sobota, 29 czerwca 2013

Ważne!

Przepraszam was bardzo, ale rozdział może się dopiero pojawić koło 5 - 6 lipca, ponieważ 2 lipca jadę do szpitala znów, a teraz aktualnie coś mi się dzieje z internetem i nie dam rady dodać rozdziału ;c. Jeszcze raz mocno was przepraszam i obiecuje, że tego 5 lub 6 pojawi się nowy.

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 39 " Nie chcę cię znać nie rozumiesz?! "

I od rana znów, trening. Nie lubiłem zgrupowań reprezentacji, ponieważ nigdy się nie wysypiałem, zresztą nie tylko ja. Reszta chłopaków tak samo. Jedyny który zawsze był wyspany był Manuel Neuer. Nie wiem jak ten chłopak to robił. Nie chętnie wstałem, ubrałem się i udałem się razem z Lukasem na śniadanie. Po raz pierwszy każdemu smakował posiłek. Mieliśmy godzinę odpoczynku i jechaliśmy na stadion. Trening jak zawsze, na początek piętnaście kółek dookoła boiska, później ćwiczenia a na końcu mecz. Byłem w składzie z Romanem, Matsem, Gundoganem, Benderem, Moritzem, Kevinem, Shmelzerem, Mertesackerem, Ozilem, Podolskim. Nasza drużyna pokonała przeciwników  5 - 0 . Po treningu wróciliśmy do hotelu, zjedliśmy obiad i mieliśmy czas dla siebie. Razem z Mo, Marcelem, Oraz Kevinem wybraliśmy się na basen. Bez zastanowienia wskoczyliśmy do wody.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Rano wstałam dosyć wcześnie, ponieważ obudziła mnie Nina. Przewinęłam ją i nakarmiłam. Udało mi się ją znów uśpić. Ubrałam się w luźne ciuchy i zeszłam do kuchni by przygotować sobie i małemu śniadanie. Postawiłam na sałatkę ziemniaczaną i kanapki. Około 8 dołączył do mnie Nicolas. Zjedliśmy razem, później poszłam pomóc mu się ubrać. Gdy już skończyłam wróciłam do kuchni by posprzątać. Mały bawił się w swoim pokoju. Nina spała, więc miałam chwilę czasu dla siebie. Usiadłam w salonie i zaczęłam oglądać wiadomości. Dziś szykowałam się na wieczorny mecz. Mario miał dla nas strzelić gola, trzymałam go za słowo. Siedziałam sobie na kanapie oglądając wiadomości, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie poszłam otworzyć. Nie dowierzałam kogo tam widzę, akurat jego nie chciałam oglądać już nigdy...
- Cześć Lis.. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Nie chce cię znać nie rozumiesz?!
- Chciałem cię tylko przeprosić, wiem że spieprzyłem, że już nigdy nie będziesz chciała się ze mną przyjaźnić, ale wiedz, że żałuję!
- Wyjdź! i nie wracaj tutaj więcej!
- Lisa...
-Marco proszę cię wypieprzaj stąd i nie przychodź!
- Ok. na razie - powiedział i skierował swoje kroki do furtki.
Zdenerwowałam się, trzasnęłam tak drzwiami, że obudziłam małą. Od razu pobiegłam do jej pokoju. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam uspakajać, gdy już przestała płakać poszłam z nią do pokoju Nico i bawiliśmy się we trójkę. Około 16 zadzwonił do mnie telefon, spojrzałam na wyświetlacz, okazało się, że to Mario.
- Cześć miśku, co tam u was słychać?
- Hej kochanie, wszystko dobrze a u was?
- Nie za dobrze, ale nie ważne. Opowiadaj jak tam jest?
- Myszko co się stało?
- Nic skarbie, uwierz mi.
- Lisa znam cię, mnie nie oszukasz.
- Nic poważnego, powiem ci jak wrócisz. Nie masz się czym martwić, tylko musisz się skupić na meczu.
- Dobrze, ale jak wrócę to mi powiesz tak?
- Tak.
- Dobra, to trzymajcie się tam. Kocham was, buziaki
- My ciebie też misiu, no hej.
Po obiedzie poszłam z dzieciakami na spacer. Szłam powolnym krokiem po parku, Nico szedł obok wózka. Do domu wróciliśmy przed 19, nakarmiłam małą i uśpiłam. Zeszłam na dół do kuchni w celu przygotowania popcornu na mecz dla mnie i małego. O 20 rozpoczęło się spotkanie, razem z synem siedziałam na kanapie przed telewizorem wcinając popcorn.
- Mamo, patrz tata - Nico wskazał na ekran
- Tata obiecał mi, że strzeli dzisiaj dla nas gola, ciekawe czy dotrzyma obietnicy - uśmiechnęłam się.

♥ ~ Mario ~ ♥

Dręczyły mnie słowa Lisy, że u nich nie za dobrze. Martwiłem się, nie wiedziałem co to mogło oznaczać. W końcu skupiłem się jedynie na meczu. Weszliśmy na boisko, przywitaliśmy się z Szwajcarami i zaczął się mecz. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała masakrycznie, popełnialiśmy dużo błędów i straciliśmy bramkę. Druga połowa jednak wyglądała zupełnie inaczej, od początku przejęliśmy inicjatywę. Już w 56 minucie wyrównaliśmy golem Moritza. Na szczęście w 87 minucie dotrzymałem obietnicy i strzeliłem bramkę dla mojej rodziny. Mecz zakończył się wynikiem 2 - 1 dla nas. Po wykąpaniu się i przebraniu wróciliśmy do hotelu. Zjedliśmy kolację i ja razem z Lukasem wróciliśmy od razu do pokoju, i poszliśmy spać. Zawsze ja i Podolski byliśmy największymi śpiochami w reprezentacji.
      Dziś już wracaliśmy do domu, musieliśmy wstać bardzo wcześnie, ponieważ samolot mieliśmy już o 12. Spakowaliśmy się i o 12.15 siedzieliśmy już w samolocie i lecieliśmy do domu...

______________________________________
Boże przepraszam was za to coś ;c. Ale jakoś dzisiaj nie mam weny.


środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 38 " Marco, co ty robisz do cholery?! "

Dziś wylatywałem na zgrupowanie reprezentacji. Nie chciałem zostawiać Lisy samej z dziećmi, ale nie miałem wyboru. Marco miał kontuzję i nie mógł polecieć. Więc poprosiłem go, by zaopiekował się moją żoną oraz dzieciakami. Ten od razu się zgodził, wiem, że Lisie nie spodoba się ten pomysł, ale no cóż. Martwiłem się o nią, i nie chciałem by znów im coś się stało. Lisa ubrała małą i włożyła do wózka. Ja pomogłem Nico się ubrać. Żona razem z dziećmi pojechała mnie odwieźć na lotnisko. Marco miał tam czekać. Po dwudziestu minutach byliśmy już na miejscu. Staliśmy razem z Podolskim i jego rodziną. Dużo rozmawialiśmy. W końcu nadszedł czas pożegnania. Ucałowałem dzieci, a na koniec pożegnałem się z żoną.
- Uważaj tam na siebie i strzel dla nas jakiegoś gola - uśmiechnęła się
- Macie to jak w banku. Będę tęsknił - dałem jej buziaka - Hej.
- Ja też miśku, do zobaczenia!
Razem z Lukasem ruszyłem w stronę samolotu chwilę później siedziałem już w środku. Założyłem słuchawki i zasnąłem...


♥ ~ Lisa ~ ♥

Wróciłam razem z dziećmi i Marco do domu. Co prawda nie podobało mi się to, że Reus będzie mnie " niańczył " przez ten tydzień, ale nie miałam innego wyboru. Mario by go zabij jakby się dowiedział, że się mną nie opiekował. Nakarmiłam córeczkę i usypiałam ją. Gdy zasnęła włożyłam ją do łóżeczka i przykryłam kocykiem. Później zeszłam na dół i zaczęłam pichcić obiad. Po godzinie zawołałam chłopaków na posiłek. Gdy zjedliśmy posprzątałam po nim i udałam się do salonu, gdzie urzędował Nico i Reus. Usiadłam w salonie i oglądałam sobie TV.

♥ ~ Mario ~ ♥

Właśnie dolecieliśmy do Hiszpanii, od razu pojechaliśmy autobusem do hotelu. Miałem pokój razem z Podolskim. Za dwie godziny mieliśmy już trening. Więc oboje postanowiliśmy wolny czas przeznaczyć na drzemkę. O 17.30 Wyjechaliśmy z hotelu kierując się na stadion. Przebraliśmy się i wbiegliśmy na boisko. Trening nużył się niezmiernie. Trwał tylko trzy godziny jak zawsze, ale my myśleliśmy, że wieczność... Do hotelu wróciliśmy przed 21, wykąpałem się i położyłem do łóżka. Od razu odpłynąłem w krainę morfeusza...

♥ ~ Lisa ~ ♥

W Dortmundzie właśnie nastał wieczór. Właśnie kończyłam czytać bajkę Nico, chłopiec już zasnął. Ucałowałam go w główkę i wyszłam gasząc światło. Zeszłam do salonu i dołączyłam do Reusa, który oglądał jakiś film. Oglądaliśmy razem do 23, byłam już zmęczona, więc postanowiłam iść spać. Wstałam z kanapy i nie zdążyłam zrobić kroku, ponieważ Marco złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie.
- W końcu mogę to zrobić - powiedział po czym zbliżał swoją twarz do mojej.
- Marco co ty robisz do cholery?! - odepchnęłam go od siebie.
- Lisa, ja.. ja cię kocham !
- Czy ty się słyszysz człowieku. Myślisz, że mi to powiesz to rzucę ci się w ramiona. Chłopie jakbyś nie pamiętał ja mam męża, którego kocham nad życie i dwójkę dzieci!
- To mnie nie obchodzi, ważna jesteś ty! - znów się zbliżył, ale momentalnie się odsunęłam
- Jesteś nienormalny człowieku!
- Może i jestem, ale będę walczył o kobietę którą kocham! - szybko podszedł do mnie i dał mi buziaka
- Wynoś się stąd! - dałam mu w twarz.
- Mario kazał mi cię pilnować
- Spierdalaj! - wypchnęłam go za drzwi.
Zakluczyłam dom i poszłam do sypialni. Długo nie mogłam zasnąć, lecz w końcu udało mi się...
______________________________________
Muszę trochę namieszać, nie może cały czas być kolorowo :d

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 37 " Jest prześliczna! "

♥ ~ 3 miesiące później... ~ ♥
Leżałam znów szpitalu, w każdej chwili mogłam urodzić. Mario i Nico dzielnie znosili moje humorki ciążowe. Obydwoje nie mogli się już doczekać aż mała Nina przyjdzie na świat, w sumie ja też. Była już 12, poczułam że wody mi odeszły. W końcu moja córeczka chciała przyjść na świat. Pielęgniarki przewiozły mnie na salę porodową i zaczęłam rodzić.

♥ ~ Mario ~ ♥

Dostałem wiadomość ze szpitala że Lisa rodzi. Ubrałem małego i pojechałem do szpitala. Dotarliśmy tam po dziesięciu minutach, recepcjonistka skierowała nas pod salę porodową. Słyszeliśmy tylko krzyki, a po chwili usłyszałem płacz mojej małej Niny. Dziesięć minut później mogłem razem z synem wejść do żony. Leżała na łóżku trzymając w dłoniach maleńką Ninę.
- Jest prześliczna! - uśmiechnąłem się i pocałowałem Lisę w głowę
- Moja Nina! - uśmiechnął się Nico i złapał małą za rączkę
- O jak słodko - zaśmiała się
- Kochasz siostrzyczkę ? - uśmiechnąłem się
- Baaardzo - pocałował ją delikatnie w główkę
- mój kochany misiek - przytuliła małego
- Mogę ? - spytałem
- Jasne - podała mi małą.
Usiadłem na krześle obok trzymając córeczkę na rękach. Spoglądała na mnie tymi swoimi pięknymi brązowymi oczkami. Była przepiękna, chwyciła mój palec i nie chciała puścić. Mała jeszcze chwilę z nami posiedziała później Lisa nakarmiła ją i Nina zasnęła. Pielęgniarka wzięła ją od nas. Siedzieliśmy u niej do wieczora, później wróciliśmy do domu. Zrobiłem Nico kolację a później wykąpałem go i przykryłem kołdrą.
- Tato, wiesz, że Nina jest śliczna - uśmiechnął się
- Wiem syneczku po mamie - zaśmiałem się
- Po tobie też
- Ale bardziej po mamie, ty jesteś po mnie - uśmiechnąłem się
- Też będę taki przystojny? - powiedział z iskierkami w oczach
- Będziesz o wiele przystojniejszy - zaśmiałem się - Każda dziewczyna będzie chciała być twoja, ale pamiętaj synku, że jeśli znajdziesz tą jedyną nigdy jej nie skrzywdź bo będziesz tego mocno żałował. - powiedziałem - a teraz śpij, już późno. Dobranoc - ucałowałem go w głowę.
- Dobranoc...
Zgasiłem światło i wyszedłem z jego pokoju. Swoje kroki skierowałem do sypialni. Wyciągnąłem z szafki album ze zdjęciami i zacząłem go oglądać wspominając dawne czasy. Brakowało mi naszych wypadów całą paczką na imprezy, wakacje... Ale każdy z nas już dorósł, prowadzi swoje życie... Planuje już przyszłość, ale wiedziałem jedno. Nasza przyjaźń będzie trwała wiecznie, zawsze będziemy mieli w nich wsparcie a oni w nas. Gdy skończyłem oglądać poszedłem się wykapać i położyłem się do łóżka.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Spędziłam w szpitalu jeszcze trzy dni, dziś wracałam do domu. Około 12 przyjechał po nas Mario. Właśnie kończyłam pakowanie moich rzeczy gdy wszedł do sali.
- Cześć kochanie - obdarował mnie soczystym buziakiem.
- Hej miśku, to co możemy jechać ? - odwzajemniłam gest
- Jasne, daj te torby, a ty weź Ninę - uśmiechnął się
Podałam chłopakowi torby. Wzięłam małą na ręce i razem wyszliśmy ze szpitala. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy już w domu. Mario zapłacił opiekunce, która pilnowała Nico. Ja skierowałam się do pokoiku Niny, nakarmiłam ją i zaczęłam usypiać. Gdy już zasnęła położyłam ją w łóżeczku. Położyłam ręce na obramowaniu łóżeczka i patrzyłam na nią jak słodko śpi. Po chwili poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Mario przytulił mnie i położył swoją głowę na moim ramieniu.
- Jest piękna, widać, że po tobie - uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek
- Po mnie nie żartuj - zaśmiałam się - oczyska to ma po tobie
- To wiem, ale tylko oczy. Reszta po tobie.
- Kocham cię - odwróciłam się w jego stronę.
- Ja ciebie też. - pocałował mnie...
____________________________________________________________
Przepraszam za te kolejne bzdety. Ale jakoś nie mam weny ostatnio. Może przez to, że ktoś skrada cały czas moje myśli :d .
DZIĘKUJE WAM ZA PONAD 4000 Wyświetleń nie wiedziałam, że ktoś lubi czytać te moje wypociny <3
Polecam wam zajebistego bloga <3 . Jak tam już będziecie to zostawcie komentarz z góry wam dziękuje ;*



poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 36 " Który to już miesiąc? "

Tak jak lekarz powiedział wypuścił po dwóch dniach. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Od samego rana pakowałam swoje rzeczy. Około 10 na wizytę przyszedł lekarz. Przebadał mnie i dał wypis. Na szczęście z dzieckiem było już wporzątku. Moja mała Nina będzie żyła. Niedługo później zjawił się Mario.
- Cześć skarbie - dał mi soczystego buziaka
- Hej, jedziemy? - uśmiechnęłam się
- Jasne, chodź - wziął moje torby i złapał mnie za rękę
Razem wyszliśmy ze szpitala. Miałam już go dość. Wsiedliśmy do samochodu i od razu pojechaliśmy w stronę domu. Chłopak zaparkował samochód i pomógł mi wysiąść. Skierowaliśmy się w stronę domu, lekko otworzyłam drzwi a od razu uściskała mnie Samanta. Razem z Leo, An, Felixem, Svenem i Laurą przyjechali nas odwiedzić.
- Jejku, jak ja się za wami stęskniłam, dawno się nie widzieliśmy - przytuliłam się z każdym z nich
- No my też mamusiu - zaśmiała się Anka - Który to już miesiąc?
- Niedługo ósmy - powiedział dumnie Mario
- No, no gratulacje - zaśmiał się Felix.
- Dzięki.
- A wy kiedy w końcu ? - zaśmiał się Mario
- Może niedługo - zaśmiała się An
- Naprawdę gratulacje kochani - uśmiechnęłam się
- Ale jeszcze dokładnie nie wiadomo.
- A ty braciszku?
- A my? - objął Sam i uśmiechnął się
- My za dziesięć miesięcy - zaśmiała się i dała mu buziaka
- Co i nie pochwaliliście się, nie no foch - zaśmiałam się
- O jejciu siostrzyczko, wiem, że i tak nie masz focha. Za dobrze cię znam
- Spadaj - wytknęłam mu język i zaśmiałam się

♥ ~ Mario ~ ♥

Razem z Lisą wróciliśmy do domu, wcześniej dzwonił Leo, że razem z ekipą wpadną w odwiedziny. Wiedziałem, że Lisa się ucieszy, ponieważ nie widzieliśmy się od ślubu. Całe popołudnie spędziliśmy na rozmawianiu, śmianiu się. Nico cały czas siedział na kolanach Leona lub Anki.
- Znacie już płeć ? - spytał Sven
- Dziewczynka - uśmiechnęła się Lisa
- A imię już macie wybrane ?
- Nina - uśmiechneła się
- Co ci mają z tą literą N - zaśmiał się Leo
- No co - zaśmiałem się - Ciekawe jak wy nazwiecie
- Chłopca Mats a dziewczynkę Ulla - uśmiechnęła się An
- Właśnie - zaśmiał się Leo
- Nico, nie chcesz spać?
- Chcę
- To chodź - powiedziałem i wziąłem go na ręce.
Poszedłem z nim do łazienki, wykąpałem go i zaniosłem do pokoju. Przykryłem go kołdrą i zacząłem czytać bajkę. W jej połowie zasnął, zgasiłem światło i zszedłem do salonu.
- Zasnął?
- Tak.
- To my się będziemy zbierać. Wpadniemy niedługo - zaśmiał się Felix
- Spoko - uśmiechnełam się
Pożegnaliśmy się, posprzątałem szklanki. Lisa poszła od razu się wykąpać i położyła się do łóżka. Po niecałej godzinie dołączyłem do niej. Wtuliła się we mnie i zasnęliśmy...
____________________________________________
Mam nadzieję, że choć odrobinę lepszy. Nwm jakoś ostatnio nie mam weny ;c.

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 35 " Nico, uważaj proszę! "

Dziś postanowiłem wziąć małego ze sobą do szpitala. Lisa na pewno ucieszy się, że go przywiozłem. Wstałem około 9, zszedłem na dół i zrobiłem kanapki na śniadanie. Po chwili usłyszałem kroki, mały się już obudził.
- Siadaj synku, zajadaj. Później pojedziemy do mamy co ty na to?
- Jasne!
Razem z małym zjedliśmy posiłek. Ubrałem go i wyszliśmy. Zapiąłem go w foteliku, po czym zająłem miejsce za kółkiem i ruszyłem. Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Wziąłem Nico na ręce i udaliśmy się do sali w której leżała moja żona. Weszliśmy do środka, na jej twarzy od razu zagościł ogromny uśmiech.
- Mamusia! - mały wskoczył na jej łóżko i mocno się do niej przytulił
- Cześć kochanie moje, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam - pocałowała go
- Nico uważaj proszę! - upomniałem go, gdy zaczął skakać na łóżku
- Mario, daj spokój - uśmiechnęła się.
- Niech ci będzie - dałem jej buziaka. - wiesz już kiedy wychodzisz?
- za tydzień już będę z wami. A co tęsknicie za nami ?
- Bardzo! - uśmiechnął się mały
- Mój maleńki książę - pocałowała go.
- Kocham cię mamusiu!
- O ja ciebie też skarbie!
- I tatusia też kocham mocno!
- Też cię kocham syneczku

♥ ~ Lisa ~ ♥

Ucieszyłam się, gdy Mario przyprowadził Nico do mnie w odwiedziny. Bardzo mi go brakowało. Gdy tylko wrócę do domu, spędzę kilka najbliższych dni razem z nimi. Mario na szczęście nie będzie miał treningów, ponieważ mają przerwę. Ostatni trening mieli w ten dzień, co napadnięto na mnie. A najbliższy jest dopiero za dwa tygodnie. Może wyjedziemy w trójkę na wakacje. Na razie muszę dużo odpoczywać, ponieważ nie chcę stracić mojej córeczki. Cały dzień spędziłam z moimi chłopakami.
- To my będziemy spadać co Nico? Spać ci się chce nie?
- Tak.
- To jedźcie, uważajcie na siebie - dałam im buziaka.
- Cześć skarbie - pocałował mnie. znów
- Hej. - uśmiechnęłam się - Cześć syneczku
- Hej mamusiu - przytulił mnie
Chłopcy wyszli, ja jeszcze chwilę posiedziałam i czytałam sobie książkę. Później zasnęłam...
        Obudziłam się następnego dnia około 10, ku mojemu zdziwieniu byłam bardzo wypoczęta. O 11.15 na wizytę przyszedł lekarz. Zbadał mnie, pobrali mi również krew. Doktor stwierdził, że jeśli już dobrze się czuję, i jak wyniki będą dobre to może wypuści mnie za dwa dni. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam.

♥ ~ Mario ~ ♥

Rano zrobiłem małemu śniadanie. Nie byłem głodny, więc ja nie jadłem. Podczas gdy mały jadł, zadzwoniła do mnie Lisa.
- No hej myszko co jest?
- Cześć misiu, przed chwilą lekarz wyszedł...
- i ? - przerwałem jej
- Nie przerywaj - zaśmiała się
- No sorki - odwzajemniłem gest.
- Może wypuści mnie za dwa dni jak będą dobre wyniki
- Naprawdę, to świetnie
- Wiem. Dobra kończę. Kocham cię. uściskaj Nico.
- Ja ciebie też, hej. Okey
____________________________________________
Boziu, wymuszony, za co przepraszam! .

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 34 : " Dlaczego go Kurwa nie szukacie?! "

Z samego rana pojechałem do szpitala, kupiłem po drodze różne smakołyki dla Lisy. Kupiłem jakieś jabłka, banany, ciastka, soki i inne. Coś po 10 byłem już na szpitalnym korytarzu, szedłem do jej sali. Cały czas zastanawiałem się co powiem gdy poprosi mnie bym przyprowadził Nico. W końcu dotarłem pod salę 26. Delikatnie zapukałem i po słowie " Proszę " wszedłem do środka.
- Hej skarbie - przywitałem ją soczystym buziakiem - przyniosłem ci coś, jak się czujesz?
- Cześć, dobrze. Dziękuje - uśmiechneła się
- Przywieźć ci coś jeszcze?
- nie, nie musisz - uśmiechnęła się - a jak Nico, nie sprawia rodzicom problemów?
- Nie jest grzeczny jak aniołek - uśmiechnąłem się sztucznie
- To dobrze, mam nadzieję, że jaknajszybciej stąd wyjdę
- Ja też mam taką nadzieję, brakuje mi was - chwyciłem jej dłoń
- Mi was też misiu
Siedziałem u niej do 18. Od razu gdy wyszedłem ze szpitala pojechałem na komisariat policji w sprawie mojego synka.
- Niestety nie mamy dobrych wieści, nie znaleźliśmy jeszcze pana syna...
- To dlaczego go kurwa nie szukacie?! - zdenerwowałem się
- Spkojnie, cały czas go szukamy. Niech pan jedzie do domu, odpocznie. Gdy tylko natrafimy na jakikolwiek ślad odezwiemy się do pana.
- Dobrze.
Wróciłem do domu, położyłem się na łóżku i czekałem na jakikolwiek znak od policji...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Leżałam w tym cholernym szpitalu, chciałabym już wrócić do domu, do moich chłopaków. Tęskniłam za nimi. Niestety musiałam jeszcze tydzień poleżeć, ponieważ moja ciąża jest zagrożona. A ja nie chcę stracić mojej córeczki. Pokochałam ją już i załamałabym się jakbym ją straciła.

♥ ~ Mario ~ ♥

W Końcu!, w końcu znak od tej policji. Nico się znalazł. Szybko ubrałem kurtkę i pojechałem na komisariat.
- Tatusiu! tak się bałem! - podbiegł do mnie i przytulił się
- Już dobrze synku, jesteś z tatą - wziąłem go na ręce.
- Zaaresztowaliśmy tych bandytów. Będą nam potrzebne zeznania w czasie rozprawy. Czy pańska małżonka dałaby radę je złożyć?
- Myślę, że tak.
- Dobrze, w takim razie dziękujemy i odezwiemy się do państwa.
- To ja dziękuje! - uścisnąłem mu dłoń
Razem z małym pojechałem od razu do domu. Wykąpałem go, nakarmiłem i położyłem spać. Sam poszedłem się wykąpać i położyłem się do łóżka...
______________________________________________
taki nijaki, ale nie dziwie się bo jest 00:46 :d

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 33: " Gdzie jest Nico?! "

Z samego rana pojechałem na trening, miałem dziwne przeczucie, że dziś się coś zdarzy. Ubrałem się, zjadłem śniadanie, Lisa spała, nie budziłem jej. Napisałem karteczkę i pojechałem. Na treningu opierdaling jak zawsze. Nikt dziś nie słuchał trenera. Ganialiśmy się, chowaliśmy buta. Jak to my.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Mój brzuch był coraz większy, ale cóż się dziwić, jak był to już siódmy miesiąc. Razem z Nico przygotowywaliśmy sobie śniadanie. Po jego zjedzeniu chłopiec poszedł do salonu, a ja postanowiłam ogarnąć kuchnię. Gdy już skończyłam zadzwonił dzwonek do drzwi. Mały poszedł otworzyć.
- Mamo wujek przyszedł - podszedł do mnie
- Jaki wujek przecież... - nie dokończyłam poczułam mocne uderzenie w brzuch a później rozbijający się wazon na mojej szyi. Upadam na podłogę, przed moimi oczami pojawiła się ciemność. Ostatnie słowa jakie zdążyłam usłyszeć brzmiały.
- Mamo, boje się!...
Reszty już nie pamiętam...

♥ ~ Mario ~ ♥

Wróciłem do domu, drzwi były otwarte. Zamarłem, gdy wszedłem do salonu. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i zadzwoniłem po pogotowie. Po pięciu minutach przyjechali, od razu zabrali ją do szpitala.
- Gdzie jest Nico?! , przepraszam Sebastian widziałeś Nico? - spytałem sąsiada
- Mario, zdaje mi się że ktoś go porwał. Przykro mi... Zeznałem już co widziałem na policji
- tylko nie to - złapałem się za głowę - Okey, dzięki stary.
Pojechałem do szpitala, Lisa już się przebudziła. Zanim wszedłem do niej. Do swojego gabinetu zawołał mnie jej lekarz.
- Panie doktorze co z nią?
- Pani Lisa jest w bardzo ciężkim stanie. Ciąża jest zagrożona, da się ją uratować, ale nie może się w ogóle denerwować inaczej straci dziecko.
- Dobrze dziękuje.
Zapukałem delikatnie do jej drzwi i wszedłem do środka. Usiadłem obok jej łóżka i mocno chwyciłem jej dłoń.
- Gdzie Nico? - spytała słabym głosem
Nie wiedziałem co powiedzieć. Musiałem skłamać, żeby ocalić nasze drugie dziecko. Policja już go szuka, więc na pewno niedługo się znajdzie, sam zacznę go szukać.
- U moich rodziców
- Przytulisz mnie?
- Oczywiście kochanie. - zbliżyłem się i mocno przytuliłem. Nie chciałem jej puszczać, więc tego nie zrobiłem.
Siedziałem u niej do wieczora, pojechałem do domu by coś zjeść i zadzwoniłem na policję czy coś wiadomo. Nie przespałem całej nocy, martwiłem się o mojego synka....
_____________________________________
Mamy 33 ohoho nie wierzę że już ten xd :D .
Sandra paczaj jaki sexxii Marco <3 :D

czwartek, 20 czerwca 2013

Rozdział 32: " Moja Nina "

Byliśmy tak zmęczeni, że nawet promienie słońca wpadającego do naszego pokoju nie potrafiły nas obudzić. Około 10, usłyszałam otwieranie się drzwi. Trochę się przeraziłam, ponieważ Mario spał, a nikt inny nie mógł wejść do pokoju.
* Pewnie sprzątaczka * - pomyślałam i starałam się znów zasnąć
- WSTAAAJEMYY! - krzyknął Reus
- Pojebało was! - krzyknął Mario zrywając się z łóżka
- No co, już późno - dodał Mo
- To mamy przerąbane - szepnęłam Mario do ucha
- Na ucho w towarzystwie, nie ładnie.
- a tak w ogóle skąd mieliście klucz?
- Ma się te uroki - uśmiechnął się przebiegle Leitner
Mario posłał lodowate spojrzenie chłopakom, po czym niechętnie wstał. Poszedł do łazienki i wziął prysznic, ja natomiast w tym czasie uszykowałam sobie rzeczy i czekałam aż chłopak zwolni pomieszczenie. Po dziesięciu minutach wyszedł, wzięłam wcześniej uszykowane rzeczy i ruszyłam do środka. Strumienie zimnej wody leciały po moim ciele. Po odświeżeniu się poszliśmy na śniadanie, a później na plaże. Mario wynajął dla nas jacht. W końcu mogliśmy pobyć trochę we dwoje. Cały dzień spędziliśmy na opalaniu się i kąpaniu. Wieczorem gdy wracaliśmy do domu, poszliśmy się przejść na romantyczny spacer. Było wspaniale...

♥ ~ Tydzień później...~ ♥

Byliśmy już w domu, całe wakacje musieliśmy znosić upierdliwego Moritza i Reusa. Ale w końcu do się skończyło, wróciliśmy do codzienności. Dziś mieliśmy wizytę u ginekologa, Mario obiecał, że pójdzie ze mną, nie mógł się doczekać, aż dowie się jaka będzie płeć naszego bąbla. Dochodziła 13, Nico był u Leona i Sam, którzy zabrali go na mały wypad do wesołego miasteczka. Razem z mężem wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do kliniki ginekologicznej. Siedzieliśmy na poczekalni i czekaliśmy na moją kolej. W końcu nadszedł nasz czas, chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Położyłam się na kozetce wskazanej przez lekarza i podniosłam koszulkę. Pani Hermann zabrała się do badania, posmarowała przezroczystym żelem urządzenie i zaczęła jeździć po moim brzuchu.
- Gratulacje, będą mieli państwo córeczkę. O proszę spojrzeć tutaj, to serduszko, a to rączki...
- A z ciążą wszystko w porządku?
- Jak najbardziej, tylko musi się pani nie przemęczać..
- Tak wiem.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy z lekarką i wyszliśmy z gabinetu. Skierowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do domu.
- Nie wierzę, że w końcu będę miał córeczkę - uśmiechnął się
- Też się cieszę - uśmiechnęłam się
Gdy dojechaliśmy zaczęłam robić obiad, Mario w tym czasie pojechał po Nico. Chwilę później byli już z powrotem.
- Nico będziesz miał siostrzyczkę
- Wolałem braciszka
- Ale misiu, siostrzyczki też są fajne.
- No wiem - wyszczerzył się
- Siadajcie do obiadu
- mm pyszności - uśmiechnął się Mario
Zjedliśmy razem, później Nico poszedł do siebie, a my położyliśmy się w sypialni i oglądaliśmy film.

♥ ~ Mario ~ ♥


- Moja Nina - pocałowałem jej brzuszek
- Nasza - zaśmiała się
- Oj no wiem - przyłożyłem rękę
- Ałł - skrzywiła się
- Kopnęła ?
- mhm, poczułeś? - uśmiechnęła się
- Tak! - powiedziałem z bananem na buzi.
- chyba będzie piłkarką, Nico tak nie kopał - zaśmiała się
- Już się boje, jak będę jej wielbicieli musiał odganiać - zaśmiałem się
- Oj jeszcze czas - uśmiechnęła się
- Nawet się nie obejrzymy zobaczysz - pocałowałem ją.
______________________________________________
Niedługo będzie się działo :d . Już informuję xd

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział 31 " Dziękujemy wam... "

Dziś mieliśmy lecieć w podróż poślubną. Rodzice obiecali nam, że zajmą się Nicolasem byśmy mogli spędzić ten tydzień tylko we dwójkę. Pakowanie zajęło mi niecałą godzinę. Wolny czas mieliśmy spędzić w Hiszpanii. Dochodziła już godzina 13, rodzice Mario właśnie przyjechali po małego.
- Hej dzieciaki - uśmiechnęła się mama
- Cześć mamo - pocałowałam ją w policzek - hej tato
- Cześć!
- Gdzie mój maleńki szkrab? - uśmiechnęła się
- Bawi się w swoim pokoju - powiedział Mario - Dziękujemy wam za opiekę nad nim
- Nie ma za co, przecież to nasz kochany wnuczek - uśmiechnął się ojciec.
- Dobra lećcie bo się spóźnicie! Miłych wakacji i bezpiecznej podróży - mama przytuliła nas mocno i pocałowała w policzek
- Nico! chodź się pożegnać z tatą i mamą! - krzyknął Mario
Mały przybiegł od razu, chłopak wziął go na ręce i ucałował w głowę.
- Słuchaj się babci i dziadka dobra? - spojrzał na niego
- Tak jest tato! - uśmiechnął się
- Kocham cię maleńki - pocałowałam go i mocno przytuliłam.
Wzięliśmy swoje walizki i wsiedliśmy do samochodu, Mario odpalił samochód i ruszyliśmy w stronę lotniska.  Po trzydziestu minutach byliśmy już na miejscu, przeszliśmy odprawę i siedzieliśmy już w samolocie. Mario usiadł pod oknem, a ja obok niego. Byłam zmęczona, więc oparłam głowę o jego ramię i zasnęłam.

♥ ~ Mario ~ ♥
Lecieliśmy do Hiszpanii w ramach naszej podróży poślubnej. Mieliśmy tam spędzić cały tydzień we dwójkę. W samolocie Lisa zasnęła, ja natomiast siedziałem i słuchałem muzyki. Spoglądałem sobie przez okno. Po pięciu godzinach lotu dolecieliśmy.
- Kochanie, jesteśmy - ucałowałem ją lekko
- Mhm - przetarła swoje oczy
Odebraliśmy nasze walizki i taksówką udaliśmy się do hotelu, w którym mieliśmy spędzić tydzień. Po godzince dojechaliśmy. Wynająłem pokój w pięciogwiazdkowym hotelu. Rozpakowaliśmy się i od razu wyszliśmy na miasto. Nie chcieliśmy marnować czasu, a zwłaszcza, że nie byliśmy mocno zmęczeni. Gdy szliśmy po plaży, zauważyliśmy dwie znane nam osoby. Szli w naszą stronę z głupkowatym uśmieszkiem.
- Reus?, Leitner? co wy tutaj robicie? - spytałem zdziwiony
- Przylecieliśmy was pilnować - zaśmiał się Mo
- Ale my jesteśmy dorośli - uśmiechnęła się Lisa
- No wiesz dostaliśmy rozkaz od twojego braciszka - zaśmiał się Marco
- Zabiję go! - syknęła
- To mamy przejebane - szepnąłem mojej żonie do ucha i razem się zaśmialiśmy
- To co robimy? - spytał Reus przecierając dłonie
- My idziemy dalej, a wy spadacie - pokazałem im język i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Mieliśmy szczęście bo chłopcy ruszyli w własną stronę. Około 20 wróciliśmy do hotelu, zadzwoniłem jeszcze do rodziców by dowiedzieć się, jak zachowywał się Nicolas. Mama wytłumaczyła mi, że cały dzień spędził na bawieniu się z tatą. Poszedłem się wykąpać i położyłem się koło Lisy.
- Już nie mogę się doczekać - uśmiechnąłem się głaszcząc jej brzuch.
- Też nie - uśmiechnęła się - chciałabym, żeby była dziewczynka
- Nawet jeśli będzie chłopiec będzie moim trzecim oczkiem w głowie - pocałowałem ją
- Nie wytrzymam z trzema piłkarzami w domu - zaśmiała się
- Skąd wiesz, że któryś z nich będzie piłkarzem - spojrzałem na nią
- Nico już zaczyna cały dzień kopać piłkę - uśmiechnęła się - a tak w ogóle to ono już kopie
- mhm - uśmiechnąłem się - aa poczułem
- Kocham cię!
- Ja ciebie też.
- Spij już, zmęczona jesteś widzę - pocałowałem ją w głowę - Dobranoc
- Dobranoc
______________________________________________________
Dodałam specjalnie dla Moniki proszę :d . Wiem, że wolałabyś na blogu o Zuzie, ale miałam pomysł akurat tutaj ;3 .

