poniedziałek, 22 lipca 2013

Rozdział 53 " Już zawsze będzie dobrze.?"

♥ ~ 18 lat później... ~ ♥

Minęło sporo czasu, nasze życie na szczęście było wspaniałe. Zaszłam w ciążę. Mikołaj miał już siedemnaście lat. Nina natomiast miała już dziewiętnaście. Miki został piłkarzem tak jak Mario. Mój ukochany mąż zakończył już swoją karierę piłkarską. Fabian również został piłkarzem, razem z Niną tworzyli szczęśliwą parę. Byli zakochani w sobie na zabój. Ninka została modelką, od kiedy zaczęła dorastać chciała nią zostać. Razem z Mario cieszyliśmy się bardzo z tego powodu. Dziś mieliśmy zjeść rodzinny obiad. Właśnie dochodziła 15, zaczynałam nakrywać do stołu, kiedy przyszedł Mikołaj ze swoją nową dziewczyną.
- Mamo, tato poznajcie Camilę - uśmiechnął się
- Dzień dobry!
- Cześć Camilko - uśmiechnęłam się
- Dzień dobry. No synku śliczną dziewczynę sobie wybrałeś - uśmiechnął się Mario
- Dziękuje - uśmiechnęła się promiennie
- A gdzie Nina i Fabian?
- Zaraz powinni być - odpowiedziałam - o już są
- Hej mamuś, hej tatuś - uściskała mnie - Siemka Miki, no proszę hej Cami!
- Cześć córeczko, hej Fabianku
- Dzień dobry
- Siadajcie kochani póki ciepłe - wskazałam na krzesła.
- Mmm jak ładnie pachnie - uśmiechnął się Fabian
- A dziękuje ci kochany - zaśmiałam się
W szóstkę zjedliśmy posiłek, Nina z Fabianem posiedzieli jeszcze chwilę i wrócili do swojego mieszkania. Miki z Camilą poszli do jego pokoju a Mario zabrał mnie na spacer. Usiedliśmy sobie na jednej z ławeczek.
- Jak oni szybko rosną - uśmiechnęłam się - niedawno obydwoje w pieluchach biegali a teraz już mają swoje drugie połówki
- No widzisz kochanie, rosną jak na drożdżach. - odwzajemnił gest
Niebo nagle zrobiło się czarne, deszcz zaczął lać. Nie przeszkadzało nam to, zajęliśmy się sobą.
- Już zawsze będzie dobrze? - spytałam uśmiechając się
- Zawsze, obiecuje ci to - obdarował mnie buziakiem - Będziesz czuła się jak w raju
- Nie potrzebuję raju... Twoja obecność mi wystarczy!
____________________________________________________________
Koniec ;3 . Nie chciałam, ale wena gaśnie ;c . chciałam wam bardzo mocno podziękować, za to, że czytałyście te wypociny i komentowałyście. Jesteście wspaniałe naprawdę <3
Kocham wam po prostu ♥
Jeszcze raz dziękuje ;***
I zapraszam na inne moje blogi, mam nadzieję, że wam się spodobają <3



sobota, 20 lipca 2013

Nowy Blog! ;d

Kochane postanowiłam założyć nowego bloga. Będzie on o Dominiku Furmanie i Michale Żyro ;3
Mam pomysł i chciałabym go przenieść właśnie tam ;d
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;3

http://przyjaznzlaczonawmilosc.blogspot.com/

Rozdziały będą co tydzień w piątki ;p
Pozdrawiam ;*

Rozdział 52 " Jednak nic.. "

- Skarbie - zacząłem...
- Słucham? - odwróciła się w moją stronę, i spojrzała mi w oczy
- No bo... - jąkałem się
- hm?
- Jednak nic...
- Mario zacząłeś to skończ - uśmiechnęła się
- Nie naprawdę to nic ważnego..
- Na pewno?
- Tak...
- Dobra... - dała mi całusa. - Mario, mam do ciebie jedno pytanie
- Jakie?
- Bo ja chciałabym mieć jeszcze jedno dziecko, dom wydaje się pusty bez Nico...
- Wiesz kochanie, o to samo chciałem cię zapytać, tylko jakoś...
- Czyli ty też byś chciał.
- Oczywiście, ja to bym chciał nawet piątkę - zaśmiałem się
- Nie zapędzaj się mój drogi - uśmiechnęła się
- To co? - posłałem jej ciepły uśmiech i zacząłem całować jej szyję.

~ * * * ~ 

Następnego dnia obudziłem się wcześnie, Lisa spała. Delikatnie wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki by się odświeżyć. Po dziesięciu minutach siedziałem już w kuchni i piłem kawę. Niedługo później dołączył do mnie Sven razem z Felixem i Leo.
- A pogoda znów denna - stwierdził Leonardo podchodząc do okna.
- Wiedzieliśmy kiedy przyjechać - uśmiechnął się mój brat.
- Racja młody -wyszczerzyłem się
- A ty co?
- Nic, o co ci chodzi?
- Szczerzysz się jak jakiś chory psychicznie - zaśmiał się Sven
- Mam powody - uśmiechnąłem się
- Jakie? - zapytał Fele
- A to cię już nie powinno interesować mój kochany - wytknąłem mu język
- Wy to się kochacie - zaśmiała się wchodząca do kuchni Lisa
- Oczywiście skarbie - posłałem jej uśmiech
- hahah tak - prychnął
- Ta-tia! ap-ka!
- No chodź księżniczko - wziąłem ją na kolana - wyspałaś się maleńka?
- Tiak
- To ja zabieram się do robienia śniadania - oznajmiła Lisa
- Pomogę ci - powiedziałem
- Nie trzeba, jak możesz to pomóż małej się ubrać
- Oczywiście.
Razem z małą skierowałem się do pokoju jej i Fabianka. Wziąłem jej rzeczy z walizki i pomogłem jej się ubrać. Gdy zeszliśmy na dół wszyscy już siedzieli przy stole. Wziąłem ją na kolana i dołączyłem się do jedzenia posiłku. Dziś mieliśmy wybrać się nad jezioro. Pogoda się zmieniła na szczęście. Słońce mocno grzało. Każdy poszedł się przebrać i całą grupą poszliśmy na piechotę.

♥ ~ Lisa ~ ♥
- Ta-tiuś nóźki mnie bolją
- Ninuś chodź do mnie, bo tatuś ma rączki zajęte
- Djobsie
Wzięłam ją i szliśmy dalej. Po niecałych dwóch godzinach byliśmy na miejscu. Na plaży było kilka osób, reszta siedziała w wodzie. Razem z dziewczynami rozłożyłyśmy sobie ręczniki i zaczęłyśmy się opalać. Chłopcy wskoczyli do wody, a Nina razem z Fabiankiem budowali zamki z piasku. Popołudnie zapowiadało się świetnie.
- Głodny jestem - oznajmił Felix - Chłopaki może idziemy po coś do jedzenia?
- Świetny pomysł! - uśmiechnął się Moritz
- Co chcecie? - zapytał Leo
Złożyłyśmy im zamówienie i poszli. Razem z Laurą wzięłyśmy dzieci i poszłyśmy trochę się popluskać w wodzie. Byłyśmy w niej tak długo, aż nie wrócili...
__________________________________________
Mojej weny coraz bardziej brakuje ;c . Przepraszam znów za to coś ;/

czwartek, 18 lipca 2013

Rozdział 51 " Skarbie! "

♥ ~ Dwa miesiące później ... ~ ♥

Anka wyszła już ze szpitala, dziewczyna pogodziła się z tą wiadomością, że do końca życia będzie jeździła na wózku. Wiedziała, że Felix jej nie opuści. Mimo tego co się stało chciała, żebyśmy jednak wszyscy pojechali na te wakacje. Postanowiliśmy, że wybierzemy się w to samo miejsce co kiedyś. Leo z Mo załatwili minibus a my domek. Z samego rana wyruszaliśmy, ubrałam się w to i poszłam pomóc ubrać małej. Nina jak to Nina, gdy tylko wsiedliśmy do samochodu zasnęła obok Fabiana. Siedziałam wtulona w Mario, i wspominałam dawne czasy. To właśnie tam zaszłam w ciążę. Byłam wtedy szczęśliwa tak jak teraz. Miałam przy sobie przyjaciół, Mario i moją małą córeczkę to było najważniejsze. Zapowiadał się świetny tydzień. Wszyscy cieszyli się z tego powodu. Na dworze zaczęło lać jak z cebra. Droga robiła się coraz bardziej śliska.. Na szczęście bezpiecznie dotarliśmy na miejsce. Poszliśmy do wyznaczonych pokoi i rozpakowaliśmy się. Gdy wszyscy już to zrobili całą grupą spotkaliśmy się w salonie. Mario rozpalił w kominku, a Laura zaparzyła dla wszystkich po kubku herbaty. Tak przeczekaliśmy tą burzę. Na niebie wyszła piękna tęcza. Nina i Fabian obserwowali ją cały czas. Jedyne o czym teraz wszyscy myśleliśmy to wieczorny spacer po burzy. Ubraliśmy się cieplej i poszliśmy na przechadzkę. Mario cały czas niósł Ninę na rękach. Mała w połowie drogi zasnęła. Nawet grzmot powracającej burzy jej nie obudził. I znów musieliśmy wracać do domku. Nikt nie miał już siły na nic więc każdy udał się do siebie i poszedł spać...

♥ ~ Mario ~ ♥

Ten tydzień miał być wyjątkowy, i niezapomniany. Lecz jak na razie pogoda psuje nam wszystkie plany. Miałem plan, jeden plan, który chciałem zrealizować właśnie tutaj, właśnie w tym miejscu. Tak jak kiedyś. Musiałem o nim poinformować Lisę, miałem tylko nadzieję, że się zgodzi... Wieczorem położyłem się obok niej i mocno ją przytuliłem.
- Skarbie! - zacząłem...
____________________________________________
Denny - przepraszam, ale mam doła i brakuje weny ;c 
Krótki - ponieważ muszę jechać z kotem do weterynarza i brak czasu, Przepraszam jeszcze raz!

wtorek, 16 lipca 2013

Rozdział 50 " Co ty w ogóle mówisz!? "

Z samego rana dostałem wiadomość od brata, że z An już lepiej. Lecz nie wiadomo było jeszcze kiedy wybudzi się ze śpiączki. Mogła dziś, jutro, za tydzień. Nie było wiadomo. Wstałem z łózka i poszedłem do sklepu po świeże bułki na śniadanie. Zostawiłem Lisie karteczkę. Nina była już na nogach, postanowiłem wziąć ją ze sobą. Założyłem jej buciki i chwyciłem za rączkę. Szliśmy sobie parkiem, kupiłem jej gałkę lodów tak jak i sobie. Nagle spotkałem Cornelle, tą jędzę z klasy Lisy. O dziwo, zmieniła się. W ogóle nie miała makijażu, może postanowiła coś z sobą zrobić dla tego chłopaka co z nią szedł.
- Oo kogo ja tu widzę, cześć Mario - uśmiechnęła się - A ta mała kruszynka to kto?
- Cześć Cornella, to Nina - uśmiechnąłem się
- Dzien do-bly
- Jaka słodziutka - znów się uśmiechnęła - hej maleńka. Opowiadaj co tam u was?
- Wszystko w normie, już lepiej. A u ciebie? widzę, że mała zmiana
- Ah słyszałam, że straciliście synka. Współczuje - mina jej posmutniała - Mała, ogromna, ale to wszystko dzięki niemu. Tak w ogóle poznajcie się. Mario to Alex, skarbie to Mario mąż jednej dziewczyny z mojej klasy.
- Siema - podał mi dłoń
- Hej - uśmiechnąłem się
- To my będziemy lecieć, hej. Pozdrów Lisę ode mnie - uśmiechnęła się
- Okey, dzięki i wzajemnie!
- Dzięki!
To była ta sama Cornelle ? - ta myśl krążyła mi w głowie, nie sądziłem, że ona będzie potrafiła się tak zmienić i to dla miłości. Chociaż ja sam przez miłość do Lisy stałem się bardziej odpowiedzialny i dorosły. W końcu dotarliśmy do supermarketu...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Od razu po obudzeniu przeczytałam karteczkę, która leżała na stoliku nocnym.
" Jestem w supermarkecie, wziąłem Ninę ze sobą niedługo wracamy. Kocham cię! "
Odłożyłam ją na miejsce w którym leżała i poszłam do łazienki, wzięłam kąpiel. I ubrałam się w wcześniej uszykowane rzeczy. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół by zaparzyć sobie kawy. Przygotowywanie napoju przerwał mi dzwonek mojego telefonu. Chwyciłam go i odebrałam.
- Hej Lis - przywitał się Felix
- Siemka Fele, co tam?
- An właśnie się budzi!
- Świetnie! Zaraz do ciebie przyjadę!
- Okey, czekam.
Dobrze, że nie zdążyłam jej zaparzyć. Chwyciłam torebkę i wyszłam z domu. Po drodze zadzwoniłam do Mario. Obydwoje byli niedaleko szpitala, więc powiedzieli że wpadną. Po niecałych dziesięciu minutach parkowałam już samochód na parkingu. Weszłam do szpitala, Mario wraz z Niną i Felixem już byli. Przywitałam młodszego Gotzego.
- I co z nią?
- Niedługo będzie można do niej wejść - powiedział z uśmiechem na twarzy
- To super. A wyniki?
- Lekarz powinien niedługo wyjść z jej sali to się dowiemy.
- Okey - uśmiechnęłam się
Po pięciu minutach z sali wyszedł jej lekarz prowadzący. Oznajmił, że An chciałaby, żebym to ja właśnie do niej przyszła jako pierwsza. Felix nie miał nic przeciwko. Usiadłam obok jej łóżka i uśmiechnęłam się
- Lisa, dziękuje że przyszłaś - chwyciła moją rękę
- Nie dziękuj, jesteś moją przyjaciółką!
- Czy ja naprawdę nie będę chodziła już nigdy? - oczy jej się zeszkliły
- An...
- Nie to nie możliwe! - zaczęła płakać.
- Nie płacz An, wszystko będzie dobrze! - przytuliłam ją.
Do sali nagle wszedł Felix razem z Mario i małą, lekarz pozwolił im wejść do nas. Chłopak widząc, że jego ukochana płacze mocno ją przytulił.
- Dlaczego płaczesz? - spytał ocierając jej łzy
- Bo jestem kaleką!. Zostawisz mnie dla jakiejś modelki, która będzie piękna i nie będzie musiała jeździć na wózku!
- Co ty w ogóle mówisz!? - krzyknął - Nie mogę tego słuchać! - oznajmił i opuścił sale trzaskając drzwiami
- Mario idź z nim pogadać! - powiedziałam. do męża, ten dał mi małą i wybiegł za bratem
Anka zaczęła płakać, nie mogła się uspokoić.
- An co ty do cholery gadasz!. Wiesz jak go uraziłaś! - zwróciłam się do przyjaciółki
- Ale to jest prawda, po co mu jakaś kaleka, jak może mieć piękną modelkę?
- Nie rozumiesz, że on cię kocha. Nie wiesz jak się o ciebie martwił. Siedział cały czas przy tobie. Wiesz jak on się teraz czuje?
- Nie wiem!
- A ja wiem. I to nie jest wspaniałe uczucie.
- A ty skąd wiesz?
- No bo miałam kiedyś podobną sytuację. Zanim się tutaj przeprowadziłam miałam chłopaka, tak jak ty musiał jeździć na wózku po wypadku samochodowym. Powiedział mi dokładnie to samo co ty....
- I tak po prostu go zostawiłaś? - spojrzała na mnie
- Nigdy go nie zostawiłam, byłam z nim cały czas. Ale niestety zmarł na białaczkę.
- Współczuje..
- Więc teraz moja kochana powinnaś go przeprosić, on naprawdę cię kocha!
- Dobrze zawołasz go?
- Okey. Chodź Ninuś pójdziemy po wuja - wzięłam córkę za rękę i wyszłam z sali w poszukiwaniu chłopaka...

♥ ~ Felix ~ ♥

Mimo, że na wierzchu wydawałem się twardy jak skała w środku byłem miękki. Nie wiem dlaczego ona tak powiedziała, przecież kocham ją nad życie. Chciałem się jej oświadczyć. Wybiegłem z sali ze łzami w oczach. Poszedłem przed szpital i usiadłem na schodach chowając twarz w dłonie. Ja nigdy jej nie zostawię, kochałem ją cholernie mocno. Chwilę później poczułem rękę na moim ramieniu, spojrzałem w górę i ujrzałem mojego brata, usiadł koło mnie i zaczął rozmowę.
- Nie wiedziałem, że aż tak ją kochasz
- Mario ja ją kocham najbardziej na świecie. Nikt więcej się nie liczy mimo wszystkiego!
- Wiem o co ci chodzi, mam tak samo młody.
- Ale jak ona mogła sobie tak pomyśleć?
- Nie wiem. Ale powiem ci jedno, gadała bzdury - uśmiechnął się
- Wiem, nigdy jej nie zostawię. Mam gdzieś piękne modelki, wolę moją śliczną An!
- No widzę, że wydoroślałeś!
- Już dawno bracie!
- Felix! - usłyszałem głos Lisy - An chciałaby z tobą porozmawiać
- Okey, idę.
Wstałem i otrzepałem się. Udałem się wprost do sali w której leżała. Gdy otworzyłem drzwi spojrzała na mnie tymi swoimi słodkimi dużymi i czerwonymi od płaczu oczkami. Podszedłem do niej i przytuliłem mocno po czym złożyłem całusa na jej ustach.
- Proszę cię, nigdy więcej tak nie mów! - usiadłem na krzesełku obok jej łóżka - Nigdy cię nie zostawię!
- Przepraszam! - po jej policzku spłynęła łza
- Kocham cię rozumiesz! Liczysz się tylko ty zrozum! - otarłem jej łzę
- Też cię kocham!
Spędziłem z nią resztę dnia...
________________________________________
Nie za bardzo mi się podoba ;c . Jakiś taki denny ;/

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 49 " Ona się załamie "

Jak zawsze obudziłam się wtulona w ramiona mojego ukochanego bruneta. On jeszcze spał, nie chciałam go obudzić, więc delikatnie wstałam z łóżka i cicho wzięłam ubrania z szafy. Swoje kroki skierowałam do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny i wlałam fiołkowego płynu do kąpieli. Weszłam do niej i zrelaksowałam się. Potrzebowałam trochę relaksu. Założyłam sobie słuchawki na uszy i włączyłam cicho muzykę. Myślałam nad przyszłością. Nina bardzo szybciutko dorastała, bardzo cieszyłam się z tego powodu. Miałam nadzieję, że kiedyś Mario będzie chciał mieć jeszcze jedno dziecko. Ten dom bez Nicolasa wydaje się pusty. Nina stała się teraz naszym oczkiem w głowie, nie spuszczałam z niej w ogóle oczu. Nie chciałam, żeby stała jej się krzywda kiedykolwiek. Po prawie dwugodzinnej kąpieli w końcu wyszłam z wanny i ubrałam się w letnią sukienkę. Zeszłam do kuchni, aby przygotować śniadanie, ku mojemu zdziwieniu, przy stole siedzieli już Mario i Nina i czekali już tylko na mnie. Dosiadłam się do nich i zaczęłam spożywać pyszne śniadanie przygotowane przez mojego ukochanego męża.

♥ ~ Mario ~ ♥

Gdy się obudziłem Lisy już nie było przy mnie, zorientowałem się, że poszła wziąć kąpiel. Wiedziałem, że szybko nie wyjdzie, więc poszedłem się odświeżyć do drugiej łazienki. Ubrałem się, umyłem i udałem się do kuchni. Zrobiłem sałatkę oraz kanapki. Mała się już obudziła. Dziś postanowiłem zabrać je obydwie na zakupy. Podczas śniadania bardzo dużo się śmialiśmy, w końcu wracały dawne czasy.
- Co powiecie dzisiaj, żebym zabrał was na zakupy? - zaproponowałem
- Oo ja z chęcią - zaśmiała się Lisa - Kupię sobie coś na wyjazd. i małej coś musimy, bo rośnie jak na drożdżach.
- Ninie musimy kupić nowe buty - oznajmiłem
- I jakieś rzeczy - dodała.
- No tak. To wchodzimy po śniadaniu ?
- Jasne.
Lisa poszła pomóc ubrać się małej a ja wziąłem się za sprzątanie. Po niecałej godzinie byliśmy już w centrum handlowym. Kupiliśmy Ninie dużo nowych ciuszków oraz trzy pary bucików. Nie obyło się jeszcze bez zabawek. Spędziliśmy tam prawie pół dnia, ale nie narzekałem. Sam to im zaproponowałem. Wróciliśmy do domu około 15. Dziewczyny poszły rozpakować swoje nowe ciuchy a ja usiadłem sobie na kanapie i włączyłem wiadomości. Nagle natrafiłem na wiadomość, która mnie przeraziła.
- Lisa! - krzyknąłem
- Co jest skarbie? - zapytała wchodząc do salonu
- Leo i Sam mieli wypadek! - powiedziałem wskazując na ekran telewizora
- CO?! NIE! - po jej policzkach zaczęły spływać łzy - To niemożliwe!
- Ktoś do mnie dzwoni... - poczułem wibracje mojego telefonu. Zobaczyłem kto to. Dzwonił mój brat. Powiedział mi wszystko o wypadku. Podał mi adres szpitala w którym obydwoje leżeli. Nie mogłem w to uwierzyć. W samochodzie nie byli tylko Leonardo i Samanta ale również An. Głos mojego młodszego brata był załamany, drżący. Jak najszybciej wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala. Na poczekalni byli już Sven z Laurą, Moritz, Felix i mały Fabian. Nie odzywałem się, podszedłem do brata i mocno go przytuliłem. Po jego minie widziałem, że z An nie jest za dobrze. Lisa stała wtulona w Laurę. Wszyscy staliśmy w ciszy. Od lekarza dowiedziałem się, że z Leonem i Sam jest lepiej. Ale nadal operowali An. Wszyscy wspierali mojego brata. Ten siedział załamany i modlił się by jego ukochana wyszła z tego cało...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Ta wiadomość była dla mnie koszmarem. Ale wiedziałam, że muszę wspierać Felixa. On sam pomagał mi gdy Mario i Nico byli w szpitalu. Chłopak siedział wtulony we mnie. Oczy całe miał czerwone od łez, był silny, ale za bardzo kochał An. Czekaliśmy tam jak na wyrok. W końcu z sali wyszedł lekarz. Felix momentalnie do niego podszedł. Z miny lekarza mogłam stwierdzić i radość i smutek. W końcu wrócił, od razu musiałam się dowiedzieć co z nią.
- Felix?
- Operacja się udała, An bardzo walczyła. Ale...
- Co ale... No mów - spojrzała na niego Laura
- Chyba już do końca życia będzie musiała jeździć na wózku a póki co będzie leżała w śpiączce.
- Ona się załamie - stwierdził Sven
- Nie pozwolimy jej na to!. Zrobimy tak, by czuła się przy nas normalnie.
- Lisa ma rację!
Przesiedzieliśmy w szpitalu jeszcze z dwie godziny, później postanowiliśmy wrócić do domu. Nina była strasznie zmęczona. Zasnęła w samochodzie. Mario zaniósł ją do łóżka, a ja położyłam się na kanapie. I momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza...
_________________________________________
Macie taki denny :D . Ale jestem nie wyspana xdd . Nie wierzę, że niedługo będzie 50 rozdział ;d . Jakiś cud w moim wykonaniu :D . Nigdy nie miałam bloga powyżej 40 a tutaj 50 :D .

+ Chciałam wam podziękować, za to że komentujecie <3. Nawet nie wiecie ile to daje radości i dodatkowej weny ;* jeszcze raz DZIĘKUJE!! ♥♥


niedziela, 14 lipca 2013

Rozdział 48 " Wyjedźmy gdzieś... "

W końcu spędzaliśmy czas jak kiedyś, nasza paczka i nikt więcej. Strasznie mi tego brakowało. Teraz może znów wróci, będzie tak jak kiedyś. Wczorajsza impreza była świetna, dużo rozmawialiśmy, po prostu nadrabialiśmy czas, który nam przeminął. Dziś chcieliśmy to powtórzyć, więc razem z Lisą zaprosiliśmy przyjaciół do nas na grilla. Każdy z nich oczywiście się zgodził. Ranek dzisiejszego dnia był przepiękny, przez rolety przebijały się promienie słońca. Lisa leżała wtulona w moje ramiona. Słodko sobie spała, a ja bawiłem się kosmykami jej włosów i myślałem nad przeszłością jak i przyszłością. Miałem nadzieję, że nasze życie w końcu będzie spokojne. Nic nam już nie przeszkodzi w byciu szczęśliwą rodziną. Moje myśli ogarnął także temat tego, że chciałbym mieć jeszcze jedno dziecko. Mimo tego, że niedawno jedno straciłem, pragnąłem mieć następne. Dom bez Nico wydawał się taki pusty. Nikt nie rozrabiał tak jak on. Nina była jeszcze z mała. Nie wiadomo, może Lisa też tego pragnie. Szczerze powiem, że sam nie wiem. Nie rozmawiałem z nią na ten temat. Jednak na razie to chyba jeszcze za wcześnie, nadal czuję ból po stracie Nicolasa. Ale trzeba żyć dalej. To co było już się nie odstanie, nikt mu życia nie przywróci, ale miałem nadzieję, że tam do góry jest szczęśliwy. Z mojego letargu wyrwał mnie głos mojej ukochanej...
- Hej, nie śpisz już? - uniosła głowę by spojrzeć mi w oczy
- Nie, jakoś nie mogę
- Mario coś się stało?
- Nie, czemu tak sądzisz? - lekko się uśmiechnąłem
- Masz taką smutną minę
- Zdaje ci się - pocałowałem ją
- Słodki jesteś wiesz?
- Wiem - zaśmiałem się
- Trzeba wstawać - przeciągnęła się
- Nie trzeba - zacząłem całować jej szyję
- O nie, nie kochany. Muszę wam śniadanie zrobić, później zakupy - odsunęła się - a ty musisz grilla wyczyścić
- Ale dopiero jest 12 - uśmiechnąłem się
- No właśnie 12 a o 17 przychodzą
- Jeszcze dużo czasu..
- Mario, wieczorem - zaśmiała się
- uhuhu - posłałem jej głupkowaty uśmieszek - trzymam cię za słowo kochanie
- haha dobrze głupku - cmoknęła mnie w policzek i wstała - ty się nie ruszasz?
- jeszcze chwilkę - oznajmiłem - zaraz do ciebie zejdę i pomogę
- Dobra, a jak nie to przyjdę do ciebie z wiadrem zimnej wody - uśmiechnęła się
- Nie odważysz się
- Oj to widocznie mnie kochanie nie znasz - zaśmiała się i wyszła
Byłem szczęśliwy, cholernie szczęśliwy, że mam ją przy sobie. Nie chcę jej nigdy już tracić...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Gdy się obudziłam Mario już nie spał, wyglądał na takiego smutnego, przybitego. Ale nie chciał mi powiedzieć dlaczego. Zmartwiłam się trochę. Na zegarku widniała już godzina 12. Musiałam wziąć się za uszykowanie śniadania. Gdy dotarłam do kuchni, zobaczyłam, że mała już nie śpi tylko urzęduje pod lodówką. Zrobiłam jej kanapki, które zjadła z ogromnym apetytem. Ubrałam się i wykąpałam małą. Poszłam sprawdzić czy Mario już wstał. Lecz niestety spał sobie słodko. Postanowiłam go nie budzić, chociaż że obiecałam mu pobudkę. Zostawiłam mu karteczkę na stole w kuchni, wzięłam kluczyki do samochodu. Zapięłam małą w fotelik i pojechałam do supermarketu. Kupiłam rzeczy na wieczór, trochę słodyczy dla Mario i Niny oraz trochę procentów dla chłopaków. Do domu wróciłam po trzech godzinach. Na szczęście Mario już nie spał, czyścił właśnie grilla. Nina dorwała się do czekolady i obserwowała ojca. Ja natomiast postanowiłam ogarnąć troszkę dom.
- Dałaś Ninie czekoladę ? - Mario objął mnie w pasie i przytulił
- Tak, a coś się stało?
- Nie tylko wygląda jak potwór - zaśmiał się i wskazał na małą
Faktycznie, Nina miała całą twarz umazaną w czekoladzie. Chwyciłam ją za rączkę i poszłam z nią do łazienki. Umyłam jej buźkę i poszłam razem chwilę się z nią pobawić.

♥ ~ Mario ~ ♥

Zbliżała się 17, przyjaciele pomału zaczęli się schodzić. W końcu wszyscy znaleźliśmy się w ogrodzie. Odpaliłem grilla i zacząłem smażyć kiełbasy. Siedzieliśmy, buzie się nam w ogóle nie zamykały.
- Szkoda, że te czasy już minęły - stwierdził Felix
- Nie minęły skarbie, zawsze będziemy się przyjaźnić! - uśmiechnęła się An
- Anka ma rację, ja nie mam zamiaru kończyć z naszą paczką - uśmiechnęła się Laura
- Ja też nie! - dodała Lisa
- A może... - powiedziałem
- Co?
- Wyjedźmy gdzieś... Wszyscy razem tak całą paczką jak kiedyś - uśmiechnąłem się
- Nie powiem, chociaż raz zaproponowałeś coś sensownego braciszku - zaśmiał się Felix
- Taa dzięki młody - uśmiechnąłem się
- ale to naprawdę nie tak głupi pomysł - powiedział Moritz.
- Wiem - zaśmiałem się
- To co?
- My z wielką chęcią - uśmiechnął się Sven
- My w sumie też co Sam?
- ta, z ogromną chęcią!
- To co, jutro spotykamy się u nas i obmawiamy szczegóły? - spytał Leitner
- Spoko, nam pasuje - odpowiedziałem
- Okey
Nie sądziłem, że się zgodzą, myślałem że wyśmieją moją propozycję, ale jednak. Wszystkim spodobał się mój pomysł. Miałem nadzieję, że te wakacje zapamiętamy do końca życia. Wszyscy pozbierali się do domów około 1 nad ranem, ponieważ naszła nas mocna ulewa. Chcieliśmy by przenocowali u nas, ale nie chcieli robić nam kłopotu. Poszedłem do sypialni i dołączyłem do mojej żony, która leżała sobie już w łóżku. Chcąc nie chcąc musiała dokończyć ze mną to co mi obiecała...
_____________________________________________
Powiem wam, że lepiej się piszę rozdział gdy jest dokładnie godzina 00 : 50 :D

Liebster Award

Dziękuje za nominację Ani ;3. A więc tak :p :

1. Imię
2. Książka jaką ostatnio czytałaś?
3. Ulubiony program telewizyjny/film?
4. Piosenka na dziś?
5. Co skłoniło cię do pisania bloga?
6. Ulubiony sport oprócz piłki nożnej?
7. Który to twój blog z kolei?
8. Województwo z jakiego pochodzisz?
9. FC Barcelona czy Real Madryt?
10. Gdybyś dostała ogromną sumę pieniędzy co byś z nią zrobiła?
11. Czytasz moje blogi? (oceń w skali od 1-10)



1. Jagoda
2. Jurgen Klopp Czarodziej z Dortmundu
3. Sala Samobójców
4. K.M.S - Trochę o uczuciach 
5. Moje życie ;D
6. Jazda konna, siatkówka
7. siódmy albo szósty ;p
8. Wielkopolskie
9. Barca
10. Kupiłabym sowjego ukochanego konia ze stajni, wybudowała mu stajnie :D i oczywiście jeździła na mecze BVB :D
11. Oczywiście,że czytam - 10 ♥

Blogi nominowane prze zemnie :
1. http://marco-zuzanna.blogspot.com/
2. http://dortmundzka-milosc-z-nad-morza.blogspot.com/
3 .http://wielka-milosc-z-czatu.blogspot.com/
4. http://skradles-mnie.blogspot.com/
5. http://love-you-so-much-ever.blogspot.com/
6. http://rozne-swiaty-ona-i-on.blogspot.com/
7. http://milosci-nie-zabijesz.blogspot.com/

Pytania:
1. Ile lat?
2. Od kiedy blogujesz?
3. Twoja pasja, dla której poświęciłabyś swoje życie?
4. Ulubiony kolor
5. Gdzie mieszkasz?
6. Ulubiony piłkarz?
7. Imiona rodzeństwa jeśli masz?
8. Masz zwierzaka?
9. Wolisz przyjaźń czy miłość? 
10. Ulubiony blog?

Jeszcze raz dziękuje za nominację ;D. I jeśli odpowiecie na moje pytania proszę napiszcie w komentarzach przeczytam odpowiedzi :D

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 47 " Brakowało was! "

Obudziłam się wtulona w jego ramiona, od jego ciała biło takie wspaniałe ciepło. Uwielbiałam je. Czułam się wtedy, jak nigdy wcześniej. Kochana, doceniana a przede wszystkim szczęśliwa. Mario, hmm Mario. Mario był moją pierwszą miłością, i dumnie mogę stwierdzić, że innej już nie będzie. Kto by się spodziewał, że będziemy razem. Nienawidziłam go, przez to że przeczytał mój pamiętnik, za to że tak dowiedział się, że mi się podoba. Ale nie wiadomo co by było jak stałoby się inaczej. Zawsze radośnie wspominam tamte czasy. Brakowało mi naszej paczki, ale każdy z nas założył już sobie rodzinę. Za niecały miesiąc miał odbyć się ślub Leonarda i Samanty. Dziś nasza paczka spotykała się znów. Sven z Laurą przyjeżdżali do Dortmundu. I zostają tutaj aż do ślubu. Przyjedzie również Moritz. Impreza planowana już była od tygodnia, ale oczywiście my dowiedzieliśmy się jako ostatni, ponieważ mój kochany braciszek zapomniał nam o tym powiedzieć. Od samego rana zabrałam się za sprzątanie. Nina już urosła na tyle, że zaczęła chodzić. Ale nadal czekaliśmy, aż wypowie swoje pierwsze słowa. Odkurzałam dywan w pokoju, a mała skakała sobie na kanapie.
- Ninuś skarbie, nie wolno skakać bo spadniesz i będzie płacz. - podeszłam do niej i wzięłam ją na ręce
- Ma-mia
- Moja córeczka! - uśmiechnęłam się i dałam jej buziaka - tatuś będzie dumny z ciebie
- Ta - tia?
- Jej kochana, jakaś ty słodka!
Na mojej twarzy zagościł ogromny uśmiech, Nina w końcu zaczęła mówić. Troszkę późno, ale dobrze że teraz niż później. Miała już zresztą prawie roczek. Gdy ogarnęłam dom, zabrałam się za gotowanie obiadu.

♥ ~ Mario ~ ♥

Od samego rana byłem na treningu. Musiałem się trochę przyłożyć, ponieważ nie było mnie na stadionie od prawie trzech miesięcy. Trening trwał tak jak zawsze trzy godzinki. Po nim zeszliśmy do szatni, byliśmy mocno spoceni. Ale nie dziwię się jak na dworze było prawie 32 stopnie. Upał w tym roku naprawdę odwiedził Dortmund. Siedzieliśmy sobie w szatni z chłopakami i gadaliśmy o dzisiejszej imprezie.
- To o której Sven z Laurą przyjeżdżają ?
- Około 16
- To o której u ciebie?
- Tak około 18, chyba że chcecie wcześniej
- Zobaczę - uśmiechnąłem się - To może przyjedziemy wcześniej, pomożemy wam
- Spoko jak wam pasuje - odwzajemnił gest
- A kto dokładnie będzie?
- No wy, my, Sven, Laura, Mo, Jenny, Felix, An. Nasza dawna paczka - zaśmiał się
- Stare dobre czasy?
- Dokładnie - zaśmiał się - tylko, że dołączyła mała dwójka do nas
- Racja - zaśmiałem się - W końcu poznamy młodego Svena
- haha dokładnie, ciekawe czy wygląda tak jak on?
- Może, albo bardziej podobny będzie do Laury
- Zobaczy się
- Co racja to racja - uśmiechnąłem się - Dobra spadam! , Do zobaczenia!
- No narka!
Wyszedłem ze stadionu, kierując swoje kroki w stronę domu. Założyłem sobie słuchawki na uszy i skupiłem się zupełnie na piosenkach lecących z mojego telefonu.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Obiad był już gotowy, teraz razem z córeczką czekałam tylko na Mario. Po chwili zjawił się, przywitał się z każdą z nas buziakiem i odłożył torbę w salonie. 
- A wiesz co nasza maleńka dziś zrobiła? - uśmiechnęłam się
- Nie - wziął ją na ręce - co zrobiłaś bąblu? - spojrzał na nią i uśmiechnął się
- Ta - tia?
- o jejku, zaczęłaś mówić! Moja dzielna - pocałował ją w główkę - wiesz tatuś jest z ciebie dumny
- Chodźcie jeść, bo ostygnie 
- Jasne
We trójkę usiedliśmy do stołu. Po zjedzonym posiłku posprzątałam, a Mario razem z Niną poszli się bawić do jej pokoju. Czas mijał nam bardzo szybko, nawet nie zauważyliśmy gdy dochodziła 17. Zamknęliśmy dom i pojechaliśmy do Leona. Na miejscu byliśmy po niecałych piętnastu minutach. Na miejscu był już Sven z Laurą i małym Fabiankiem. 
- No siemka! - uśmiechnął się Sven
- Jej kochani, brakowało was! - przytuliłam się do nich - a ten mały królewicz to nie czasem nasz Fabianek?
- tak - uśmiechnął się
- Wiesz, ciocia jak cię ostatni raz widziała byłeś taki maleńki - posłałam mu uśmiech
- A to moja kochana Nina?
- No tak - zaśmiał się Mario
- Jej, pokaż się cioci, jaka ty już duża - wzięła ją na ręce
Chłopacy razem z dzieciakami poszli do ogrodu, a my zaczęłyśmy przygotowywać różne smakołyki. Niedługo po tym dołączyła reszta gości. Znów spędzaliśmy miło czas w swoim towarzystwie...
_______________________________________
Nic już lepiej o tym nie mówię ;c . W ogóle nie ma sensu ;c przepraszam!

