Jak zawsze obudziłam się wtulona w ramiona mojego ukochanego bruneta. On jeszcze spał, nie chciałam go obudzić, więc delikatnie wstałam z łóżka i cicho wzięłam ubrania z szafy. Swoje kroki skierowałam do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny i wlałam fiołkowego płynu do kąpieli. Weszłam do niej i zrelaksowałam się. Potrzebowałam trochę relaksu. Założyłam sobie słuchawki na uszy i włączyłam cicho muzykę. Myślałam nad przyszłością. Nina bardzo szybciutko dorastała, bardzo cieszyłam się z tego powodu. Miałam nadzieję, że kiedyś Mario będzie chciał mieć jeszcze jedno dziecko. Ten dom bez Nicolasa wydaje się pusty. Nina stała się teraz naszym oczkiem w głowie, nie spuszczałam z niej w ogóle oczu. Nie chciałam, żeby stała jej się krzywda kiedykolwiek. Po prawie dwugodzinnej kąpieli w końcu wyszłam z wanny i ubrałam się w letnią sukienkę. Zeszłam do kuchni, aby przygotować śniadanie, ku mojemu zdziwieniu, przy stole siedzieli już Mario i Nina i czekali już tylko na mnie. Dosiadłam się do nich i zaczęłam spożywać pyszne śniadanie przygotowane przez mojego ukochanego męża.
♥ ~ Mario ~ ♥
Gdy się obudziłem Lisy już nie było przy mnie, zorientowałem się, że poszła wziąć kąpiel. Wiedziałem, że szybko nie wyjdzie, więc poszedłem się odświeżyć do drugiej łazienki. Ubrałem się, umyłem i udałem się do kuchni. Zrobiłem sałatkę oraz kanapki. Mała się już obudziła. Dziś postanowiłem zabrać je obydwie na zakupy. Podczas śniadania bardzo dużo się śmialiśmy, w końcu wracały dawne czasy.
- Co powiecie dzisiaj, żebym zabrał was na zakupy? - zaproponowałem
- Oo ja z chęcią - zaśmiała się Lisa - Kupię sobie coś na wyjazd. i małej coś musimy, bo rośnie jak na drożdżach.
- Ninie musimy kupić nowe buty - oznajmiłem
- I jakieś rzeczy - dodała.
- No tak. To wchodzimy po śniadaniu ?
- Jasne.
Lisa poszła pomóc ubrać się małej a ja wziąłem się za sprzątanie. Po niecałej godzinie byliśmy już w centrum handlowym. Kupiliśmy Ninie dużo nowych ciuszków oraz trzy pary bucików. Nie obyło się jeszcze bez zabawek. Spędziliśmy tam prawie pół dnia, ale nie narzekałem. Sam to im zaproponowałem. Wróciliśmy do domu około 15. Dziewczyny poszły rozpakować swoje nowe ciuchy a ja usiadłem sobie na kanapie i włączyłem wiadomości. Nagle natrafiłem na wiadomość, która mnie przeraziła.
- Lisa! - krzyknąłem
- Co jest skarbie? - zapytała wchodząc do salonu
- Leo i Sam mieli wypadek! - powiedziałem wskazując na ekran telewizora
- CO?! NIE! - po jej policzkach zaczęły spływać łzy - To niemożliwe!
- Ktoś do mnie dzwoni... - poczułem wibracje mojego telefonu. Zobaczyłem kto to. Dzwonił mój brat. Powiedział mi wszystko o wypadku. Podał mi adres szpitala w którym obydwoje leżeli. Nie mogłem w to uwierzyć. W samochodzie nie byli tylko Leonardo i Samanta ale również An. Głos mojego młodszego brata był załamany, drżący. Jak najszybciej wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Na poczekalni byli już Sven z Laurą, Moritz, Felix i mały Fabian. Nie odzywałem się, podszedłem do brata i mocno go przytuliłem. Po jego minie widziałem, że z An nie jest za dobrze. Lisa stała wtulona w Laurę. Wszyscy staliśmy w ciszy. Od lekarza dowiedziałem się, że z Leonem i Sam jest lepiej. Ale nadal operowali An. Wszyscy wspierali mojego brata. Ten siedział załamany i modlił się by jego ukochana wyszła z tego cało...
♥ ~ Lisa ~ ♥
Ta wiadomość była dla mnie koszmarem. Ale wiedziałam, że muszę wspierać Felixa. On sam pomagał mi gdy Mario i Nico byli w szpitalu. Chłopak siedział wtulony we mnie. Oczy całe miał czerwone od łez, był silny, ale za bardzo kochał An. Czekaliśmy tam jak na wyrok. W końcu z sali wyszedł lekarz. Felix momentalnie do niego podszedł. Z miny lekarza mogłam stwierdzić i radość i smutek. W końcu wrócił, od razu musiałam się dowiedzieć co z nią.
- Felix?
- Operacja się udała, An bardzo walczyła. Ale...
- Co ale... No mów - spojrzała na niego Laura
- Chyba już do końca życia będzie musiała jeździć na wózku a póki co będzie leżała w śpiączce.
- Ona się załamie - stwierdził Sven
- Nie pozwolimy jej na to!. Zrobimy tak, by czuła się przy nas normalnie.
- Lisa ma rację!
Przesiedzieliśmy w szpitalu jeszcze z dwie godziny, później postanowiliśmy wrócić do domu. Nina była strasznie zmęczona. Zasnęła w samochodzie. Mario zaniósł ją do łóżka, a ja położyłam się na kanapie. I momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza...
_________________________________________
Macie taki denny :D . Ale jestem nie wyspana xdd . Nie wierzę, że niedługo będzie 50 rozdział ;d . Jakiś cud w moim wykonaniu :D . Nigdy nie miałam bloga powyżej 40 a tutaj 50 :D .
+ Chciałam wam podziękować, za to że komentujecie <3. Nawet nie wiecie ile to daje radości i dodatkowej weny ;* jeszcze raz DZIĘKUJE!! ♥♥
na następne takie rozdziały chyba będę musiała mieć cały pakiet chusteczek hahah :D rozdział świetny :*
OdpowiedzUsuńhaha nie wiem z czego ty ryczysz :D .
UsuńGenialny! Bardzo szkoda Ann, mam nadzieję, że się z tym pogodzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)