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział 30: " Ja Mario... "

To właśnie dziś ten najważniejszy dzień w naszym życiu, od samego rana chodziłem zdenerwowany, nie wiem dlaczego. Miałem jakieś przeczucie, że ktoś może go zepsuć więc poinformowałem wszystkich gości by wzięli ze sobą zaproszenia i wynająłem ochroniarzy. Tak wiem, że tak nie wypada na weselach, ale moja intuicja dawała o sobie znak. Lisa i reszta zaproszonych nie miała nic przeciwko, zrozumiała mnie, że chce żeby ten dzień był jednym z najwspanialszych. Ja przygotowywałem się w domu rodzinnym, jak nastała tradycja, Lisa zaś była u nas. Gubiłem tego dnia wszystko, nie mogłem znaleźć marynarki, później obrączek a na koniec jeszcze bukiet gdzieś zapodziałem. Na szczęście w domu była mama.
- Mamo! gdzie moja marynarka!?
- W salonie synku!
- Ale tu jej nie ma!
- Jak nie, przecież wisi - zaśmiała się - nie denerwuj się tak, wszystko będzie cacy!
- Wiem, ale chce by Lis zapamiętała ten dzień na zawsze - uśmiechnąłem się
- Mario! zapamięta, takie dni zapamiętuje się chociaż były by najgorszymi w życiu.
- Dziękuje - znów posłałem jej uśmiech - to czas ruszać!
Przed wyjściem upewniłem się czy wszystko wziąłem. Obrączki, bukiet. Wszystko na swoim miejscu. Wsiadłem do białej limuzyny, która była udekorowana niebieskimi i białymi różami. Kierowca ruszył, a ja zacząłem się denerwować coraz bardziej. Wiedziałem, że w końcu będę miał ją dla siebie. W końcu można będzie powiedzieć na nią " Pani Gotze "

♥ ~ Lisa ~ ♥

Wesele miało być naszym najpiękniejszym dniem i takim będzie. Właśnie dziś zostanę tą jedyną Panią Gotze, może nie jedyną, ponieważ jak się urodzi córeczka to będą dwie. Z rana przyjechały do mnie dziewczyny. Każda miała ze sobą swoje rzeczy. Były druhnami, więc każda z nich miała taką samą sukienkę. Wzięłam kąpiel, a w tym czasie dziewczyny pojechały odebrać suknię. Ewa z Agatą miały na pomyśle, że Sara i Oliwka będą sypać przede mną kwiatki. Zgodziłam się od razu. Gdy wszystko było już gotowe do ubrania się. Dziewczyny przebrały się w te sukienki. Sarcia i Oliwka w te, a na koniec zostałam ja. An pomogła mi założyć tą suknię ślubną. Makijażystka i fryzjerka zrobiły jeszcze ostatnie poprawki i byłyśmy już gotowe.
- Obróć się - uśmiechnęła się Ewa
- Wyglądasz jak księżniczka - dodała An
- Dzięki, wy też ślicznie wyglądacie, a wy małe szkraby jak królewny - uśmiechnęłam się
- Mam nadzieję, że kiedyś też tak będę wyglądać - zaśmiała się Samanta
- Sami, Leo po za tobą świata nie widzi - uśmiechnęła się Aga - zobaczysz już niedługo - poruszała znacząco brwiami.
- To teraz tylko wyczekiwać - powiedziała Laura z uśmieszkiem
- Stresik? - zaśmiała się Jenny
- Leciutki - odwzajemniłam gest - ale wszyscy mówią, że to normalne
- a co, wiesz jak ja się stresowałam, a Kuba jejku, prawie zemdlał - zaśmiała się Agata
- haha pamiętam. U mnie Łukasz był bardziej zdenerwowany ślubem Kuby i Agi niż swoim - dodała Ewa.
W końcu usłyszałyśmy dźwięk silnika. Mario wszedł do środka i przywitał się ze mną. Podał mi bukiet i ruszyliśmy w stronę kościoła.

♥ ~ Mario ~ ♥
Lisa wyglądała przepięknie, jak jakaś księżniczka, królowa. Znaczy była już królową  - mojego serca. Otworzyłem jej drzwi do samochodu i pomogłem jej wsiąść. Usiadłem obok niej i przyglądałem jej się, nie mogłem się napatrzeć.
- Brudna jestem?
- Nie! nigdy!
- To czemu tak się przyglądasz?
- Bo jesteś najpiękniejszą kobietą na całym świecie i wszechświecie!
- przesadzasz - zaśmiała się
- A widziałaś siebie w lustrze, wyglądasz jak księżniczka, moja księżniczka - pocałowałem ją w policzek
- Jeśli tak to jesteś moim księciem z bajki - uśmiechnęła się
- Mi pasuje - zaśmiałem się
W końcu dotarliśmy pod kaplicę, weszliśmy do środka. Ceremonia się zaczęła, nasi rodzice zaczęli płakać. W końcu nadszedł czas na najważniejszy moment. Staliśmy na środku, wpatrując się sobie w oczy i uśmiechając do siebie.
- Ja Lisa, biorę ciebie Mario za męża i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci w imię Ojca i Syna i Ducha świętego Amen. - powiedziała ze łzami w oczach nadal się uśmiechając i założyła mi na palec obrączkę .
- Ja Mario biorę ciebie Liso za żonę  i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci w imię Ojca i Syna i Ducha świętego Amen. - założyłem obrączkę na jej palec i posłałem jej uśmiech
- Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować...
Delikatnie pocałowałem jej usta. Ceremonia się zakończyła. Jako ostatni wychodziliśmy z kościoła. Przed wejściem obrzucono nas ryżem, płatkami róż. W końcu pojechaliśmy do sali w której miała się odbyć dalsza część wesela. Wziąłem Lisę na ręce i przeprowadziłem przez próg drzwi. Muzyka zaczęła grać, goście złożyli nam życzenia, odśpiewali sto lat i rzuciliśmy kieliszki za siebie. Zjedliśmy obiad i nadszedł czas na pierwszy taniec. Wziąłem moją żonę i udałem się na środek sali. Po sali rozszedł się dźwięk piosenki. Objąłem ją w pasie i zacząłem tańczyć. Oparłem swoje czoło o jej i patrzyłem głęboko w oczy.

 ♥ ~ Lisa ~ ♥
Byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Od dziś Mario był tylko mój. Przeżyliśmy razem dużo tych złych jak i tych dobrych chwil. Serce moje należało do niego, Nicolasa i małego brzdąca w moim brzuchu. Wesele było przepiękne, nie usiedliśmy prawie w ogóle. Cały czas bawiliśmy się, w końcu podszedł do mnie mój kochany brat.
- Nie sądziłem, że moja młodsza, kochana siostrzyczka ożeni się przede mną. I będzie miała do tego dwójkę dzieci. Ty nigdy nienawidziłaś dzieci. Pamiętam doskonale - uśmiechnął się
- No widzisz braciszku, ludzie się zmieniają jedni na lepsze drudzy na gorsze. Ale to wszystko dzięki osobą, które cię otaczają.
- Wiem mała.
- Leoś!
- No co jest?
- Kochasz Samantę?
- Oczywiście, nie był bym z nią gdybym jej nie kochał. I dziękuje ci za to, że nas poznałaś - uśmiechnął się
- To na co ty czekać brat, ona cię kocha. Jedziesz po pierścionek i pytasz!
- Ale ona się nie zgodzi!
- Człowieku, dzisiaj nam sama powiedziała, że chciałaby już się ożenić.
- Naprawdę?
- Tak, nie czekaj za długo, możesz ją kiedyś jeszcze stracić, a tego byś chyba nie chciał. I nie życzę ci tego
- Załatwię to jak najszybciej! Dzięki - posłał mi uśmiech
- Odbijany! - krzyknął Reus i porwał mnie do tańca - Jak się bawi panna młoda
- Wspaniale Marco, a pan ? - zaśmiałam się
- Zajebiście!. - odwzajemnił gest
- A gdzie twoja dziewczyna?
- Moritz mi ją porwał do tańca więc przyszedłem po panią Gotze - uśmiechnął się
- Oj biedaku ty! - zaśmiałam się
- No widzisz jaki blondyn biedny - oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Czas mijał, wesele się rozkręcało. Nadszedł czas na rzucanie bukietu i krawatu. Zasłonili mi oczy chusteczką, dziewczyny zrobiły kółko wokół mnie i zaczęłyśmy się okręcać. One w lewo ja w prawo. W końcu muzyka ustała, rzuciłam za siebie i ściągnęłam chustę. Bukiet złapała Anka. Uśmiechnęłam się do niej i nadszedł czas na chłopaków. Krawat wywalczył Felix. Zrobiliśmy wielkie koło na całą salę, a nowa para młoda musiała zatańczyć pierwszy taniec. Nie obyło się bez gorzko, na co Felix zareagował namiętnym pocałunkiem swoją ukochaną. Później był tort i dalsza zabawa. Był to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Razem z Mario udaliśmy się do pięciogwiazdkowego hotelu w celu odpoczęcia. Tam poczęstowano nas butelką szampana bezalkoholowego ze względu na moją ciążę i różnymi smakołykami ...

________________________________________________
Uhuhuhu :D 30 :D . Nie umiem opisywać wesel więc nie dziwcie się czemu takie głupstwo się tutaj znalazło xd.

Rozdział 29. " Ona nie może! "

Dziś miał odbyć się wieczór kawalerski Mario jak i panieński Lisy. Dziewczyny urządziły go w jednym z pobliskich klubów Signal, chłopcy natomiast gdzieś w centrum miasta. U Lisy brzuszek się już lekko zaokrąglił, ale nie tak dużo ponieważ był to dopiero drugi miesiąc. Dziewczyna szykowała się od samego rana. Chciała by ten dzień wyszedł jak najlepiej, jak również ich ślub. Który odbywał się za dwa dni. Samanta, An, Jenny, Ewa, Agata, Anka, Sandra, Laura oraz Jessica planowały najlepszy panieński, jaki zrobiły dotychczas. Natomiast Reus, Lewy, Kuba, Łukasz, Leo, Sven, Felix, Marcel i Mats już nie mogli się doczekać, aż wybije godzina 18. Impreza przygotowana przez nich nigdy nie zniknie im z pamięci. Zapamiętają ją na zawsze. Narzeczeni, o 12 pojechali zawieźć Nicolasa do rodziców Gotzego. Młodzi poprosili ich o to, a ci od razu się zgodzili. Dziś również chcieli im powiedzieć o następnym brzdącu, który jest w drodze. Około 15 byli już pod domem rodzinnym Mario. Chłopak wyjął syna z samochodu i razem skierowali się do budynku.
- Mamo!, tato! jesteśmy!
- O mój kochany wnuczuś przyjechał do babuni! - uśmiechnęła się i wzięła go na ręce - a bu, bu, bu - zaśmiała się
- Dziękujemy państwu, że zajmą się państwo nim - uśmiechnęłam się
- Lisa kochanie jacy państwo!. Mamy się z żoną obrazić ? - uśmiechnął się ojciec Gotzego - Za dwa dni bierzecie ślub, proszę mów do nas mamo i tato tak po prostu
- Dobrze tato! - uśmiechnęłam się
- o wiele lepiej - zaśmiał się - nie ma sprawy, dla mojego wnuczusia wszystko
- A chcielibyśmy wam jeszcze coś ogłosić. - Mario objął mnie w pasie i pocałował w policzek
- Co takiego synku?
- Będziemy mieli jeszcze jedno dziecko z Lis - uśmiechnął się
- Jeju! kochani gratulacje, jestem taka szczęśliwa! - przytuliła nas mocno
- To teraz musi być dziewczyna!
- Też tak uważam - zaśmiał się Mario
- A jeśli będzie chłopiec ? - dodałam z uśmiechem
- No właśnie! - uśmiechnęła się rodzicielka Gotzego
- To będzie następny przystojniak w naszej rodzinie - zaśmiali się
- Dobra, my będziemy lecieć bo jeszcze trzy godziny drogi do domu, żebyśmy się wyrobili
- Jasne, nie zatrzymujemy was!. Miłej zabawy!
- Dziękujemy!
Razem z Mario wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę powrotną.


~ *** ~ 


Wybiła 17, zaczęłam się przygotowywać. Założyłam sukienkę wybraną wcześniej i kapelusz, który dziewczyny przyniosły mi tak dla zabawy. Równo o 17.30 wyszłam z domu. Po trzydziestu minutach byłam już na miejscu. Sala udekorowana była w klimat Hawai, na ścianach były porozwieszane różne balony, serpentyny. Zabawa zaczęła się rozkręcać, dziewczyny bawiły się z kolorowymi drinkami, mi natomiast został tylko sok, ale cóż błam w ciąży musiałam się ograniczać.
- Liska pijemy! - zaśmiała się już lekko podchmielona Sam
- Ona nie może! w ciąży jest - zaśmiała się An
- Właśnie i wolę nie ryzykować - uśmiechnęłam się

♥ ~ Mario ~ ♥
Chłopakom totalnie odwaliło, cała sala była w dmuchanych prezerwatywach, jakiś różnych dodatkach typu kajdanki itp. Miałem szczęście że nie wynajęli striptizerek bo zabiłbym ich na miejscu. Zabawa była świetna, piliśmy za moje zdrowie, dzieciaki za wszystko. Na szczęście pod koniec nie byłem aż tak pijany i spokojnie dotarłem do domu. Była już 5 nad ranem więc cichutko umyłem się i poszedłem się położyć. Dołączyłem do Lisy, która słodko sobie już spała...

__________________________________________
Mamy 29 ;3. Pozdrawiam :d

piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 28: " Kochanie, ja chcę mieć cię przy sobie już na zawsze!... "

Nie mogłem opanować radości, od samego wieczora byłem tak szczęśliwy, że nie potrafiłem tego opisać. Czasem tak jest, że przypadkowa znajomość, czasem dać nam więcej szczęścia niż ta, na którą czekaliśmy z utęsknieniem. Tak było z nami, gdyby nie Leo, nie wiem, czy w ogóle bylibyśmy teraz razem. To dzięki niemu ją spotkałem. Pamiętam ten dzień bardzo dokładnie. Byłem wściekły na Bittencourta za to, że musiałem po nią pojechać. Ale gdy ją tylko zobaczyłem od razu się zakochałem. Wszystko od tamtego czasu się zmieniło. Byłem najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Planowaliśmy ślub, mieliśmy dziecko i następne w drodze. Nic innego bym nie mógł sobie zapragnąć. Dziś miałem trening o 9, zjadłem śniadanie i pojechałem. Lisa jeszcze spała, więc jej nie budziłem. Na boisku miałem zapał jak nie wiem. Wszystko zaczęło mi wychodzić, prawie w ogóle się nie pomyliłem. 
- Mario, co ci ? - zdziwił się Reus
- Człowieku rozumiesz, będę miał dziecko! - uśmiechnąłem się
- No przecież masz debilu - zaśmiał się Lewy
- No wiem, ale Lis jest w ciąży po raz drugi! 
- No to gratulacje!!!
- Ha dzięki, dzięki. Nawet nie wiecie jak się z tego powodu cieszę
- A kto by pomyślał, Gotze zawsze się wypierał, że nigdy w życiu nie będzie chciał mieć dzieci a tutaj proszę, jedno już ma drugie w drodze mmm
- Heh, Mats ludzie się zmieniają
- Widzę właśnie
Trening minął szybko i w dobrej atmosferze. Wróciłem do domu około 14, od progu drzwi poczułem zapach mojego ulubionego dania - Kurczaka z ryżem i warzywami z sosem. 
- Tatuś! - Nico przytulił mnie na wejściu
- Cześć misiaczku, gdzie mamusia ? - wziąłem go na ręce
- W kuchi
- chyba w kuchni - zaśmiałem się
- Mario! nie dokuczaj mu - usłyszałem śmiejący się głoś Liz
- No wjaśnie tatuś!
- Oj no dobrze - zaśmiałem się - chodź idziemy do mamy
- Źobiś mi śamojota?
- Jeśli królewicz sobie życzy - szliśmy w stronę pomieszczenia w którym znajdowała się Lisa, przywitałem ją soczystym buziakiem i zasialiśmy do stołu. Dziewczyna podała posiłek i zaczęliśmy zajadać...

♥ ~ Lisa ~ ♥
Cieszyło mnie to, że tak zaakceptował wieść o tym, że jestem w ciąży. Rano pojechał na trening, a ja zajęłam się domem. Ogarnęłam go i poszłam zrobić porządek z samą sobą. Wykąpałam sie i ubrałam w to. Później pojechałam po małego, razem z Ewką wypiłyśmy sobie kawę i chwilę pogadałyśmy. Do domu wróciliśmy około 13, zrobiłam obiad i czekałam na Mario. Po posiłku poszliśmy do ogrodu, słoneczko mocno przygrzewało. Nicolas bawił się w piaskownicy a my siedzieliśmy na huśtawce.
- Nie wierzę w to nadal! - zaśmiał się a ja się w niego wtuliłam
- To uwierz - odwzajemniłam gest
- No wierzę, wierzę - pocałował mnie 
- Kocham cię
- Ja ciebie też
- Moje życie od tamtego poznania się zmieniło. I to na lepsze - uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego klatkę
- Kochanie, ja chcę mieć cię przy sobie już na zawsze!
- Ja też, nie chcę cię już nigdy w życiu tracić!
- Weźmiemy ten ślub jak najszybciej proszę. Chcę byś była już szczęśliwą panią Gotze - zaśmiał się
- Z tobą, dla ciebie mogę nawet jutro - wtopiłam swoje usta w jego.
Siedzieliśmy w ciszy, wtuleni w siebie. Pragnęliśmy oboje szczęścia, którym bóg właśnie nas obdarzył. 
______________________________________
Wiem, trochę zaniedbałam, ale koniec roku, muszę nadrobić, chociaż że mam indywidualnie lekcje jeszcze dochodzą dwa inne blogi. Przepraszam ;3.

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 27: " Drugie dziecko? "

Obudziłam się wtulona w jego ramiona, od jego ciała biło ogromne ciepło, przez które przechodziły mnie dreszcze. Brakowało mi tego cholernie. Uniosłam głowę ku górze i zaczęłam się mu przyglądać. Wyglądał słodko, nie mogłam przestać. Nie wiem jak to się stało, że się w nim zakochałam. Zawsze wmawiałam sobie, że żaden piłkarz nie zawładnie moim sercem, obiecałam to sobie ze względu na brata. Nie chciałam nigdy wchodzić mu w karierę piłkarską. Ale myliłam się, myślałam, że brat będzie zły za to że chodzę z jego najlepszym przyjacielem. A on jeszcze nas ku sobie pchał. Za to mu dziękuje, to dzięki niemu jestem tak szczęśliwa. Mimo mojego wieku. Mam najwspanialszego synka na świecie a jego ojciec jest najważniejszą osobą w moim życiu. Leżałam tak sobie wpatrując się w niego. W pewnym momencie się obudził, zauważył, że go obserwuje i momentalnie się uśmiechnął.
- Kocham cię! - szepnął i zaczął mnie całować
- Ja ciebie też. - odwzajemniłam gest.
Oddałam mu się w całości, brakowało mi naszej bliskości przez tamten czas, kiedy był w śpiączce. Delikatnie całował mnie po szyi i schodził coraz niżej. Zajął się moją koszulką, tak jak ja jego. Niestety przerwał nam Nico, który się obudził.
- Nie Nicuś musiałeś teraz ? - odsunął się ode mnie
- Niestety, urok dzieciaczków - zaśmiałam się i zaczęłam się ubierać.
- Pójdę do niego - pocałował mnie i po chwili znikł za drzwiami.

♥ ~ 3 miesiące później ... ~ ♥
Wróciliśmy już do Dortmundu dwa miesiące temu, między nami dużo się zmieniło. Mario nie odstępował mnie prawie na krok, gdy jakaś dziewczyna chciała do niego zagadać od razu ją olewał i podchodził do mnie. Przez jego zachowanie zrozumiałam, że naprawdę mu na mnie zależy. Kochałam go bardzo mocno. Byliśmy szczęśliwi, Nicolas dziś nocował u Łukasza, ponieważ Sara obchodziła dziś swoje pierwsze urodzinki i Łukasz razem z Ewką zaprosili naszego malucha, Oliwkę i Sebastiana. Cały dzień mieliśmy do swojej dyspozycji. Postanowiłem zrobić romantyczną kolację, gdy Lis zawiezie małego do Piszczków. Była już 15, Lis ubierała małego i po chwili wyjechała już z domu. Ja wziąłem się za przygotowywanie posiłku...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Dziś zawoziłam Nicolasa na małą imprezkę do Piszczków, mała Sara obchodziła swoje pierwsze urodzinki. Około 15 wyjechałam z domu by zawieźć małego. Chciałam powiedzieć Mario o pewnej sprawie, bałam się, ale byłam pewna, że będzie szczęśliwy, a jeśli nie to chociaż je zaakceptuje. Około 18 wróciłam do domu, bardzo się zdziwiłam, ponieważ było ciemno. Weszłam do środka i ujrzałam w całym domu, porozkładane świeczki. Na stole w kuchni leżała ugotowana kolacja udekorowana płatkami róż. Po chwili ktoś zasłonił mi oczy, wiedziałam, że to Mario. Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam się.
- To dla mnie? - spytałam
- Wszystko - pocałował mnie
- Kocham cie!
- Ja ciebie tez!, a teraz siadamy bo ostygnie
Zajadaliśmy się pyszna kolacja przygotowana przez mojego ukochanego. W końcu wzięłam się za odwagę, wstałam, podeszłam do niego i usiadłam mu na kolana. Spojrzałam mu prosto w jego piękne brązowe oczy, wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze.
- Mario muszę ci coś powiedzieć '
- Słucham?
- Wiesz, bo ja jestem...
- Jesteś?
- Bo ja jestem w ciąży - spojrzałam na jego reakcje jego usta zamieniły się w ogromny uśmiech
- Będziemy mieli drugie dziecko?
- tak
- Nie wierze, nawet nie wiesz jak się ciesze!! Jestem najszczęśliwszym mężczyzną na świecie - pocałował mnie namiętnie
Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny, Gotze zajął się moją koszulką i po chwili byliśmy już w sypialni...
____________________________
Tak wiem krótki, ale nie mam czasu przepraszam.

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Rozdział 26: " Zrozumiałam, że nie potrafię bez niego żyć! "

♥ ~ 3 tygodnie później ~ ♥

Mario nadal był w śpiączce, razem z Nico codziennie u niego byliśmy. Dużo do niego mówiliśmy, kiedyś widziałam w telewizji, że to pomaga. Dziś też do niego szłam, ale tym razem bez synka. Rano ubrałam się w to, włosy spięłam w koka u góry głowy. Babcia zrobiła mi śniadanie.
- I jak co z Mario?
- Lekarze mówią, że wszystko dobrze, i że niedługo może się obudzić ze śpiączki. Babciu, mam prośbę, zaopiekujesz się dziś małym, chciałabym zostać całą noc w szpitalu?
- Jasne kochanie, nie ma problemu.
- Dziękuje babciu, jesteś wspaniała
- Dla was wszystko, a podjęłaś już jakąś decyzję?
- Zrozumiałam, że nie potrafię bez niego żyć! - uśmiechnęłam się i wyszłam.
Założyłam słuchawki na uszy i szłam w stronę szpitala. Wstąpiłam jeszcze do sklepu, po wodę i jakieś słodkie. Mario zawsze miał świra na punkcie czekolady. Po zakupach skierowałam się znów w stronę szpitala. Po dwudziestu minutach byłam już na miejscu. Szłam korytarzem i witałam się z przemijającymi koło mnie pielęgniarkami i lekarzami. W końcu dotarłam do sali w której leżał. Odłożyłam zakupy na szafkę i pocałowałam go na przywitanie. Lekarze tydzień temu pościągali mu wszystkie bandaże. Usiadłam na krzesełku i jak zawsze chwyciłam jego dłoń.
- Skarbie, obudź się już proszę, brakuje nam ciebie misiu. Tęsknie - ujęłam mocniej jego dłoń.
Tak może niektórym wydawało się to trochę głupkowate, po tym co mi zrobił, wybaczyłam mu. Ale nie potrafiłam bez niego żyć, to dzięki niemu zrozumiałam co to prawdziwa miłość, i jak to jest mieć najważniejsze osoby na świecie. Z jego rzeczy, które ocalały z wypadku zostały tylko klucze od domu i pierścionek zaręczynowy, który mi podarował. Gdy policjanci oddali mi te rzeczy od razu go założyłam, nie ściągałam w ogóle. Siedziałam tak wpatrując się przez okno, lub w niego. Tak właśnie spędzałam dni w szpitalu, ale nie miałam zamiaru siedzieć w domu. Wolałam być przy nim, niż gdziekolwiek indziej. Ten chłopak był częścią mojego serca i życia razem z synem. Wolałabym, żebym to ja leżała tutaj zamiast niego. Chciałam żeby już się obudził, przytulił mnie, pocałował, mówił do mnie..

~ ♥♥♥ ~ 

Tak mijał wieczór i noc, siedziałam nic nie robiąc. Około 3 nad ranem czułam, że zaczyna się poruszać. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Delikatnie ruszał ręką, lecz nie otwierał oczu.
- Lisa! - powiedział ledwo co.
- Jestem, nie mów, jesteś jeszcze za słaby
- Przepraszam - wyszeptał
- Nie przepraszaj, odpoczywaj, jestem tutaj i nie mam zamiaru odchodzić.
Byłam szczęśliwa, mimo później pory powysyłałam wszystkim znajomym wiadomość, że się obudził, tak jak mnie prosili. Cieszyłam się z tego powodu, poszłam po lekarza, zrobił mu badania, wszystkie miały dobre wyniki. Kamień z serca...

♥ ~  2 tygodnie później... ~  ♥
Dziś wypisywali Mario ze szpitala, z samego rana pojechałam do niego razem z Nicolasem. Po trzydziestu minutach byliśmy na miejscu, razem z małym od razu poszliśmy do pokoju mojego ukochanego.
- Cześć - uśmiechnęłam się i weszłam do środka
- Hej kochanie - pocałował mnie - Cześć syneczku, wiesz jak tatuś za tobą tęsknił - ucałował go
- Tiata! - przytulił go mocno
- Kochany mój - uśmiechnął się
- Masz już wypis ?
- Nie, ale właśnie idzie - wskazał na lekarza wchodzącego do sali.
Gotze chwilę z nim porozmawiał i wziął swoje rzeczy. Ja prowadziłam wózek, chłopak objął mnie w pasie i ruszyliśmy w stronę samochodu babci. Po chwili byliśmy już w domu, babcia jak zawsze przygotowała pyszny obiad.
- Miło cie w końcu poznać Mario - uśmiechnęła się do niego
- Mi panią również - odwzajemnił gest
- Chodźcie na obiad, jeszcze ciepły
- W końcu porządnie się najem - zaśmiał się
Posiłek minął w bardzo dobrej atmosferze. Babcia bardzo polubiła Mario, później nakarmiłam Nico i położyłam go spać. Poszłam do sypialni i położyłam się obok ukochanego.
- Lis...
- hm? - odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy
- Przepraszam cię kochanie za wszystko, nie chciałem tego. Jesteście dla mnie wszystkim, nie chce was stracić. Gdy wtedy spadaliśmy tym samolotem, myślałem, że nigdy was już nie zobaczę, nie przytulę, myślałem że to koniec
- Proszę cię nie mów już o tym, kocham cię i nie mam zamiaru cię tracić rozumiesz?
- Ja ciebie też kocham myszko! - przysunął się do mnie i pocałował namiętnie.
Odwzajemniłam jego pocałunek, chcieliśmy by ta chwila trwała wiecznie...
_______________________________________
Dziś mamy 26 - Łuuukasz ♥ hah :d xdd

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 25: " Mario!... "

Dziś nie miałam w ogóle ochoty wychodzić z domu. Nico jeszcze słodko sobie spał, więc miałam chwilę na ogarnięcie domu, chociaż że panował w nim taki porządek, że nawet najmniejszej kropki kurzu nie było. Poszłam do łazienki, wykąpałam się i ubrałam w to.  Włosy spięłam sobie w koka i wróciłam do sprzątania. Po godzince Nicolas się obudził. Nakarmiłam go i pobawiłam się z nim trochę. Babcia poszła się z nim przejść na spacer, a ja siedziałam w kuchni i gotowałam obiad...

♥ ~ Mario ~ ♥
Od samego rana przeczuwałem, że dziś się coś stanie, ale mimo tego postanowiłem działać. Około 10 pojechałem do Leona, z nim porozmawiać. Niestety mój najlepszy przyjaciel mnie olał. Na szczęście w domu była jeszcze Samanta, która powiedziała mi gdzie dokładnie mieszka moja ukochana. Szczęśliwy wróciłem do domu, szybko się spakowałem i zabukowałem bilet na Ibizę jeszcze na dziś popołudniu. Przegryzłem coś i pojechałem na lotnisko. Szybko przeszedłem odprawę i po niecałych dwudziestu minutach siedziałem już w samolocie. Myślałem tylko o niej. Zamknąłem oczy i zasnąłem. Obudziły mnie mocne turbulencje, przestraszyłem się. Nagle usłyszałem głos stewardessy...
- Mamy problem z podwoziem, proszę nie panikować, będziemy lądować awaryjnie.
Serce podskoczyło mi do gardła, z góry spadły maski tlenowe, a pod siedzeniami znaleźliśmy kamizelki. Czułem jakbyśmy spadali w dół, szybko, szybciej... W końcu poczułem mocne uderzenie, przed oczami zobaczyłem tylko ciemność...

♥ ~ Lisa ~ ♥
Siedziałam na kanapie w salonie i oglądałam popołudniowe wiadomości. Najbardziej co przykuło moją uwagę to pewna wiadomość, po której poczułam w sercu jakby się coś stało..
"  ~ Dziś dokładnie o godzinie 16 na lotnisku na Ibizie rozbił się samolot, zginęło 180 ludzi, 20 w ciężkim stanie helikoptery transportują do tutejszego szpitala. Okazało się, że samolot miał problemy z wyciągnięciem podwozia i pilot musiał lądować awaryjnie. Więcej szczegółów już wkrótce.. ~ "
Moje serce zaczynało bić coraz mocniej, i mocniej. Dlaczego ? sama nie wiem. Gapiłam się w ekran telewizora nie dowierzając. Nagle usłyszałam dzwonek w moim telefonie informujący o nadchodzącym połączeniu. Zobaczyłam że to Samanta.
- No cześć Sam co tam?
- Słyszałaś co się stało na Ibizie? - powiedziała drżącym głosem
- Tak, współczuje tym ludziom, którzy stracili bliskich w takich okolicznościach.
- Nie rozumiesz!
- Ale czego?
- Mario!
- Co Mario ? - powiedziałam przerażona
- Mario leciał tym samolotem by cię odzyskać!
- CO! - krzyknęłam z płaczem.
- LISAA!!!
Nawet się nie rozłączyłam, wybiegłam z domu i z płaczem leciałam do szpitala, w którym przyjmowali poszkodowanych. W sercu miałam nadal nadzieję, że on żyje, nie zginął. Walczy dla mnie i Nicolasa. W końcu dotarłam do szpitala wbiegłam na recepcję i czekałam aż łaskawa recepcjonistka odłoży telefon.
- Przepraszam, przywożą tutaj ludzi z wypadku samolotowego. Jest już może lista, kto żyje?
- Tak, jakiś policjant ją ma, ale nie wiem gdzie poszedł. A jest pani kimś bliskim?
- Mój narzeczony leciał tym samolotem i muszę się dowiedzieć czy on żyje.
- poczekaj tutaj kochanie chwilę, pójdę poszukać tego policjanta.
Usiadłam na krzesełku obok recepcji, przecierałam ręce o ręce i płakałam. Po niecałej godzinie przyszła z policjantem. Wstałam i podeszłam do niego.
- Mógłby mi pan powiedzieć, czy pan Mario Gotze przeżył?
- A kim pani jest?
- Narzeczoną
- Dobrze - spojrzał na kartkę i zaczął po niej jeździć palcem mrucząc nazwisko Mario - Tak jest
Na moim sercu zrobiło się lżej, czekałam na tą wiadomość. Zaczęłam bardziej płakać. Razem z jakąś pielęgniarką podeszłam pod salę w której będzie leżał po operacji. Usiadłam na krzesełku i modliłam się by wszystko się udało....

~ ♥♥♥ ~


Mijała już szósta godzina, a oni jak go operowali tak operowali. Babcia przywiozła mi jedzenie do szpitala, chwilę posiedziała i z małym wróciła do domu. Powiedziała, że ona się nim zajmie, Nico pił już z butelki więc nie było problemu. Zaczęłam chodzić tam i z powrotem, nadal płacząc. W końcu z sali wyszedł lekarz. Od razu udałam się do niego
- Co z nim ? - zapytałam ze łzami w oczach
- Pani jest?
- Narzeczoną
- Pan Gotze stracił dużo krwi, były duże komplikacje ale udało nam się. Miał szczęście, pan Mario siedział na tyle samolotu, co ocaliło mu życie, ponieważ samolot rozbił się przodem. Jest w ciężkim ale stabilnym stanie. Aktualnie jest w śpiączce, ale proszę się nie martwić niedługo z tego wyjdzie...
- Dziękuje panu, nawet nie wie pan jak mi ulżyło
- Wiem niech się pani nie martwi - uśmiechnął się. - Będzie pani mogła do niego wejść jak pielęgniarki wszystko po podłączają i przewiozą go na salę
- Dziękuje
- Proszę...
Mimo wszystkich łez które przez niego wylałam zrozumiałam, jak jest dla mnie cholernie ważny. Nie potrafiłam go tak teraz zostawić, moje serce nadal biło dla niego. Po trzydziestu minutach w końcu mogłam do niego wejść. Głowa, nogi, ręce całe ciało miał obandażowane. Cały był blady. Usiadłam na krzesełku obok jego łóżka i delikatnie chwyciłam jego dłoń. W ogóle jej nie puszczałam....
__________________________
Taki jakiś :D .

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 24: " Dziewczyna Mario Gotzego... "

Siedziałem w salonie, dobrze nie kontaktowałem, w ogóle nie wiedziałem co się wokół mnie dzieje. Alkohol robił swoje w moim ciele. Wpatrywałem się jak idiota w okno, zamiast zacząć działać. Zacząć jej szukać. W pewnym momencie ktoś przyszedł do mojego domu, nie wiedziałem kto to. Oczy mi się kleiły.
- Mario kurwa! jak można mieszkać w takim burdelu! - usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny
- Kto ty?
- Felix, twój brat. Widzę że alkohol robi swoje braciszku! - powiedział - Patrz co mam! - pomachał mi gazetą przed twarzą
- Co to? Albo wiesz co mam to w dupie idę się położyć - powiedziałem i wstałem. Zacząłem się kołysać, więc brat przytrzymał mnie i zaprowadził do sypialni...

 ♥ ~ Felix ~ ♥
Mario wyglądał jak żul, tak był moim bratem, ale byłem na niego wściekły za to co zrobił Lisie. Była moją przyjaciółką, i nie potrafię patrzeć jak cierpi. Dziś w gazecie znalazłem coś, co powinno zainteresować Mario, lecz gdy do niego poszedłem załamałem się jak on wyglądał a co gorsza ich dom. Wyglądał jak jakiś burdel. Nie dało się z nim porozmawiać, więc postanowiłem zostawić czasopismo, sam je na pewno przeczyta. Zasnął, a ja zadzwoniłem od razu po An. By pomogła mi trochę ogarnąć trochę mieszkanie. Dziewczyna po chwili była już w domu mojego brata.
- Co tu tak cuchnie? - spytała wchodząc do środka
- Załamany Mario, który lubi się upijać - powiedziałem w skrócie
- Skarbie musimy coś zrobić, by oni znów byli razem. To się tak nie da...
- Wiem myszko, dziś w gazecie znalazłem coś co go zainteresuje, ale niech lepiej najpierw wytrzeźwieje.
- Racja, choć ogarniemy tutaj trochę.
- Mhm - mruknąłem i zacząłem z nią sprzątać.
Gdy skończyliśmy zostawiliśmy bratu kartkę i gazetę i pojechaliśmy do siebie...

♥ ~ Lisa ~ ♥
Wróciłam ze spaceru z małym dopiero coś po 20, chodziłam po mieście i myślałam o wszystkim, a zwłaszcza cały czas w głowie chodziły mi słowa otuchy od babci. Nakarmiłam Nicolasa i położyłam go spać. Weszłam na Facebooka, nadal miałam status
" Zaręczony(a) z użytkownikiem Mario Gotze "
Nie wiedziałam, co z tym zrobić, czy zmienić czy nie. Nadal go kochałam, nadal moje serce biło dla niego. Ale czy potrafiłam mu znów zaufać?, sama nie wiedziałam. Było to dla mnie trochę trudne. Popisałam chwilę z An, dowiedziałam się trochę co u Mario. Załamałam się, zrozumiałam, że on naprawdę mnie chyba kocha, ponieważ nie załamałby się tak. Zrobiło mi się go żal, ale sam pocałował tą zdzirę. Zamknęłam laptopa, wzięłam piżamę z szafy i podreptałam do łazienki. Wzięłam długą i relaksacyjną kąpiel. Ubrałam się w piżamkę i poszłam na dół, by coś przegryźć. Babcia była już w swoim pokoju. Zrobiłam sobie kanapki i wróciłam do sypialni, zjadłam i położyłam się spać. W śnie wspominały mi się nasze wspólne chwile.

♥ ~ Mario ~ ♥
Obudziłem się rano z mocnym kacem. Sięgnąłem po butelkę wody niegazowanej, która zawsze stała obok łóżka. Jakoś wygramoliłem się z łóżka i poszedłem do kuchni po jakieś tabletki. Zjadłem śniadanie i wziąłem leki. Ogarnąłem się trochę i poszedłem się ubrać. Gdy wróciłem do salonu zauważyłem jakąś karteczkę na stole wziąłem ją do ręki i przeczytałem.
" Razem z An posprzątaliśmy ci tutaj trochę. Przynajmniej jakoś to wygląda, a nie taki syf jak tutaj był. Chłopie ogarnij się trochę proszę i oglądnij gazetę, która leży obok. Jeśli ci jeszcze w ogóle na niej zależy. 
Felix     ."

Wziąłem czasopismo do ręki, aż w końcu znalazłem ten artykuł, który miał na myśli mój brat.
" Dziewczyna Mario Gotzego, sama z synkiem na Ibizie "
Ulżyło mi trochę, przynajmniej wiedziałem, że nic im nie jest a zwłaszcza wiedziałem, gdzie ona teraz jest.
" Narzeczona Mario Gotzego - Lisa Bittencourt została ostatnio przyłapana na spacerze wraz z Nicolasem na spacerze na Ibizie. Ku zdziwieniu wszystkich dziewczyna była sama. Nie było przy niej ukochanego. Zauważyliśmy też, że na jej ręce nie ma już pierścionka zaręczynowego. Czy to oznacza, że to koniec ich związku?. Mamy nadzieję, że nie. Byli piękną i szczęśliwą parą. Chociaż, że na portalu społecznościowym Facebook, na profilu piłkarza jakże dziewczyny nadal widnieje status zaręczonych. Sami już nie rozumiemy..."
Szybko rzuciłem gazetę na stół i pobiegłem do domu Leona...
________________________
Proszę dla Moniki znalazłam chwilę czasu więc proszę :3 .  Tutaj masz moje gg - 187105 ;]

Rozdział 23: " Skarbie, tak już jest w naszym życiu... "

Po trzech godzinach nudnego i nużącego się lotu w końcu wylądowałam. Odebrałam walizki i pojechałam taksówką pod dom mojej ukochanej babci. Zapłaciłam taksówkarzowi i weszłam do domu. Od drzwi było czuć zapach pysznych gołąbków, które babcia zawsze przygotowywała.
- Cześć babciu - Krzyknęłam i przytuliłam ją mocno
- Lisa kochanie, jak ty ślicznie wyglądasz księżniczko - pocałowała mnie w głowę. - No pokaż mojego prawnuczka - uśmiechnęła się - jejku jaki on śliczny
- Wiem babciu, wydał się po Mario - gdy wypowiedziałam jego imię do oczu napłynęły mi łzy. Babcia od razu mnie do siebie mocno przytuliła.
- Będzie dobrze zobaczysz księżniczko. I nie marz mi się tutaj już - otarła moje mokre policzki.
- Kocham cię babciu -wtuliłam się w nią
- Oj rybko, nawet nie wiesz jak ja ciebie też. A teraz siadaj i jedz, póki ciepłe, ja zajmę się małym
Babcia to wspaniała kobieta, zawsze mnie wspierała w trudnych chwilach. Czasem nawet bardziej niż moja własna matka. Gdy byłam młodsza kochałam spędzać u niej wakacje. Ona zawsze rozumiała mnie najlepiej ze wszystkich. Gdy zjadłam posiłek posprzątałam po sobie, a babcia akurat wróciła do salonu. Zrobiła nam  herbatę i usiadłyśmy na kanapie.
- Opowiesz mi kochanie, co dokładnie się stało? - spojrzała na mnie
Opowiedziałam jej wszystko, co wydarzyło się tamtego dnia. Z oczu leciały mi łzy, ale ona mnie rozumiała.
- Skarbie, tak to już jest w naszym życiu. Z czasem wszystko się ułoży zobaczysz. A teraz nie płacz, zobaczysz jeszcze będziecie razem. Będziecie mieli córeczkę lub drugiego synka.
- Nie jestem pewna, czy jeszcze chce z nim być. Nie wiem czy dam radę mu jeszcze kiedykolwiek zaufać.
- Lisa, kochasz go. Wolisz go stracić na zawsze. Czy poczekać i z czasem coraz bardziej starać się mu zaufać. Wiesz myszko kiedyś pomiędzy mną i dziadkiem też tak było. Ale próbowałam mu zaufać, a w końcu jak ufałam mu na sto procent wróciliśmy do siebie i byliśmy razem przez sześćdziesiąt lat, aż w końcu nie zmarł.
- Tak tylko, że dziadek na pewno nie zrobił czegoś takiego jak Mario..
- Zrobił coś gorszego kochanie, Mario się tylko z nią całował, a dziadek posunął się do czegoś innego...
- Nie wiem babciu co bym bez ciebie teraz zrobiła - przytuliłam ją
- Wiesz, że jesteś nadal jesteś moją malutką wnuczką, którą kocham najmocniej na całym świecie i zawsze tak będzie. - uśmiechnęła się - oo Nasz maluszek się obudził, pójdę do niego
- Babciu...
- Liska daj spokój, kocham się zajmować dziećmi - zaśmiała się
Babcia poszła do Nicolasa, a ja do swojego pokoju, przebrałam się w to. Małego później też przebrałam i poszłam z nim na spacer...

♥ ~ Mario ~ ♥
Siedziałem w domu, nic nie robiłem oprócz wieczornego picia wódki, wina lub innych trunków. Dom wyglądał jak pobojowisko, na podłodze walały się pudelka po pizzy, puszki i butelki po procentach oraz brudne ciuchy. Nie miałem ochoty na nic. Olewałem treningi, nie wychodziłem w ogóle z domu. Byłem kilka razy u Leona, ale jej tam nie było. Dowiedziałem się, że ona wyjechała, ale gdzie?. Siedząc w domu zastanawiałem się, gdzie może się podziewać, czy jest cała, co z Nico. Musiałem się dowiedzieć gdzie ona jest!!!
_____________________________________
Bosz nie wyszedł. Zostawiam wam 23 :P . Pozdrawiam ;*

piątek, 7 czerwca 2013

Rozdział 22: " Jesteś idiotą! "

Wróciłem do domu, z wielką obawą, która się sprawdziła, Lisy i Nico nie było. Ich rzeczy oraz walizek też nie, wiedziałem, że już się wyprowadziła. Jakim ja byłem idiotą, byłem z nią cholernie szczęśliwy. A teraz, chcę się zabić. Wziąłem z barku wino i usiadłem na kanapie w salonie. Spojrzałem na stół, leżał tam pierścionek zaręczynowy ode mnie. Do oczu napłynęły mi łzy. Obok niego leżała mała, pogięta od czegoś mokrego karteczka, pomyślałem, że płakała gdy ją pisała, ponieważ były plamy od kropel łez. Wziąłem ją do ręki, i otworzyłem. Jak dziecko wybuchnąłem płaczem, ale co miałem zrobić. Straciłem moje dwa największe skarby w moim życiu.
" Nie chcę cię znać!. Jesteś zwykłym dupkiem!. Z Nico nie będziesz miał prawa się spotykać. Zraniłeś mnie cholernie, nie myśl sobie, że kiedykolwiek ci jeszcze wybaczę!. Spieprzaj z mojego życia!. "
Kieliszek po kieliszku czerwonego wina, później zszedł na większe procenty. Dwie butelki wódki i do tego piwo. Tylko tak mogłem oderwać się od myśli. W pewnym momencie wpadł do mnie Felix.
- Jesteś idiotą! - krzyknął z drzwi.
- Wiem młody, nie musisz mi tego powtarzać
- Co cię napadło, przecież byliście szczęśliwi. Kochaliście się, Nico nie opuszczał cię na krok, a teraz wszystko spieprzyłeś stary!
- Felix kurwa!. Wiem zjebałem sprawę, jestem jebanym dupkiem. Zabije się, przysięgam, że niedługo się kurwa zabiję.
- Co ty pierdolisz kurwa?!
- Dam jej spokój, nie będę dla niej przynajmniej ciężaru
- Jeszcze bardziej ją zranisz, jak odejdziesz z tego świata niż jakbyś żył. Człowieku jest szansa, może najmniejsza na świecie, ale jest. Wierz w to! . A teraz lecę, bo An się źle czuje.
- Narka!

♥ ~ Lisa ~ ♥
- Przykro mi skarbie - Leo mocno mnie przytulił
- Leoś, babcia jeszcze mieszka na Ibizie?
- Tak, chcesz do niej pojechać?
- Tak, i to jak najszybciej. Mogę?
- Oczywiście, odpoczniesz, przemyślisz wszystko. Babcia pomoże ci na pewno przy małym, zaopiekuje się wami.
- Kocham cię braciszku, dziękuje że jesteś - wtuliłam się w niego
- Ja ciebie też maleńka. A teraz nie płacz już tylko śpij. Jesteś przemęczona, a mały na pewno da ci w nocy popalić. Ja zadzwonię do babci i porozmawiam z nią. Dobranoc - ucałował mnie w głowę
- Dobranoc...
Płakałam jeszcze przez trzy godziny, w końcu zasnęłam...
   Następnego dnia Nico obudził mnie z samego rana. Nakarmiłam go i przebrałam. Zeszłam na dól, śniadanie czekało już na stole. Brat powiedział mi wszystko. Babcia nawet nalegała na to, bym do niej przyjechała. Sam zajęła się małym, Leo poszedł zabukować bilet a ja podreptałam do pokoju się spakować. Po czterech godzinach siedziałam już w samolocie i leciałam na Ibizę, do mojej ukochanej babci ...

__________________________________
tak wiem krótki, ale jest 23, a chciałam jeszcze coś dziś dodać. ;3. Jutro nie wiem, postaram się coś dodać rano. Ponieważ wieczorem mój brat wyprawia 18 i nwm czy dam radę, ale obiecuję, że się postaram ;*

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 21: " Nie chcę by coś pomiędzy nami się spieprzyło!. "

♥ ~ Rok później ~ ♥
Nico rósł jak na drożdżach, już zaczynał mówić. Pierwsze słowa wypowiedziane przez niego brzmiały " Dupa " oraz " wujek Leo " . Wiadomo kto go tego nauczył. Chodzić już też zaczął, bardzo się z tego powodu cieszyliśmy, ponieważ zaczął bardzo szybciutko. Myślałam, że już nikt nie zepsuje nam tego szczęścia, które jest pomiędzy nami. Lecz się myliłam. Dziś razem z Nicolasem miałam pojechać na trening Mario. Chłopak wyjechał już godzinę przed nami, ja nakarmiłam małego i ubrałam. Później bawił się chwilę w pokoju, a ja w szybkim tępię wzięłam kąpiel i ubrałam się w to. Włożyłam małego do wózka i razem z nim wyszłam z budynku. Zamknęłam dom i ruszyłam wolnym krokiem w stronę Signal Iduna Park. Razem z małym doszliśmy tam po trzydziestu minutach.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się do " Pociąga " ochroniarza pilnującego wejścia na stadion.
- O witam - odwzajemnił gest - Proszę kogo my tutaj mamy, młody Mario, cześć maleńki
Podszedł do wózka i lekko połaskotał Nico po brzuszku, na co mały zareagował śmiechem. Chwilę jeszcze z nim porozmawiałam i weszłam do środka. Szliśmy ciemnym jak zawsze korytarzem prowadzącym na murawę. Zbliżałam się do szatni chłopaków, o dziwo było tam cicho. Co oznaczało, że są na boisku. Szłam dalej, moim oczom ukazały się dwa cienie, a później twarze. Rozpoznałam tam mojego narzeczonego, a z kim?... Razem z tą zdzirowatą An. Do oczu napłynęły mi łzy, nie sądziłam, że Mario będzie chciał z nią rozmawiać, a ku mojemu wielkiemu zdziwieniu całował się z nią. Momentalnie odwróciłam się na pięcie i prawie biegiem wyszłam z SIP. Skierowałam się od razu do domu. Po tym samym czasie byłam już w nim. Wyjęłam z szafy swoją walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy. Później wzięłam drugą i spakowałam wszystkie rzeczy Nicolasa. Sprawdziłam czy wszystko mam, zeszłam na dół i schowałam twarz w dłonie. Zaczęłam płakać, spojrzałam na moją dłoń, nadal na moim palcu znajdował się pierścionek zaręczynowy od Gotzego. Ściągnęłam go i położyłam na stoliku. Napisałam mu maleńką wiadomość na kartce i razem z synem wyszłam z domu. Pojechałam do mojego brata, na szczęście w domu była Samanta, która od razu mnie przyjęła. Położyłam Nico spać i zeszłam do niej do salonu. Opowiedziałam jej wszystko z płaczem. Dziewczyna próbowała mnie pocieszać, tuliła mnie mocno do siebie. Nic nie skutkowało. W końcu poszłam się przespać...

♥ ~ Mario ~ ♥
Dziś przed treningiem wydarzyło się coś, co nigdy w życiu nie powinno się zdarzyć. Niestety od samego wejścia miałem na swoich plecach piskliwy głosik An. Nienawidziłem tej dziewczyny. Przebrałem się i jako ostatni wyszedłem z szatni. Zamykając drzwi An rzuciła się na mnie i zaczęła całować. Byłem w szoku, nie wiedziałem co robić, momentalnie ją od siebie odepchnąłem. Spojrzałem na nią wrogo.
- Co ty kurwa wyprawiasz?! - krzyknąłem
- Miśku nie denerwuj się - dotknęła mojej klatki
- Dziewczyno, spierdalaj z mojego życia. Nie będziemy już nigdy w życiu razem. Zrozum to wreszcie!.
- Oj kochanie wiem, że chcesz do mnie wrócić
- Pojebało cię chyba!
- Mario! misiaczku no...
- Wypierdalaj stąd!, nie będzie nigdy, nic pomiędzy nami. Kocham Lisę, mam z nią dziecko, które również kocham. I Nie chcę by coś pomiędzy nami się spieprzyło!
Truchtem pobiegłem na murawę. Po trzech godzinach treningu poszedłem do szatni, wykąpałem się i wychodziłem właśnie z szatni, kiedy zatrzymał mnie pociąg.
- Mario!
- No co jest pociąg?
- Wiesz, że Lisa z Nico tutaj byli, a po chwili wychodziła szybkim krokiem i płakała.
- Kurwa mać, czyli widziała. Ja pierdole. Pociąg przysięgam, że się zabiję!
- Co ty pieprzysz młody!
___________________________________
W końcu powróciłam :D . I jak wam się podoba? moim zdaniem nudny, ale taki mam zamulony dzionek :D

środa, 5 czerwca 2013

Liebster Award

Dziękuje za nominację Monice Krawczyk ;*

Pytania
1.Dlaczego piszecie bloga?
2)Kto was skusił pisać bloga?
3)Co powinnam zmienić w blogu?
4)Podoba ci się mój blog
5)Co cię się najbardziej podoba w moim blogu xD

1. Dlatego, że mogę odpocząć od życia pisząc rozdział
2. Sama się skusiłam ;p
3. Według mnie nic xd
4. Tak ;3
5. Historia xd

Moje nominację i inne odpowiedzi tutaj :

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 20: " Przepraszamy was bardzo!... "

Nico dawał nam nieźle w kość w nocy, wstawaliśmy do niego na zmianę. Rano, gdy wstałem Lisa jeszcze słodko spała. Nie chciałem jej budzić. Delikatnie i ostrożnie wyszedłem z łóżka, ubrałem się i zjadłem śniadanie. Po ogarnięciu się pojechałem do sklepu dla dzieci, by kupić wózek dla małego. Razem chcieliśmy go kupić, ale wiedziałem jaki spodobał się Lisie i postanowiłem zrobić jej niespodziankę. Zostawiłem karteczkę na stole i pojechałem...

♥ ~ Lisa ~ ♥
Obudziłam się około 9 na szczęście Nicolas jeszcze spał. Zeszłam do kuchni, zastałam tylko karteczkę a stole i żadnego znaku Mario.
" Pojechałem gdzieś, nie powiem gdzie bo to niespodzianka ;D . Niedługo wrócę, mam nadzieję że poradzisz sobie skarbie ;* . Kocham cię ~ Mario ♥ . "
Skorzystałam z chwili, że Nico śpi i poszłam szybko do łazienki. Wzięłam prysznic i ubrałam się w to. Akurat zdążyłam wszystko zrobić, a mały się obudził. Nakarmiłam go i wzięłam go do salonu. Usiadłam sobie z nim i zaczęłam się bawić. W tym czasie do domu wrócił Mario. Wniósł do domu wózek dla małego.
- Wiem, że mieliśmy jechać kupić razem, ale chciałem ci zrobić niespodziankę - zaśmiał się i pocałował mnie
- Skąd wiedziałeś, że ten mi się podobał ? - uśmiechnęłam się
- Widziałem jak go oglądałaś - odwzajemnił gest. - To co moje skarby idziemy na spacer ?
- Nicuś idziemy ? - pocałowałam go.
Założyłam mu sweterek i włożyłam do wózka. Ubrałam sobie kurtkę i wyszliśmy z domu. Gotze prowadził wózek a ja szłam obok niego i obserwowałam jak uśmiecha się do Nico. Słodko to wyglądało. W połowie drogi spotkaliśmy rodziców Mario. Od tamtego spotkania żadne z nas nie miało z nimi kontaktu. Chcieliśmy ominąć ich bez wymiany słów, lecz niestety się nie udało.
- Mario synku ... chcieliśmy porozmawiać i ...
- Chyba nie mamy o czym mamo. - powiedział
- Jednak mamy - dodał ojciec chłopaka - Przepraszamy was bardzo, a zwłaszcza ciebie Liso.
- Nic się nie stało. - odpowiedziałam
- Jednak się stało, obraziliśmy cię, a jesteś przecież narzeczoną naszego kochanego synka i matką naszego wnuka.
- Naprawdę nic się nie stało. - uśmiechnęłam się
- A możemy go zobaczyć? - lekko się uśmiechnęli
- Jasne. Nicuś chodź do babci i dziadka - Mario wyciągnął go z wózka.
Rozmawialiśmy chwilę z nimi i rozmawialiśmy. W końcu postanowiliśmy ruszyć dalej. Po dwóch godzinach wróciliśmy do domu, nakarmiłam i przebrałam małego i zaczęłam go usypiać. Lecz znów nie mogłam mały tak jakby śmiał się i patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczkami.
- Mario ! - zawołałam
- No co jest kochanie? - spytał wchodząc do pokoju
- Pomożesz? - zaśmiałam się
- Jasne! - uśmiechnął się - Nicuś chodź to tatusia - wziął go na ręce - Bąblu musimy iść nynu wiesz?
Chłopak zaczął go usypiać, a ja poszłam zrobić kolację. Przygotowałam gofry z nutellą, bitą śmietaną i marmoladą - przysmak Mario i położyłam na stole. Usiadłam na krześle czekając na niego.
- Mmm co tak pachnie ? Gofry ? - spytał wchodząc do kuchni
- Mhhm, Nico śpi ? - spojrzałam na niego
- Jak aniołeczek - zaśmiał się i zaczął zajadać - pychota
- Jak ty to robisz co ? - zaśmiałam się i usiadłam mu na kolanach - hahah
- Z czego się cieszysz? - sam się zaśmiał
- z ciebie, masz całe usta od bitej śmietany - uśmiechnęłam się i pocałowałam go
- mmm, słodka - poruszył śmiesznie brwiami.
Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. W końcu oderwałam się od niego i przytuliłam się. Siedziałam wtulona w niego a on zjadał moje gofry. Gdy skończył poszliśmy do salonu i zaczęliśmy oglądać jakiś romantyczny film. Wtuliłam się w niego i razem oglądaliśmy. W połowie filmu zasnęło mi się...

♥ ~ Mario ~ ♥
Oglądaliśmy jakiś romantyczny film, w połowie Lisa zasnęła. Nie chciałem jej budzić, wziąłem ją delikatnie i zaniosłem do pokoju. Przykryłem ją kocem, w tym czasie Nicolas się obudził. Liz spała tak mocno, że nie słyszała. I dobrze, ona była bardzo zmęczona. Poszedłem do małego, przebrałem go i znów zacząłem go usypiać. Gdy już zasnął poszedłem się wykąpać i udałem się spać.
________________
Taki nijaki :d . Postaram się ubłagać brata, bym mogła wziąć internet do szpitala :D . Ale nie obiecuję <3. Dziś może jeszcze coś dodam, ale też nie obiecuje haha xd Pozdrawiam ;*