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 46 " Jesteś najważniejsza! "

Przeprowadzka minęła bardzo szybko. Leo z Felixem i dziewczyny pomogli nam w tym. Przynajmniej spędziliśmy trochę czasu wszyscy razem jak dawniej. Tylko brakowało Svena, Laury oraz Moritza. Ale cóż, Sven razem z Laurą przeprowadzili się do Hiszpanii, Moritz jest na wakacjach. Może kiedyś wyjedziemy jeszcze razem na wakacje. Tego sam nie wiedziałem, dziś chciałem spędzić cały dzień w towarzystwie moich dwóch kochanych dziewczyn. Zaplanowałem sobie każdą chwilę. Wiedziałem, że im się spodoba. Nie spałem już od siódmej rana. Postanowiłem ogarnąć trochę dom. Ubrałem się, zjadłem śniadanie i wziąłem się do roboty. Powiem szczerze, że nawet szybko mi to poszło, ponieważ po dwóch godzinach skończyłem. Usiadłem sobie w salonie i włączyłem wiadomości. Około 10 na dół zeszła Lisa. Obdarowała mnie pocałunkiem i poszła zjeść śniadanie.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Obudziły mnie promienie słońca, które wbijały się przez okno do pokoju. Wstałam z łóżka i od razu poszłam się ubrać. Poszłam do kuchni w celu przygotowania sobie śniadanie, wcześniej obdarowując mojego ukochanego czułym pocałunkiem. Mario miał dzisiaj dla nas dzień pełen niespodzianek. Byłam bardzo ciekawa jakich. Gdy tylko Nina się obudziła, nakarmiłam ją i przebrałam. Gdy skończyłam Mario od razu wyciągnął nas z domu. Cały dzień spędziliśmy na zabawie. Byliśmy na plaży, w lunaparku, na spacerze i w innych różnych miejscach. Pod wieczór zawieźliśmy małą do Leona, nie wiedziałam, co on znów knuje. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy znów na plażę. Ujrzałam przepiękny widok, na końcu pomostu był rozłożony koc, a na nim świece, płatki róż i kolacja. Było bardzo romantycznie, słońce właśnie zachodziło. Uśmiechnęłam się do niego i wtuliłam mocno. Poczułam się wtedy tak jak kiedyś, gdy walczył o moje serce. Do mojego nosa dotarł zapach jego perfum, który uwielbiałam. Zawsze działał na mnie jakoś inaczej. Moje serce zaczęło bić mocniej. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy. Odbijało się w nich światło zachodzącego słońca. Zbliżyłam swoją twarz do jego i pocałowałam go namiętnie, czule. Zarzuciłam ręce na jego szyję. Staliśmy chwilę wymieniając się czułymi pocałunkami, aż w końcu wziął mnie za rękę i poszliśmy na pomost.
- Mario, jesteś cudowny - uśmiechnęłam się
- A ty jesteś najważniejsza! - odwzajemnił gest - Na całym świecie!
- Kocham cię, nawet nie wiesz jak bardzo!
- Wiem, mam dla ciebie jeszcze coś - pomógł mi wstać - Nie jest coś tak cennego, ale mam nadzieję, że zawsze jak na to spojrzysz będziesz wiedziała, że cię kocham! - założył na moją szyję łańcuszek
- Jest przepiękny! Dziękuje! - z oczu popłynęły mi łzy
- Skarbie czemu płaczesz? - otarł moje policzki
- Bo poczułam, że jestem naprawdę dla ciebie ważna.
- Mówiłem ci jesteś najważniejsza! - wpił swoje usta w moje
Gdy wróciliśmy do domu, od razu udaliśmy się do sypialni. Musieliśmy dać upust swoim emocjom. Oboje tego pragnęliśmy tak jak i bliskości pomiędzy sobą
___________________________________________
ughh -,- . Czekam na waszą krytykę, bo to coś nie zasługuje na jakikolwiek pozytyw ;x.

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 45 " Oczywiście!, dla ciebie wszystko! "

♥ ~ 2 miesiące później... ~ ♥

W końcu wróciliśmy do normalnego życia, wiedzieliśmy że to co się stało już się nie odwróci. Zaczęliśmy już normalnie funkcjonować, lecz nadal mieliśmy oboje pustkę w sercu. Jak na razie odpuściłem sobie treningi, nie dał bym rady. Wracam do nich dopiero za tydzień. Lisa poprosiła mnie, czy moglibyśmy się przeprowadzić. Zgodziłem się, ciężko było mi zostawiać ten dom, ale sam uznałem, że jest w nim za dużo wspomnień. Od samego rana szukałem różnych ofert dotyczących kupna domu. Siedziałem tak przed laptopem w kuchni pijąc kawę. Nina spała sobie smacznie w swoim pokoju. W końcu zeszła do mnie Lisa, wzięła sobie kubek i nalała sobie do niego kawy.
- I co masz coś?
- No mam, ale nie wiem czy ci się spodoba. - odwróciłem do niej laptopa i wziąłem łyka kawy
- Mario żartujesz?
- Nie dlaczego?
- Przecież on jest ogromny, i drogi...
- Skarbie, cena nie gra roli. A taki ogromny to aż nie jest. Tylko 100 metrów więcej od tego
- No nie wiem...
- Oj pojedziemy go zobaczyć, i zadecydujemy co?
- Dobra - pocałowała mnie w policzek
- No to zbieraj się - wyszczerzyłem się
- Ale, że co? już? o 9 rano?
- A faktycznie to po obiedzie?
- Wtedy będzie najlepiej - uśmiechnęła się lekko
Zadzwoniłem jeszcze do tego pana co sprzedawał ten dom, umówiłem się z nim na 13. Później poszedłem do małej, nakarmiłem ją i przebrałem.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Udało się nam jakoś wrócić do normalnego życia, dostaliśmy dużo wsparcia od rodziców i przyjaciół. Marco dostał 27 lat wyroku, lecz okazało się, że był psychicznie chory i popełnił samobójstwo. Własnie kończyliśmy jeść obiad, dochodziła godzina 11.40 . Postanowiliśmy wyjechać już ponieważ mieliśmy do tego mężczyzny, który sprzedawał ten dom trochę drogi. Na miejscu byliśmy już o 12.30. Właściciel na szczęście już był. Ale zdziwiło mnie to, że dał Mario klucze i od razu sobie pojechał. Stanęłam przed ogromnym budynkiem z małą na rękach. Nie powiem był przepiękny.
- Witajcie w naszym nowiutkim domku - zaśmiał się i objął mnie w pasie
- Mario! przecież mieliśmy razem zadecydować - udałam obrażoną
- Co nie podoba ci się, przecież mówiłaś, że jest piękny.
- Jest przepiękny, ale..
- Ha i tu nie ma żadnego ale kochanie! - pocałował mnie w policzek - chodźcie do środka.
Wnętrze było świetnie urządzone. Skromnie, ale również nowocześnie. Bardzo mi się spodobało. Usiedliśmy razem na kanapie, nadal nie wierzyłam, że Mario go kupił.
- Głupek - zaśmiałam się
- Tak wiem myszko, ale tylko twój - uśmiechnął się - teraz czeka nas przeprowadzka i zaczynamy nowe życie co powiecie?
- Tak, chyba tak - przytuliłam się do niego.
Niedługo później byliśmy już w domu...
______________________________________
Nudy!, nudy!, nudy!, nudy! Przepraszam!
Zrobiłam z Marco psychola -,- wszystko się popieprzyło ;c

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 44 " Wynoś się stąd! "

Dziś był ten najgorszy dzień w życiu dla mnie jak i Lisy. Pogrzeb naszego syna, oboje byliśmy nieobecni, nie wiedzieliśmy co robić. Cała drużyna, sztab szkoleniowy wspierał nas wtedy. Wszyscy ubrani na czarno staliśmy w świątyni i słuchaliśmy słów wypowiadanych przez księdza. Lisa cały czas płakała, tak jak i po moich policzkach spływały łzy. Wszyscy ludzie, którzy przybyli na pogrzeb szli razem z nami za trumną na cmentarz. Tam ksiądz odprawił resztę mszy. W końcu jego trumna poszła w dół. Nie wytrzymałem, poryczałem się jak małe dziecko, nie mogłem się opanować. Ludzie poskładali kwiaty na jego grobie i pomału się rozchodzili. Nagle ujrzałem tego wstrętnego dupka. Po cholerę on tutaj przyszedł. Uśmiechał się głupio do innych i podszedł złożyć małą różyczkę.
- Ty masz jeszcze czelność tutaj przychodzić! - krzyknąłem z emocji
- Ależ o co ci chodzi kochany przyjacielu?
- Zabiłeś mojego syna! Wynoś się stąd! - rzuciłem się na niego
W ostatnim momencie powstrzymał mnie Kevin. A Mats zadzwonił w tym czasie na policję.
- Że ci nie wstyd gnoju! - powiedział Grosskreutz - Zabiłeś im syna, i jeszcze miałeś czelność tutaj przyjść
- Zabiłem, no ba - zakpił - To miało tak być, miałeś jeszcze zginąć ty! - wskazał na mnie - wtedy miałbym cię Lisa dla siebie
- Mario! - dziewczyna wtuliła się we mnie
- Spokojnie kochanie! - przytuliłem ją
Matsowi na pomoc przyszedł Roman i oboje trzymali go do przyjazdu policji. Po pięciu minutach funkcjonariusze przyjechali, założyli mu kajdanki i zabrali do aresztu. Felix razem z An oraz Leo zawieźli nas do domu. Oboje z żoną zostaliśmy pod opieką Leonarda.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Nie miałam na nic sił, w nocy śniły mi się koszmary, nie spałam pół nocy. Bałam się przebywać w naszym domu, wszystko przypominało mi synka. W każdym kącie widziałam jego twarz, jego uśmiech. Słyszałm wszędzie jego głos. Postanowiłam o tym powiedzieć Mario, chciałam jak najszybciej się z niego wyprowadzić. Ten dom był wspaniały, ale wspomnienia były dla mnie masakrą akurat w tym momencie ....
____________________________________________
Dziś taki krótki, ponieważ jestem znów w szpitalu i nie mam humoru -,- .


poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 43 " Dziękujemy panu, to ważna informacja"

