niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 48 " Wyjedźmy gdzieś... "

W końcu spędzaliśmy czas jak kiedyś, nasza paczka i nikt więcej. Strasznie mi tego brakowało. Teraz może znów wróci, będzie tak jak kiedyś. Wczorajsza impreza była świetna, dużo rozmawialiśmy, po prostu nadrabialiśmy czas, który nam przeminął. Dziś chcieliśmy to powtórzyć, więc razem z Lisą zaprosiliśmy przyjaciół do nas na grilla. Każdy z nich oczywiście się zgodził. Ranek dzisiejszego dnia był przepiękny, przez rolety przebijały się promienie słońca. Lisa leżała wtulona w moje ramiona. Słodko sobie spała, a ja bawiłem się kosmykami jej włosów i myślałem nad przeszłością jak i przyszłością. Miałem nadzieję, że nasze życie w końcu będzie spokojne. Nic nam już nie przeszkodzi w byciu szczęśliwą rodziną. Moje myśli ogarnął także temat tego, że chciałbym mieć jeszcze jedno dziecko. Mimo tego, że niedawno jedno straciłem, pragnąłem mieć następne. Dom bez Nico wydawał się taki pusty. Nikt nie rozrabiał tak jak on. Nina była jeszcze z mała. Nie wiadomo, może Lisa też tego pragnie. Szczerze powiem, że sam nie wiem. Nie rozmawiałem z nią na ten temat. Jednak na razie to chyba jeszcze za wcześnie, nadal czuję ból po stracie Nicolasa. Ale trzeba żyć dalej. To co było już się nie odstanie, nikt mu życia nie przywróci, ale miałem nadzieję, że tam do góry jest szczęśliwy. Z mojego letargu wyrwał mnie głos mojej ukochanej...
- Hej, nie śpisz już? - uniosła głowę by spojrzeć mi w oczy
- Nie, jakoś nie mogę
- Mario coś się stało?
- Nie, czemu tak sądzisz? - lekko się uśmiechnąłem
- Masz taką smutną minę
- Zdaje ci się - pocałowałem ją
- Słodki jesteś wiesz?
- Wiem - zaśmiałem się
- Trzeba wstawać - przeciągnęła się
- Nie trzeba - zacząłem całować jej szyję
- O nie, nie kochany. Muszę wam śniadanie zrobić, później zakupy - odsunęła się - a ty musisz grilla wyczyścić
- Ale dopiero jest 12 - uśmiechnąłem się
- No właśnie 12 a o 17 przychodzą
- Jeszcze dużo czasu..
- Mario, wieczorem - zaśmiała się
- uhuhu - posłałem jej głupkowaty uśmieszek - trzymam cię za słowo kochanie
- haha dobrze głupku - cmoknęła mnie w policzek i wstała - ty się nie ruszasz?
- jeszcze chwilkę - oznajmiłem - zaraz do ciebie zejdę i pomogę
- Dobra, a jak nie to przyjdę do ciebie z wiadrem zimnej wody - uśmiechnęła się
- Nie odważysz się
- Oj to widocznie mnie kochanie nie znasz - zaśmiała się i wyszła
Byłem szczęśliwy, cholernie szczęśliwy, że mam ją przy sobie. Nie chcę jej nigdy już tracić...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Gdy się obudziłam Mario już nie spał, wyglądał na takiego smutnego, przybitego. Ale nie chciał mi powiedzieć dlaczego. Zmartwiłam się trochę. Na zegarku widniała już godzina 12. Musiałam wziąć się za uszykowanie śniadania. Gdy dotarłam do kuchni, zobaczyłam, że mała już nie śpi tylko urzęduje pod lodówką. Zrobiłam jej kanapki, które zjadła z ogromnym apetytem. Ubrałam się i wykąpałam małą. Poszłam sprawdzić czy Mario już wstał. Lecz niestety spał sobie słodko. Postanowiłam go nie budzić, chociaż że obiecałam mu pobudkę. Zostawiłam mu karteczkę na stole w kuchni, wzięłam kluczyki do samochodu. Zapięłam małą w fotelik i pojechałam do supermarketu. Kupiłam rzeczy na wieczór, trochę słodyczy dla Mario i Niny oraz trochę procentów dla chłopaków. Do domu wróciłam po trzech godzinach. Na szczęście Mario już nie spał, czyścił właśnie grilla. Nina dorwała się do czekolady i obserwowała ojca. Ja natomiast postanowiłam ogarnąć troszkę dom.
- Dałaś Ninie czekoladę ? - Mario objął mnie w pasie i przytulił
- Tak, a coś się stało?
- Nie tylko wygląda jak potwór - zaśmiał się i wskazał na małą
Faktycznie, Nina miała całą twarz umazaną w czekoladzie. Chwyciłam ją za rączkę i poszłam z nią do łazienki. Umyłam jej buźkę i poszłam razem chwilę się z nią pobawić.

♥ ~ Mario ~ ♥

Zbliżała się 17, przyjaciele pomału zaczęli się schodzić. W końcu wszyscy znaleźliśmy się w ogrodzie. Odpaliłem grilla i zacząłem smażyć kiełbasy. Siedzieliśmy, buzie się nam w ogóle nie zamykały.
- Szkoda, że te czasy już minęły - stwierdził Felix
- Nie minęły skarbie, zawsze będziemy się przyjaźnić! - uśmiechnęła się An
- Anka ma rację, ja nie mam zamiaru kończyć z naszą paczką - uśmiechnęła się Laura
- Ja też nie! - dodała Lisa
- A może... - powiedziałem
- Co?
- Wyjedźmy gdzieś... Wszyscy razem tak całą paczką jak kiedyś - uśmiechnąłem się
- Nie powiem, chociaż raz zaproponowałeś coś sensownego braciszku - zaśmiał się Felix
- Taa dzięki młody - uśmiechnąłem się
- ale to naprawdę nie tak głupi pomysł - powiedział Moritz.
- Wiem - zaśmiałem się
- To co?
- My z wielką chęcią - uśmiechnął się Sven
- My w sumie też co Sam?
- ta, z ogromną chęcią!
- To co, jutro spotykamy się u nas i obmawiamy szczegóły? - spytał Leitner
- Spoko, nam pasuje - odpowiedziałem
- Okey
Nie sądziłem, że się zgodzą, myślałem że wyśmieją moją propozycję, ale jednak. Wszystkim spodobał się mój pomysł. Miałem nadzieję, że te wakacje zapamiętamy do końca życia. Wszyscy pozbierali się do domów około 1 nad ranem, ponieważ naszła nas mocna ulewa. Chcieliśmy by przenocowali u nas, ale nie chcieli robić nam kłopotu. Poszedłem do sypialni i dołączyłem do mojej żony, która leżała sobie już w łóżku. Chcąc nie chcąc musiała dokończyć ze mną to co mi obiecała...
_____________________________________________
Powiem wam, że lepiej się piszę rozdział gdy jest dokładnie godzina 00 : 50 :D

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział :3
    Czekamy na nexta :D
    Pozdrawiamy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) Wczoraj znalazłam tego bloga, ale już nadrobiłam rozdziały ;)
    Bardzo mi się podoba te opowiadanie.
    Czekam na nexta :3
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny! Nareszcie wszystko się układa.
    To mi się podoba. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń