- Oo kogo ja tu widzę, cześć Mario - uśmiechnęła się - A ta mała kruszynka to kto?
- Cześć Cornella, to Nina - uśmiechnąłem się
- Dzien do-bly
- Jaka słodziutka - znów się uśmiechnęła - hej maleńka. Opowiadaj co tam u was?
- Wszystko w normie, już lepiej. A u ciebie? widzę, że mała zmiana
- Ah słyszałam, że straciliście synka. Współczuje - mina jej posmutniała - Mała, ogromna, ale to wszystko dzięki niemu. Tak w ogóle poznajcie się. Mario to Alex, skarbie to Mario mąż jednej dziewczyny z mojej klasy.
- Siema - podał mi dłoń
- Hej - uśmiechnąłem się
- To my będziemy lecieć, hej. Pozdrów Lisę ode mnie - uśmiechnęła się
- Okey, dzięki i wzajemnie!
- Dzięki!
To była ta sama Cornelle ? - ta myśl krążyła mi w głowie, nie sądziłem, że ona będzie potrafiła się tak zmienić i to dla miłości. Chociaż ja sam przez miłość do Lisy stałem się bardziej odpowiedzialny i dorosły. W końcu dotarliśmy do supermarketu...
♥ ~ Lisa ~ ♥
Od razu po obudzeniu przeczytałam karteczkę, która leżała na stoliku nocnym.
" Jestem w supermarkecie, wziąłem Ninę ze sobą niedługo wracamy. Kocham cię! "
Odłożyłam ją na miejsce w którym leżała i poszłam do łazienki, wzięłam kąpiel. I ubrałam się w wcześniej uszykowane rzeczy. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół by zaparzyć sobie kawy. Przygotowywanie napoju przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Chwyciłam go i odebrałam.
- Hej Lis - przywitał się Felix
- Siemka Fele, co tam?
- An właśnie się budzi!
- Świetnie! Zaraz do ciebie przyjadę!
- Okey, czekam.
Dobrze, że nie zdążyłam jej zaparzyć. Chwyciłam torebkę i wyszłam z domu. Po drodze zadzwoniłam do Mario. Obydwoje byli niedaleko szpitala, więc powiedzieli że wpadną. Po niecałych dziesięciu minutach parkowałam już samochód na parkingu. Weszłam do szpitala, Mario wraz z Niną i Felixem już byli. Przywitałam młodszego Gotzego.
- I co z nią?
- Niedługo będzie można do niej wejść - powiedział z uśmiechem na twarzy
- To super. A wyniki?
- Lekarz powinien niedługo wyjść z jej sali to się dowiemy.
- Okey - uśmiechnęłam się
Po pięciu minutach z sali wyszedł jej lekarz prowadzący. Oznajmił, że An chciałaby, żebym to ja właśnie do niej przyszła jako pierwsza. Felix nie miał nic przeciwko. Usiadłam obok jej łóżka i uśmiechnęłam się
- Lisa, dziękuje że przyszłaś - chwyciła moją rękę
- Nie dziękuj, jesteś moją przyjaciółką!
- Czy ja naprawdę nie będę chodziła już nigdy? - oczy jej się zeszkliły
- An...
- Nie to nie możliwe! - zaczęła płakać.
- Nie płacz An, wszystko będzie dobrze! - przytuliłam ją.
Do sali nagle wszedł Felix razem z Mario i małą, lekarz pozwolił im wejść do nas. Chłopak widząc, że jego ukochana płacze mocno ją przytulił.
- Dlaczego płaczesz? - spytał ocierając jej łzy
- Bo jestem kaleką!. Zostawisz mnie dla jakiejś modelki, która będzie piękna i nie będzie musiała jeździć na wózku!
- Co ty w ogóle mówisz!? - krzyknął - Nie mogę tego słuchać! - oznajmił i opuścił sale trzaskając drzwiami
- Mario idź z nim pogadać! - powiedziałam. do męża, ten dał mi małą i wybiegł za bratem
Anka zaczęła płakać, nie mogła się uspokoić.
- An co ty do cholery gadasz!. Wiesz jak go uraziłaś! - zwróciłam się do przyjaciółki
- Ale to jest prawda, po co mu jakaś kaleka, jak może mieć piękną modelkę?
- Nie rozumiesz, że on cię kocha. Nie wiesz jak się o ciebie martwił. Siedział cały czas przy tobie. Wiesz jak on się teraz czuje?
- Nie wiem!
- A ja wiem. I to nie jest wspaniałe uczucie.
- A ty skąd wiesz?
- No bo miałam kiedyś podobną sytuację. Zanim się tutaj przeprowadziłam miałam chłopaka, tak jak ty musiał jeździć na wózku po wypadku samochodowym. Powiedział mi dokładnie to samo co ty....
- I tak po prostu go zostawiłaś? - spojrzała na mnie
- Nigdy go nie zostawiłam, byłam z nim cały czas. Ale niestety zmarł na białaczkę.
- Współczuje..
- Więc teraz moja kochana powinnaś go przeprosić, on naprawdę cię kocha!
- Dobrze zawołasz go?
- Okey. Chodź Ninuś pójdziemy po wuja - wzięłam córkę za rękę i wyszłam z sali w poszukiwaniu chłopaka...
♥ ~ Felix ~ ♥
Mimo, że na wierzchu wydawałem się twardy jak skała w środku byłem miękki. Nie wiem dlaczego ona tak powiedziała, przecież kocham ją nad życie. Chciałem się jej oświadczyć. Wybiegłem z sali ze łzami w oczach. Poszedłem przed szpital i usiadłem na schodach chowając twarz w dłonie. Ja nigdy jej nie zostawię, kochałem ją cholernie mocno. Chwilę później poczułem rękę na moim ramieniu, spojrzałem w górę i ujrzałem mojego brata, usiadł koło mnie i zaczął rozmowę.
- Nie wiedziałem, że aż tak ją kochasz
- Mario ja ją kocham najbardziej na świecie. Nikt więcej się nie liczy mimo wszystkiego!
- Wiem o co ci chodzi, mam tak samo młody.
- Ale jak ona mogła sobie tak pomyśleć?
- Nie wiem. Ale powiem ci jedno, gadała bzdury - uśmiechnął się
- Wiem, nigdy jej nie zostawię. Mam gdzieś piękne modelki, wolę moją śliczną An!
- No widzę, że wydoroślałeś!
- Już dawno bracie!
- Felix! - usłyszałem głos Lisy - An chciałaby z tobą porozmawiać
- Okey, idę.
Wstałem i otrzepałem się. Udałem się wprost do sali w której leżała. Gdy otworzyłem drzwi spojrzała na mnie tymi swoimi słodkimi dużymi i czerwonymi od płaczu oczkami. Podszedłem do niej i przytuliłem mocno po czym złożyłem całusa na jej ustach.
- Proszę cię, nigdy więcej tak nie mów! - usiadłem na krzesełku obok jej łóżka - Nigdy cię nie zostawię!
- Przepraszam! - po jej policzku spłynęła łza
- Kocham cię rozumiesz! Liczysz się tylko ty zrozum! - otarłem jej łzę
- Też cię kocham!
Spędziłem z nią resztę dnia...
________________________________________
Nie za bardzo mi się podoba ;c . Jakiś taki denny ;/
Głupoty wygadujesz. Cudowny rozdział. Mam nadzieję, że An jakimś cudem będzie chodziła. Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do The Versatile Blogger.
http://marco-zuzanna.blogspot.com/p/the-versatile-blogger.html
Świetny rozdział :3
OdpowiedzUsuńMamy nadzieje,że An będzie chodzic :)
Czekamy na nexta :D
Pozdrawiamy i zapraszamy do nas:
http://karolina-marco-and-patrycja-mario.blogspot.com/