Ze mną wszystko było już w porządku, dziś wypuszczali mnie do domu. Lecz z Nico było słabo. Mały nadal walczył o życie, chociaż, że lekarze mówili, że wszystko będzie w porządku pomylili się. Podobno ciężko przeszedł noc, martwiłem się o niego nie chciałem go stracić, był to mój jedyny syn. Chłopaki wspierali mnie i Lisę, oni też kochali małego. Wypis dopiero miałem dostać pod wieczór, około południa przyjechali do mnie policjanci.
- Witamy
- Dzień dobry
- No to mamy dla pana kilka pytań
- Dobrze...
- Czy pamięta pan co się stało tamtego dnia?
- Wie pan wracałem z synkiem z treningu. Gdy nagle czarny mercedes wjechał w nas z bardzo dużą prędkością, a później uderzyliśmy w jeszcze jeden samochód, dalej to obudziłem się już w szpitalu
- Mówi pan, że czarny mercedes, może pamięta pan numery rejestracyjne?
- Nie nie pamiętam
- A może widział pan twarz kierowcy?
- Wie pan... - za jąkałem się - Znam to auto, kierowcę również.
- To może nam pan powiedzieć kto to?
- To był... to był - nie mogłem wykrztusić słów - To był Marco Reus
- Czyli dobrze podejrzewaliśmy widzisz Jonas - zwrócił się do kolegi
- Miałeś rację Hans, trzeba jak najszybciej wysłać list gończy - powiedział - Dziękujemy pany, to ważna informacja. Życzymy dużo zdrowia dla pana jak i syna, żeby wyszedł z tego cało.
- Dziękuje..
Przez ten wczorajszy wieczór analizowałem jak to mogło się stać, że mój przyjaciel chciał nas zabić. Może wtedy miałby Lisę dla siebie.
 - Mario Idioto skończ tak myśleć!! -
W końcu lekarz przyniósł mi wypis i mogłem pójść zobaczyć do syna. Widok ten mnie przraził, lekarze i pielęgniarki w białych kitlach okrążyły go dookoła, jeden dźwięk, jedna chwila. Już wiedziałem, mój syn nie żyje. Z oczu poleciał mi strumień łez, nie mogłem ich opanować, opadłem na ziemię i zacząłem beczeć. Lisa niedługo po tym przyjechała do szpitala, gdy się dowiedziała była cała roztrzęsiona, zalana łzami. Oboje nie mogliśmy uwierzyć, że straciliśmy naszego małego kochanego syna. Felix odwiózł nas do domu i razem z An zostali z nami. Wiedzieli, że sami nie damy sobie rady...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Nie!, Nie!, Nie!. Nie mogłam w to uwierzyć, przecież lekarz mówił, że wszystko będzie dobrze, że Nicolas będzie żył. Leżałam na łóżku i beczałam, nie mogłam się opanować, cała się trzęsłam. Mario leżał obok mnie i mocno tulił do siebie, głaszcząc mnie po głowie, lecz wiedziałam, że jemu też łzy ciekną po policzkach. Na szczęście mieliśmy przyjaciół, którzy wspierali nas cały czas. An z Felixem zajęli się Niną. Ja nie miałam do tego siły, ani głowy. Moje ręce całe drżały, mogłabym jeszcze ją upuścić, lub coś gorszego. Moje myśli ogarniały tylko wspomnienia, mój mały ukochany brzdąc, który zawsze był uśmiechnięty, szczęśliwy. Zawsze potrafił mnie rozweselić. Moje serce ogarniała pustka, cholerna pustka, której chyba nikt nie zapełni. Nico zawsze będzie w moim serduszku, zawsze będę kochać mojego bąbla. Mimo tego że nie ma go już z nami...
_________________________________________
Wydarzenia takie, ponieważ jak ma się doła to same wiecie ; c . Czekam na waszą krytykę.

niedziela, 7 lipca 2013

Rozdział 42 " Jest w bardzo ciężkim stanie... "

Jechał z ogromną prędkością, wjechał w nas prosto, uderzyliśmy w jeszcze jeden samochód. Momentalnie straciłem przytomność, obudziłem się dopiero w szpitalu. Cały byłem podłączony do różnych kabelków. Przykryty byłem białą kołdrą. Obok mnie siedział mój brat. A za oknami widziałem rozmawiających z moją zoną funkcjonariuszy policji.
- Felix - powiedziałem zachrypniętym głosem - Co z Nico?
- Jest w bardzo ciężkim stanie, walczą o jego życie
- Tylko nie to, wszystko moja wina - do moich oczu cisnęły się łzy
- Cicho stary, mały wyjdzie z tego zobaczysz. To nie twoja wina! On jest młodym, dzielnym chłopcem. Da radę! - chwycił moją dłoń
- Mam nadzieję...
- Wiesz w ogóle co się stało?
- Wiem, że... - nie dokończyłem ponieważ do sali weszli policjanci
- Witamy, mamy do pana pytanie, jest pan na siłach by złożyć zeznania czy raczej nie?
- A mogli by panowie przyjść jutro?, brat jest osłabiony, musi odpoczywać.
- Dobrze. To będziemy jutro do zobaczenia.
- Lisa jest z małym?
- Tak, An opiekuje się małą. Widzę stary, że jesteś zmęczony, prześpij się stary, dobrze ci zrobi.
- Dobra, dzięki brachu za wszystko!
- Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć - uśmiechnął się i wyszedł
Zamknąłem oczy i momentalnie odpłynąłem do krainy Morfeusza...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Gdy zadzwoniła do mnie policja od razu pojechałam do szpitala. Felix i An byli już na miejscu, poinformowali mnie o stanie Mario jak i Nicolasa. Cholernie się bałam o mojego syna i męża. Małego operują już od dwóch godzin. Jest w bardzo ciężkim stanie i walczą o jego życie. Beczałam, nie mogłam się opanować. Nie chciałam stracić żadnego z nich. Felix poinformował mnie, że mój mąż się obudził. Ulżyło mi trochę, lecz nadal bałam się o małego. Anka wzięła ode mnie Niną i pojechała z nią do swojego domu. Obiecała, że się nią zaopiekuje. W szpitalu zostałam tylko ja i Felix. Siedziałam i płakałam w jego ramionach. W końcu z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Przerażona wstałam z miejsca i podeszłam do niego.
- Pani jest mamą ?
- Tak, panie doktorze co z nim?
- Mały przeszedł bardzo trudną operację, ale dzielnie. Walczył razem z nami i udało się. Niestety może poleżeć jakiś tydzień w śpiączce. Później będzie czekała go bardzo ciężka rehabilitacja by znów mógł chodzić. Ale jak na tak młodego, i dzielnego chłopca na pewno sobie poradzi - uśmiechnął się
- Dziękuję!
- I co z nim ? - Felix podszedł do mnie
- Będzie dobrze - wtuliłam się w niego
- Mówiłem ci kochana! - przytulił mnie mocno
- Felix ja pójdę do Mario, dzięki ci za wszystko! - uśmiechnęłam się
- Nie ma sprawy, jesteś żoną mojego brata i moją ukochaną przyjaciółką, pamiętaj, że zawsze ci pomogę mimo wszystkiego!
- Jesteś kochany, Hej - pocałowałam go w policzek i przytuliłam na pożegnanie.
- No cześć - uśmiechnął się
Weszłam do sali w której leżał Mario, usiadłam obok łóżka i zaczęłam płakać, znów nas to spotyka. Już wszystko się układało i nagle musiało się spieprzyć....
________________________________
Czekam na waszą krytykę :d . Dziękuje wam za ponad 5000 wyświetleń, nie wiedziałam, że komuś podobają się te bzdury :p

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 41 " Mogę iść z tatą ? "

Gdzie spotkaliśmy Reusa, akurat jego. Żadne z nas nie chciało go wtedy widzieć.
- Mario! Lisa! Czekajcie! - krzyknął w naszą stronę.
- Czego ty znów chcesz?! - odezwałam się.
- Chciałem was przeprosić!, zwłaszcza ciebie - wskazał na mnie
- Chłopie, czasu nie cofniesz, naszej przyjaźni też nie zrozum to. Ufałem ci, chciałem byś zaopiekował się moją rodziną, a ty robisz takie coś daruj sobie.
- Ale..
- Reus nie ma żadnego ale!. Nie odzyskasz naszej przyjaźni. Ani mojej ani Mario. Gdyby Mario mi nie wybaczył zniszczyłbyś mój cały świat. Miałam szczęście, że mnie zrozumiał. Idź już proszę cię!
- Przepraszam! - rzucił ze spuszczoną głową i odszedł.
- Mamo, dlaczego wujek Marco był smutny?
- Syneczku nie zrozumiesz tego, to są sprawy dla dorosłych
- No dobrze... pójdziemy na lody?
- Jasne synku! - uśmiechnął się Mario.
Całą rodziną poszliśmy do pobliskiej lodziarni. Nina była jeszcze za mała więc tylko my we trójkę jedliśmy. Po spacerze wróciliśmy do domu, Było już dość późno, więc Mario poszedł z małym do jego pokoju, a ja udałam się z Niną by ją wykąpać, nakarmić i położyć do spania. W końcu mi się udało, mała zasnęła. Podreptałam do łazienki, wzięłam relaksacyjną kąpiel i położyłam się do łóżka. Mario jeszcze nie było, na pewno czytał małemu bajkę. Oczy mocno mi się zamykały, nawet nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.

♥ ~ Mario ~ ♥

Gdy przeczytałem Nicolasowi bajkę, poszedłem się wykąpać i spać. Następnego ranka wstałem jako pierwszy. Chciałem zrobić Lisie śniadanie do łóżka, lecz nie udało mi się. Ponieważ dziesięć minut później moja ukochana zeszła do kuchni.
- Co tam porabiasz? - przytuliła się do mnie.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę, ale mi się nie udała - zrobiłem smutną minkę
- Oj przepraszam - pocałowała mnie namiętnie
- Wybaczam, wybaczam - zaśmiałem się pomiędzy pocałunkiem
- To co tam masz do jedzenia? - uśmiechnęła się - jestem głodna jak wilk
- Hmm, twoją ukochaną sałatkę, naleśniki i marmoladę. Zapraszam do stołu - uśmiechnąłem się i podałem talerze na stół.
- Mmmm pychotka - zaśmiała się i usiadła na krześle.
Posiłek zjedliśmy razem. Dzieci jeszcze spały. Zostawiliśmy trochę sałatki dla Nicolasa, ponieważ on też ją uwielbiał. Lisa poszła nakarmić małą i ogarnąć trochę dom. Gdy już nakarmiła Ninę poszedłem jej pomóc. Wziąłem córkę do salonu i bawiłem się z nią. Nico nadal spał. Około 11 w końcu się obudził. Ja zbierałem się pomału na trening.
- Cześć śpiochu, w kuchni masz śniadanie - uśmiechnąłem się
- Dzięki, a ty tato gdzie jedziesz?
- Na trening zaraz lecę
- Mogę iść z tatą? - zwrócił się do Lisy
- Jak ci pozwoli czemu nie?
- Mogę?
- Jasne, tylko zjedz śniadanie i idziemy
- Okey
Poczekałem chwilę na małego i pojechaliśmy. Chłopiec spokojnie sobie siedział na ławce rezerwowych. Po trzech godzinach wracaliśmy do domu. Nie przewidziałem tego co się mogło stać. Byliśmy jedno skrzyżowanie przed domem, gdy wjechał w nas znajomy dla mnie czarny mercedes...

_______________________________________________
Borze macie takie coś -,- . Przepraszam za to :d

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 40. " Ty gnoju! "

Około 15 byliśmy już w Dortmundzie. Do domu podwiózł mnie Piszczek, który jechał w moja stronę. Podziękowałem kumplowi za podwózkę i  wszedłem do domu. Na progu od razu zostałem przywitany przez syna, później poszedłem do kuchni w której urzędowała moja ukochana żona.
- Cześć kochanie - objąłem ją od tyłu i dałem buziaka w policzek
- Jejku Mario, przestraszyłeś mnie - odsunęła się ode mnie i uderzyła lekko w ramię.
- A to za co?
- za to że cię kocham głupolu - pocałowała mnie namiętnie
- Teraz ci nie popuszczę, opowiadaj co się dzieje?
- Mario, nie teraz proszę
- Lisa skarbie obiecałaś, więc słucham
- No dobrze... Ale obiecaj mi, jedno!
- hmm?
- Że po tym wszystkim mnie nie zostawisz
- Obiecuje, ale powiesz mi w końcu?
- Okey... - przeciągała - Gdy zostawiłeś nas pod opieką Reusa, on powiedział mi, że mnie kocha, chciał mnie pocałować raz, ale się odsunęłam, za drugim razem mi się nie udało. Odepchnęłam go i kazałam mu się wynosić. Przepraszam!
- Ty nie masz za co. Tak cię kocham, teraz idę coś załatwić, niedługo wrócę.
- Gdzie idziesz ?
- Do niego
- Nie zrób mu krzywdy!
- Nie obiecuje!
- Mario do cholery!
Nic więcej nie odpowiedziałem, wsiadłem w swój samochód i pojechałem do domu Marco. Zaparkowałem go na parkingu i udałem się do drzwi. Wszedłem do środka, Reus siedział na kanapie i pił kawę.
- Ty gnoju!, jak mogłeś!
- Ale Mario o co ci chodzi? - udawał zdziwionego
- O co mi chodzi, jak mogłeś pocałować moją żonę. Nigdy ci tego nie wybaczę rozumiesz, jesteś zwykłym sukinsynem! - mój prawy sierpowy wylądował na jego twarzy - a i jeszcze jedno, nie zbliżaj się do mojej rodziny!
Wyszedłem z jego posiadłości trzaskając drzwiami. Po piętnastu minutach byłem już w domu.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Bałam się, miałam nadzieję, że Mario nic nie zrobił Marco. Nie chciałam, by miał jakiekolwiek konsekwencje za to. W końcu wrócił do domu. Przyszedł do mnie do kuchni, usiadł do stołu. Podałam mu obiadu, w końcu usiadłam na przeciw niego.
- Mario?
- Słucham?
- Co mu zrobiłeś?
- Dostał tylko w gębę.
- Tylko?!
- Mógł pomyśleć co robi, jesteś moją żoną. Nikt mi cię nie odbierze, zawsze będę o was walczył i bronił na każdym kroku.
- Słodki jesteś
- No wiem - wytknął mi język
- haha i skromny..
- heh ma się ten dar - poruszał brwiami i obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
Chwilę później, gdy już zjadł, włożyłam naczynia do zmywarki i całą rodziną wybraliśmy się na spacer. Gdzie spotkaliśmy...
_________________________________________
Przepraszam że taki krótki, ale jeszcze chcę nadrobić na pozostałych dwóch blogach. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;*

Liebster Award:

Dziękuje za nominację Sylwii Reus ;3

Pytania :

1. Jak się nazywasz?
2. Ile masz lat?
3. Gdzie mieszkasz?
4. Jaki jest twój ulubiony piłkarz?
5. Jaki jest twój ulubiony klub piłkarski?
6. Twój typ idealnego chłopaka?
7. Jakie masz zainteresowania?
8. Twoje cechy charakteru?
9. Jaki jest twój ulubiony blog?
10. Twój ulubiony kolor?
11. Czy mój blog nadaje się do czytania? O ile go czytasz. :)


No więc tak :D :
1. Jagoda Bajsert
2. 15
3. Kościan - Nielęgowo
4. Łukasz Piszczek, Mario Gotze, Dominik Furman
5. BVB, Legia Warszawa
6. Nie ma ideału ;3. Ważne żeby kochał i był przy mnie ;3
7. Jazda konna, Siatkówka, piłka nożna
8. Na pewno przyjacielska, miła, czasem agresywna xdd haha
9. Mam dużo 
10. Niebieski, czarny, żółty, fioletowy
11. Jest świetny ♥ ;*


Przepraszam, że nie zrobię nominacji, ale chcę jak najszybciej nadrobić rozdziały ;3. 

sobota, 29 czerwca 2013

Ważne!

Przepraszam was bardzo, ale rozdział może się dopiero pojawić koło 5 - 6 lipca, ponieważ 2 lipca jadę do szpitala znów, a teraz aktualnie coś mi się dzieje z internetem i nie dam rady dodać rozdziału ;c. Jeszcze raz mocno was przepraszam i obiecuje, że tego 5 lub 6 pojawi się nowy.

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 39 " Nie chcę cię znać nie rozumiesz?! "

I od rana znów, trening. Nie lubiłem zgrupowań reprezentacji, ponieważ nigdy się nie wysypiałem, zresztą nie tylko ja. Reszta chłopaków tak samo. Jedyny który zawsze był wyspany był Manuel Neuer. Nie wiem jak ten chłopak to robił. Nie chętnie wstałem, ubrałem się i udałem się razem z Lukasem na śniadanie. Po raz pierwszy każdemu smakował posiłek. Mieliśmy godzinę odpoczynku i jechaliśmy na stadion. Trening jak zawsze, na początek piętnaście kółek dookoła boiska, później ćwiczenia a na końcu mecz. Byłem w składzie z Romanem, Matsem, Gundoganem, Benderem, Moritzem, Kevinem, Shmelzerem, Mertesackerem, Ozilem, Podolskim. Nasza drużyna pokonała przeciwników  5 - 0 . Po treningu wróciliśmy do hotelu, zjedliśmy obiad i mieliśmy czas dla siebie. Razem z Mo, Marcelem, Oraz Kevinem wybraliśmy się na basen. Bez zastanowienia wskoczyliśmy do wody.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Rano wstałam dosyć wcześnie, ponieważ obudziła mnie Nina. Przewinęłam ją i nakarmiłam. Udało mi się ją znów uśpić. Ubrałam się w luźne ciuchy i zeszłam do kuchni by przygotować sobie i małemu śniadanie. Postawiłam na sałatkę ziemniaczaną i kanapki. Około 8 dołączył do mnie Nicolas. Zjedliśmy razem, później poszłam pomóc mu się ubrać. Gdy już skończyłam wróciłam do kuchni by posprzątać. Mały bawił się w swoim pokoju. Nina spała, więc miałam chwilę czasu dla siebie. Usiadłam w salonie i zaczęłam oglądać wiadomości. Dziś szykowałam się na wieczorny mecz. Mario miał dla nas strzelić gola, trzymałam go za słowo. Siedziałam sobie na kanapie oglądając wiadomości, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Niechętnie poszłam otworzyć. Nie dowierzałam kogo tam widzę, akurat jego nie chciałam oglądać już nigdy...
- Cześć Lis.. - powiedział patrząc mi w oczy.
- Nie chce cię znać nie rozumiesz?!
- Chciałem cię tylko przeprosić, wiem że spieprzyłem, że już nigdy nie będziesz chciała się ze mną przyjaźnić, ale wiedz, że żałuję!
- Wyjdź! i nie wracaj tutaj więcej!
- Lisa...
-Marco proszę cię wypieprzaj stąd i nie przychodź!
- Ok. na razie - powiedział i skierował swoje kroki do furtki.
Zdenerwowałam się, trzasnęłam tak drzwiami, że obudziłam małą. Od razu pobiegłam do jej pokoju. Wzięłam ją na ręce i zaczęłam uspakajać, gdy już przestała płakać poszłam z nią do pokoju Nico i bawiliśmy się we trójkę. Około 16 zadzwonił do mnie telefon, spojrzałam na wyświetlacz, okazało się, że to Mario.
- Cześć miśku, co tam u was słychać?
- Hej kochanie, wszystko dobrze a u was?
- Nie za dobrze, ale nie ważne. Opowiadaj jak tam jest?
- Myszko co się stało?
- Nic skarbie, uwierz mi.
- Lisa znam cię, mnie nie oszukasz.
- Nic poważnego, powiem ci jak wrócisz. Nie masz się czym martwić, tylko musisz się skupić na meczu.
- Dobrze, ale jak wrócę to mi powiesz tak?
- Tak.
- Dobra, to trzymajcie się tam. Kocham was, buziaki
- My ciebie też misiu, no hej.
Po obiedzie poszłam z dzieciakami na spacer. Szłam powolnym krokiem po parku, Nico szedł obok wózka. Do domu wróciliśmy przed 19, nakarmiłam małą i uśpiłam. Zeszłam na dół do kuchni w celu przygotowania popcornu na mecz dla mnie i małego. O 20 rozpoczęło się spotkanie, razem z synem siedziałam na kanapie przed telewizorem wcinając popcorn.
- Mamo, patrz tata - Nico wskazał na ekran
- Tata obiecał mi, że strzeli dzisiaj dla nas gola, ciekawe czy dotrzyma obietnicy - uśmiechnęłam się.

