Gdzie spotkaliśmy Reusa, akurat jego. Żadne z nas nie chciało go wtedy widzieć.
- Mario! Lisa! Czekajcie! - krzyknął w naszą stronę.
- Czego ty znów chcesz?! - odezwałam się.
- Chciałem was przeprosić!, zwłaszcza ciebie - wskazał na mnie
- Chłopie, czasu nie cofniesz, naszej przyjaźni też nie zrozum to. Ufałem ci, chciałem byś zaopiekował się moją rodziną, a ty robisz takie coś daruj sobie.
- Ale..
- Reus nie ma żadnego ale!. Nie odzyskasz naszej przyjaźni. Ani mojej ani Mario. Gdyby Mario mi nie wybaczył zniszczyłbyś mój cały świat. Miałam szczęście, że mnie zrozumiał. Idź już proszę cię!
- Przepraszam! - rzucił ze spuszczoną głową i odszedł.
- Mamo, dlaczego wujek Marco był smutny?
- Syneczku nie zrozumiesz tego, to są sprawy dla dorosłych
- No dobrze... pójdziemy na lody?
- Jasne synku! - uśmiechnął się Mario.
Całą rodziną poszliśmy do pobliskiej lodziarni. Nina była jeszcze za mała więc tylko my we trójkę jedliśmy. Po spacerze wróciliśmy do domu, Było już dość późno, więc Mario poszedł z małym do jego pokoju, a ja udałam się z Niną by ją wykąpać, nakarmić i położyć do spania. W końcu mi się udało, mała zasnęła. Podreptałam do łazienki, wzięłam relaksacyjną kąpiel i położyłam się do łóżka. Mario jeszcze nie było, na pewno czytał małemu bajkę. Oczy mocno mi się zamykały, nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.
♥ ~ Mario ~ ♥
Gdy przeczytałem Nicolasowi bajkę, poszedłem się wykąpać i spać. Następnego ranka wstałem jako pierwszy. Chciałem zrobić Lisie śniadanie do łóżka, lecz nie udało mi się. Ponieważ dziesięć minut później moja ukochana zeszła do kuchni.
- Co tam porabiasz? - przytuliła się do mnie.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę, ale mi się nie udała - zrobiłem smutną minkę
- Oj przepraszam - pocałowała mnie namiętnie
- Wybaczam, wybaczam - zaśmiałem się pomiędzy pocałunkiem
- To co tam masz do jedzenia? - uśmiechnęła się - jestem głodna jak wilk
- Hmm, twoją ukochaną sałatkę, naleśniki i marmoladę. Zapraszam do stołu - uśmiechnąłem się i podałem talerze na stół.
- Mmmm pychotka - zaśmiała się i usiadła na krześle.
Posiłek zjedliśmy razem. Dzieci jeszcze spały. Zostawiliśmy trochę sałatki dla Nicolasa, ponieważ on też ją uwielbiał. Lisa poszła nakarmić małą i ogarnąć trochę dom. Gdy już nakarmiła Ninę poszedłem jej pomóc. Wziąłem córkę do salonu i bawiłem się z nią. Nico nadal spał. Około 11 w końcu się obudził. Ja zbierałem się pomału na trening.
- Cześć śpiochu, w kuchni masz śniadanie - uśmiechnąłem się
- Dzięki, a ty tato gdzie jedziesz?
- Na trening zaraz lecę
- Mogę iść z tatą? - zwrócił się do Lisy
- Jak ci pozwoli czemu nie?
- Mogę?
- Jasne, tylko zjedz śniadanie i idziemy
- Okey
Poczekałem chwilę na małego i pojechaliśmy. Chłopiec spokojnie sobie siedział na ławce rezerwowych. Po trzech godzinach wracaliśmy do domu. Nie przewidziałem tego co się mogło stać. Byliśmy jedno skrzyżowanie przed domem, gdy wjechał w nas znajomy dla mnie czarny mercedes...
_______________________________________________
Borze macie takie coś -,- . Przepraszam za to :d
Cudowny rozdział. Ciekawe czy Mario wybaczy kiedyś Marco co mu zrobił. Końcówka jest przerażająca. Czekam na kolejny i zapraszam do mnie na nowy :)
OdpowiedzUsuńhttp://marco-zuzanna.blogspot.com/