Mario nadal był w śpiączce, razem z Nico codziennie u niego byliśmy. Dużo do niego mówiliśmy, kiedyś widziałam w telewizji, że to pomaga. Dziś też do niego szłam, ale tym razem bez synka. Rano ubrałam się w to, włosy spięłam w koka u góry głowy. Babcia zrobiła mi śniadanie.
- I jak co z Mario?
- Lekarze mówią, że wszystko dobrze, i że niedługo może się obudzić ze śpiączki. Babciu, mam prośbę, zaopiekujesz się dziś małym, chciałabym zostać całą noc w szpitalu?
- Jasne kochanie, nie ma problemu.
- Dziękuje babciu, jesteś wspaniała
- Dla was wszystko, a podjęłaś już jakąś decyzję?
- Zrozumiałam, że nie potrafię bez niego żyć! - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Założyłam słuchawki na uszy i szłam w stronę szpitala. Wstąpiłam jeszcze do sklepu, po wodę i jakieś słodkie. Mario zawsze miał świra na punkcie czekolady. Po zakupach skierowałam się znów w stronę szpitala. Po dwudziestu minutach byłam już na miejscu. Szłam korytarzem i witałam się z przemijającymi koło mnie pielęgniarkami i lekarzami. W końcu dotarłam do sali w której leżał. Odłożyłam zakupy na szafkę i pocałowałam go na przywitanie. Lekarze tydzień temu pościągali mu wszystkie bandaże. Usiadłam na krzesełku i jak zawsze chwyciłam jego dłoń.
- Skarbie, obudź się już proszę, brakuje nam ciebie misiu. Tęsknie - ujęłam mocniej jego dłoń.
Tak może niektórym wydawało się to trochę głupkowate, po tym co mi zrobił, wybaczyłam mu. Ale nie potrafiłam bez niego żyć, to dzięki niemu zrozumiałam co to prawdziwa miłość, i jak to jest mieć najważniejsze osoby na świecie. Z jego rzeczy, które ocalały z wypadku zostały tylko klucze od domu i pierścionek zaręczynowy, który mi podarował. Gdy policjanci oddali mi te rzeczy od razu go założyłam, nie ściągałam w ogóle. Siedziałam tak wpatrując się przez okno, lub w niego. Tak właśnie spędzałam dni w szpitalu, ale nie miałam zamiaru siedzieć w domu. Wolałam być przy nim, niż gdziekolwiek indziej. Ten chłopak był częścią mojego serca i życia razem z synem. Wolałabym, żebym to ja leżała tutaj zamiast niego. Chciałam żeby już się obudził, przytulił mnie, pocałował, mówił do mnie..
~ ♥♥♥ ~
Tak mijał wieczór i noc, siedziałam nic nie robiąc. Około 3 nad ranem czułam, że zaczyna się poruszać. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Delikatnie ruszał ręką, lecz nie otwierał oczu.
- Lisa! - powiedział ledwo co.
- Jestem, nie mów, jesteś jeszcze za słaby
- Przepraszam - wyszeptał
- Nie przepraszaj, odpoczywaj, jestem tutaj i nie mam zamiaru odchodzić.
Byłam szczęśliwa, mimo później pory powysyłałam wszystkim znajomym wiadomość, że się obudził, tak jak mnie prosili. Cieszyłam się z tego powodu, poszłam po lekarza, zrobił mu badania, wszystkie miały dobre wyniki. Kamień z serca...
♥ ~ 2 tygodnie później... ~ ♥
Dziś wypisywali Mario ze szpitala, z samego rana pojechałam do niego razem z Nicolasem. Po trzydziestu minutach byliśmy na miejscu, razem z małym od razu poszliśmy do pokoju mojego ukochanego.
- Cześć - uśmiechnęłam się i weszłam do środka
- Hej kochanie - pocałował mnie - Cześć syneczku, wiesz jak tatuś za tobą tęsknił - ucałował go
- Tiata! - przytulił go mocno
- Kochany mój - uśmiechnął się
- Masz już wypis ?
- Nie, ale właśnie idzie - wskazał na lekarza wchodzącego do sali.
Gotze chwilę z nim porozmawiał i wziął swoje rzeczy. Ja prowadziłam wózek, chłopak objął mnie w pasie i ruszyliśmy w stronę samochodu babci. Po chwili byliśmy już w domu, babcia jak zawsze przygotowała pyszny obiad.
- Miło cie w końcu poznać Mario - uśmiechnęła się do niego
- Mi panią również - odwzajemnił gest
- Chodźcie na obiad, jeszcze ciepły
- W końcu porządnie się najem - zaśmiał się
Posiłek minął w bardzo dobrej atmosferze. Babcia bardzo polubiła Mario, później nakarmiłam Nico i położyłam go spać. Poszłam do sypialni i położyłam się obok ukochanego.
- Lis...
- hm? - odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy
- Przepraszam cię kochanie za wszystko, nie chciałem tego. Jesteście dla mnie wszystkim, nie chce was stracić. Gdy wtedy spadaliśmy tym samolotem, myślałem, że nigdy was już nie zobaczę, nie przytulę, myślałem że to koniec
- Proszę cię nie mów już o tym, kocham cię i nie mam zamiaru cię tracić rozumiesz?
- Ja ciebie też kocham myszko! - przysunął się do mnie i pocałował namiętnie.
Odwzajemniłam jego pocałunek, chcieliśmy by ta chwila trwała wiecznie...
_______________________________________
Dziś mamy 26 - Łuuukasz ♥ hah :d xdd
Cudowny :** Jaki cud ze wyszedl z tego uuuuu ulga jezu mialam lzy w oczach jacy oni sa romantyczni
OdpowiedzUsuń