środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 27: " Drugie dziecko? "

Obudziłam się wtulona w jego ramiona, od jego ciała biło ogromne ciepło, przez które przechodziły mnie dreszcze. Brakowało mi tego cholernie. Uniosłam głowę ku górze i zaczęłam się mu przyglądać. Wyglądał słodko, nie mogłam przestać. Nie wiem jak to się stało, że się w nim zakochałam. Zawsze wmawiałam sobie, że żaden piłkarz nie zawładnie moim sercem, obiecałam to sobie ze względu na brata. Nie chciałam nigdy wchodzić mu w karierę piłkarską. Ale myliłam się, myślałam, że brat będzie zły za to że chodzę z jego najlepszym przyjacielem. A on jeszcze nas ku sobie pchał. Za to mu dziękuje, to dzięki niemu jestem tak szczęśliwa. Mimo mojego wieku. Mam najwspanialszego synka na świecie a jego ojciec jest najważniejszą osobą w moim życiu. Leżałam tak sobie wpatrując się w niego. W pewnym momencie się obudził, zauważył, że go obserwuje i momentalnie się uśmiechnął.
- Kocham cię! - szepnął i zaczął mnie całować
- Ja ciebie też. - odwzajemniłam gest.
Oddałam mu się w całości, brakowało mi naszej bliskości przez tamten czas, kiedy był w śpiączce. Delikatnie całował mnie po szyi i schodził coraz niżej. Zajął się moją koszulką, tak jak ja jego. Niestety przerwał nam Nico, który się obudził.
- Nie Nicuś musiałeś teraz ? - odsunął się ode mnie
- Niestety, urok dzieciaczków - zaśmiałam się i zaczęłam się ubierać.
- Pójdę do niego - pocałował mnie i po chwili znikł za drzwiami.

♥ ~ 3 miesiące później ... ~ ♥
Wróciliśmy już do Dortmundu dwa miesiące temu, między nami dużo się zmieniło. Mario nie odstępował mnie prawie na krok, gdy jakaś dziewczyna chciała do niego zagadać od razu ją olewał i podchodził do mnie. Przez jego zachowanie zrozumiałam, że naprawdę mu na mnie zależy. Kochałam go bardzo mocno. Byliśmy szczęśliwi, Nicolas dziś nocował u Łukasza, ponieważ Sara obchodziła dziś swoje pierwsze urodzinki i Łukasz razem z Ewką zaprosili naszego malucha, Oliwkę i Sebastiana. Cały dzień mieliśmy do swojej dyspozycji. Postanowiłem zrobić romantyczną kolację, gdy Lis zawiezie małego do Piszczków. Była już 15, Lis ubierała małego i po chwili wyjechała już z domu. Ja wziąłem się za przygotowywanie posiłku...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Dziś zawoziłam Nicolasa na małą imprezkę do Piszczków, mała Sara obchodziła swoje pierwsze urodzinki. Około 15 wyjechałam z domu by zawieźć małego. Chciałam powiedzieć Mario o pewnej sprawie, bałam się, ale byłam pewna, że będzie szczęśliwy, a jeśli nie to chociaż je zaakceptuje. Około 18 wróciłam do domu, bardzo się zdziwiłam, ponieważ było ciemno. Weszłam do środka i ujrzałam w całym domu, porozkładane świeczki. Na stole w kuchni leżała ugotowana kolacja udekorowana płatkami róż. Po chwili ktoś zasłonił mi oczy, wiedziałam, że to Mario. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się.
- To dla mnie? - spytałam
- Wszystko - pocałował mnie
- Kocham cie!
- Ja ciebie tez!, a teraz siadamy bo ostygnie
Zajadaliśmy się pyszna kolacja przygotowana przez mojego ukochanego. W końcu wzięłam się za odwagę, wstałam, podeszłam do niego i usiadłam mu na kolana. Spojrzałam mu prosto w jego piękne brązowe oczy, wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze.
- Mario muszę ci coś powiedzieć '
- Słucham?
- Wiesz, bo ja jestem...
- Jesteś?
- Bo ja jestem w ciąży - spojrzałam na jego reakcje jego usta zamieniły się w ogromny uśmiech
- Będziemy mieli drugie dziecko?
- tak
- Nie wierze, nawet nie wiesz jak się ciesze!! Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie - pocałował mnie namiętnie
Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny, Gotze zajął się moją koszulką i po chwili byliśmy już w sypialni...
____________________________
Tak wiem krótki, ale nie mam czasu przepraszam.

1 komentarz: