macie taki denny :D . Ale jestem nie wyspana xdd . Nie wierzę, że niedługo będzie 50 rozdział ;d . Jakiś cud w moim wykonaniu :D . Nigdy nie miałam bloga powyżej 40 a tutaj 50 :D .

+ Chciałam wam podziękować, za to że komentujecie <3. Nawet nie wiecie ile to daje radości i dodatkowej weny ;* jeszcze raz DZIĘKUJE!! ♥♥


niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 48 " Wyjedźmy gdzieś... "

W końcu spędzaliśmy czas jak kiedyś, nasza paczka i nikt więcej. Strasznie mi tego brakowało. Teraz może znów wróci, będzie tak jak kiedyś. Wczorajsza impreza była świetna, dużo rozmawialiśmy, po prostu nadrabialiśmy czas, który nam przeminął. Dziś chcieliśmy to powtórzyć, więc razem z Lisą zaprosiliśmy przyjaciół do nas na grilla. Każdy z nich oczywiście się zgodził. Ranek dzisiejszego dnia był przepiękny, przez rolety przebijały się promienie słońca. Lisa leżała wtulona w moje ramiona. Słodko sobie spała, a ja bawiłem się kosmykami jej włosów i myślałem nad przeszłością jak i przyszłością. Miałem nadzieję, że nasze życie w końcu będzie spokojne. Nic nam już nie przeszkodzi w byciu szczęśliwą rodziną. Moje myśli ogarnął także temat tego, że chciałbym mieć jeszcze jedno dziecko. Mimo tego, że niedawno jedno straciłem, pragnąłem mieć następne. Dom bez Nico wydawał się taki pusty. Nikt nie rozrabiał tak jak on. Nina była jeszcze z mała. Nie wiadomo, może Lisa też tego pragnie. Szczerze powiem, że sam nie wiem. Nie rozmawiałem z nią na ten temat. Jednak na razie to chyba jeszcze za wcześnie, nadal czuję ból po stracie Nicolasa. Ale trzeba żyć dalej. To co było już się nie odstanie, nikt mu życia nie przywróci, ale miałem nadzieję, że tam do góry jest szczęśliwy. Z mojego letargu wyrwał mnie głos mojej ukochanej...
- Hej, nie śpisz już? - uniosła głowę by spojrzeć mi w oczy
- Nie, jakoś nie mogę
- Mario coś się stało?
- Nie, czemu tak sądzisz? - lekko się uśmiechnąłem
- Masz taką smutną minę
- Zdaje ci się - pocałowałem ją
- Słodki jesteś wiesz?
- Wiem - zaśmiałem się
- Trzeba wstawać - przeciągnęła się
- Nie trzeba - zacząłem całować jej szyję
- O nie, nie kochany. Muszę wam śniadanie zrobić, później zakupy - odsunęła się - a ty musisz grilla wyczyścić
- Ale dopiero jest 12 - uśmiechnąłem się
- No właśnie 12 a o 17 przychodzą
- Jeszcze dużo czasu..
- Mario, wieczorem - zaśmiała się
- uhuhu - posłałem jej głupkowaty uśmieszek - trzymam cię za słowo kochanie
- haha dobrze głupku - cmoknęła mnie w policzek i wstała - ty się nie ruszasz?
- jeszcze chwilkę - oznajmiłem - zaraz do ciebie zejdę i pomogę
- Dobra, a jak nie to przyjdę do ciebie z wiadrem zimnej wody - uśmiechnęła się
- Nie odważysz się
- Oj to widocznie mnie kochanie nie znasz - zaśmiała się i wyszła
Byłem szczęśliwy, cholernie szczęśliwy, że mam ją przy sobie. Nie chcę jej nigdy już tracić...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Gdy się obudziłam Mario już nie spał, wyglądał na takiego smutnego, przybitego. Ale nie chciał mi powiedzieć dlaczego. Zmartwiłam się trochę. Na zegarku widniała już godzina 12. Musiałam wziąć się za uszykowanie śniadania. Gdy dotarłam do kuchni, zobaczyłam, że mała już nie śpi tylko urzęduje pod lodówką. Zrobiłam jej kanapki, które zjadła z ogromnym apetytem. Ubrałam się i wykąpałam małą. Poszłam sprawdzić czy Mario już wstał. Lecz niestety spał sobie słodko. Postanowiłam go nie budzić, chociaż że obiecałam mu pobudkę. Zostawiłam mu karteczkę na stole w kuchni, wzięłam kluczyki do samochodu. Zapięłam małą w fotelik i pojechałam do supermarketu. Kupiłam rzeczy na wieczór, trochę słodyczy dla Mario i Niny oraz trochę procentów dla chłopaków. Do domu wróciłam po trzech godzinach. Na szczęście Mario już nie spał, czyścił właśnie grilla. Nina dorwała się do czekolady i obserwowała ojca. Ja natomiast postanowiłam ogarnąć troszkę dom.
- Dałaś Ninie czekoladę ? - Mario objął mnie w pasie i przytulił
- Tak, a coś się stało?
- Nie tylko wygląda jak potwór - zaśmiał się i wskazał na małą
Faktycznie, Nina miała całą twarz umazaną w czekoladzie. Chwyciłam ją za rączkę i poszłam z nią do łazienki. Umyłam jej buźkę i poszłam razem chwilę się z nią pobawić.

♥ ~ Mario ~ ♥

Zbliżała się 17, przyjaciele pomału zaczęli się schodzić. W końcu wszyscy znaleźliśmy się w ogrodzie. Odpaliłem grilla i zacząłem smażyć kiełbasy. Siedzieliśmy, buzie się nam w ogóle nie zamykały.
- Szkoda, że te czasy już minęły - stwierdził Felix
- Nie minęły skarbie, zawsze będziemy się przyjaźnić! - uśmiechnęła się An
- Anka ma rację, ja nie mam zamiaru kończyć z naszą paczką - uśmiechnęła się Laura
- Ja też nie! - dodała Lisa
- A może... - powiedziałem
- Co?
- Wyjedźmy gdzieś... Wszyscy razem tak całą paczką jak kiedyś - uśmiechnąłem się
- Nie powiem, chociaż raz zaproponowałeś coś sensownego braciszku - zaśmiał się Felix
- Taa dzięki młody - uśmiechnąłem się
- ale to naprawdę nie tak głupi pomysł - powiedział Moritz.
- Wiem - zaśmiałem się
- To co?
- My z wielką chęcią - uśmiechnął się Sven
- My w sumie też co Sam?
- ta, z ogromną chęcią!
- To co, jutro spotykamy się u nas i obmawiamy szczegóły? - spytał Leitner
- Spoko, nam pasuje - odpowiedziałem
- Okey
Nie sądziłem, że się zgodzą, myślałem że wyśmieją moją propozycję, ale jednak. Wszystkim spodobał się mój pomysł. Miałem nadzieję, że te wakacje zapamiętamy do końca życia. Wszyscy pozbierali się do domów około 1 nad ranem, ponieważ naszła nas mocna ulewa. Chcieliśmy by przenocowali u nas, ale nie chcieli robić nam kłopotu. Poszedłem do sypialni i dołączyłem do mojej żony, która leżała sobie już w łóżku. Chcąc nie chcąc musiała dokończyć ze mną to co mi obiecała...
_____________________________________________
Powiem wam, że lepiej się piszę rozdział gdy jest dokładnie godzina 00 : 50 :D