♥ ~ Mario ~ ♥

Dręczyły mnie słowa Lisy, że u nich nie za dobrze. Martwiłem się, nie wiedziałem co to mogło oznaczać. W końcu skupiłem się jedynie na meczu. Weszliśmy na boisko, przywitaliśmy się z Szwajcarami i zaczął się mecz. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała masakrycznie, popełnialiśmy dużo błędów i straciliśmy bramkę. Druga połowa jednak wyglądała zupełnie inaczej, od początku przejęliśmy inicjatywę. Już w 56 minucie wyrównaliśmy golem Moritza. Na szczęście w 87 minucie dotrzymałem obietnicy i strzeliłem bramkę dla mojej rodziny. Mecz zakończył się wynikiem 2 - 1 dla nas. Po wykąpaniu się i przebraniu wróciliśmy do hotelu. Zjedliśmy kolację i ja razem z Lukasem wróciliśmy od razu do pokoju, i poszliśmy spać. Zawsze ja i Podolski byliśmy największymi śpiochami w reprezentacji.
      Dziś już wracaliśmy do domu, musieliśmy wstać bardzo wcześnie, ponieważ samolot mieliśmy już o 12. Spakowaliśmy się i o 12.15 siedzieliśmy już w samolocie i lecieliśmy do domu...

______________________________________
Boże przepraszam was za to coś ;c. Ale jakoś dzisiaj nie mam weny.


środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 38 " Marco, co ty robisz do cholery?! "

Dziś wylatywałem na zgrupowanie reprezentacji. Nie chciałem zostawiać Lisy samej z dziećmi, ale nie miałem wyboru. Marco miał kontuzję i nie mógł polecieć. Więc poprosiłem go, by zaopiekował się moją żoną oraz dzieciakami. Ten od razu się zgodził, wiem, że Lisie nie spodoba się ten pomysł, ale no cóż. Martwiłem się o nią, i nie chciałem by znów im coś się stało. Lisa ubrała małą i włożyła do wózka. Ja pomogłem Nico się ubrać. Żona razem z dziećmi pojechała mnie odwieźć na lotnisko. Marco miał tam czekać. Po dwudziestu minutach byliśmy już na miejscu. Staliśmy razem z Podolskim i jego rodziną. Dużo rozmawialiśmy. W końcu nadszedł czas pożegnania. Ucałowałem dzieci, a na koniec pożegnałem się z żoną.
- Uważaj tam na siebie i strzel dla nas jakiegoś gola - uśmiechnęła się
- Macie to jak w banku. Będę tęsknił - dałem jej buziaka - Hej.
- Ja też miśku, do zobaczenia!
Razem z Lukasem ruszyłem w stronę samolotu chwilę później siedziałem już w środku. Założyłem słuchawki i zasnąłem...


♥ ~ Lisa ~ ♥

Wróciłam razem z dziećmi i Marco do domu. Co prawda nie podobało mi się to, że Reus będzie mnie " niańczył " przez ten tydzień, ale nie miałam innego wyboru. Mario by go zabij jakby się dowiedział, że się mną nie opiekował. Nakarmiłam córeczkę i usypiałam ją. Gdy zasnęła włożyłam ją do łóżeczka i przykryłam kocykiem. Później zeszłam na dół i zaczęłam pichcić obiad. Po godzinie zawołałam chłopaków na posiłek. Gdy zjedliśmy posprzątałam po nim i udałam się do salonu, gdzie urzędował Nico i Reus. Usiadłam w salonie i oglądałam sobie TV.

♥ ~ Mario ~ ♥

Właśnie dolecieliśmy do Hiszpanii, od razu pojechaliśmy autobusem do hotelu. Miałem pokój razem z Podolskim. Za dwie godziny mieliśmy już trening. Więc oboje postanowiliśmy wolny czas przeznaczyć na drzemkę. O 17.30 Wyjechaliśmy z hotelu kierując się na stadion. Przebraliśmy się i wbiegliśmy na boisko. Trening nużył się niezmiernie. Trwał tylko trzy godziny jak zawsze, ale my myśleliśmy, że wieczność... Do hotelu wróciliśmy przed 21, wykąpałem się i położyłem do łóżka. Od razu odpłynąłem w krainę morfeusza...

♥ ~ Lisa ~ ♥

W Dortmundzie właśnie nastał wieczór. Właśnie kończyłam czytać bajkę Nico, chłopiec już zasnął. Ucałowałam go w główkę i wyszłam gasząc światło. Zeszłam do salonu i dołączyłam do Reusa, który oglądał jakiś film. Oglądaliśmy razem do 23, byłam już zmęczona, więc postanowiłam iść spać. Wstałam z kanapy i nie zdążyłam zrobić kroku, ponieważ Marco złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie.
- W końcu mogę to zrobić - powiedział po czym zbliżał swoją twarz do mojej.
- Marco co ty robisz do cholery?! - odepchnęłam go od siebie.
- Lisa, ja.. ja cię kocham !
- Czy ty się słyszysz człowieku. Myślisz, że mi to powiesz to rzucę ci się w ramiona. Chłopie jakbyś nie pamiętał ja mam męża, którego kocham nad życie i dwójkę dzieci!
- To mnie nie obchodzi, ważna jesteś ty! - znów się zbliżył, ale momentalnie się odsunęłam
- Jesteś nienormalny człowieku!
- Może i jestem, ale będę walczył o kobietę którą kocham! - szybko podszedł do mnie i dał mi buziaka
- Wynoś się stąd! - dałam mu w twarz.
- Mario kazał mi cię pilnować
- Spierdalaj! - wypchnęłam go za drzwi.
Zakluczyłam dom i poszłam do sypialni. Długo nie mogłam zasnąć, lecz w końcu udało mi się...
______________________________________
Muszę trochę namieszać, nie może cały czas być kolorowo :d

wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 37 " Jest prześliczna! "

♥ ~ 3 miesiące później... ~ ♥
Leżałam znów szpitalu, w każdej chwili mogłam urodzić. Mario i Nico dzielnie znosili moje humorki ciążowe. Obydwoje nie mogli się już doczekać aż mała Nina przyjdzie na świat, w sumie ja też. Była już 12, poczułam że wody mi odeszły. W końcu moja córeczka chciała przyjść na świat. Pielęgniarki przewiozły mnie na salę porodową i zaczęłam rodzić.

♥ ~ Mario ~ ♥

Dostałem wiadomość ze szpitala że Lisa rodzi. Ubrałem małego i pojechałem do szpitala. Dotarliśmy tam po dziesięciu minutach, recepcjonistka skierowała nas pod salę porodową. Słyszeliśmy tylko krzyki, a po chwili usłyszałem płacz mojej małej Niny. Dziesięć minut później mogłem razem z synem wejść do żony. Leżała na łóżku trzymając w dłoniach maleńką Ninę.
- Jest prześliczna! - uśmiechnąłem się i pocałowałem Lisę w głowę
- Moja Nina! - uśmiechnął się Nico i złapał małą za rączkę
- O jak słodko - zaśmiała się
- Kochasz siostrzyczkę ? - uśmiechnąłem się
- Baaardzo - pocałował ją delikatnie w główkę
- mój kochany misiek - przytuliła małego
- Mogę ? - spytałem
- Jasne - podała mi małą.
Usiadłem na krześle obok trzymając córeczkę na rękach. Spoglądała na mnie tymi swoimi pięknymi brązowymi oczkami. Była przepiękna, chwyciła mój palec i nie chciała puścić. Mała jeszcze chwilę z nami posiedziała później Lisa nakarmiła ją i Nina zasnęła. Pielęgniarka wzięła ją od nas. Siedzieliśmy u niej do wieczora, później wróciliśmy do domu. Zrobiłem Nico kolację a później wykąpałem go i przykryłem kołdrą.
- Tato, wiesz, że Nina jest śliczna - uśmiechnął się
- Wiem syneczku po mamie - zaśmiałem się
- Po tobie też
- Ale bardziej po mamie, ty jesteś po mnie - uśmiechnąłem się
- Też będę taki przystojny? - powiedział z iskierkami w oczach
- Będziesz o wiele przystojniejszy - zaśmiałem się - Każda dziewczyna będzie chciała być twoja, ale pamiętaj synku, że jeśli znajdziesz tą jedyną nigdy jej nie skrzywdź bo będziesz tego mocno żałował. - powiedziałem - a teraz śpij, już późno. Dobranoc - ucałowałem go w głowę.
- Dobranoc...
Zgasiłem światło i wyszedłem z jego pokoju. Swoje kroki skierowałem do sypialni. Wyciągnąłem z szafki album ze zdjęciami i zacząłem go oglądać wspominając dawne czasy. Brakowało mi naszych wypadów całą paczką na imprezy, wakacje... Ale każdy z nas już dorósł, prowadzi swoje życie... Planuje już przyszłość, ale wiedziałem jedno. Nasza przyjaźń będzie trwała wiecznie, zawsze będziemy mieli w nich wsparcie a oni w nas. Gdy skończyłem oglądać poszedłem się wykapać i położyłem się do łóżka.

♥ ~ Lisa ~ ♥

Spędziłam w szpitalu jeszcze trzy dni, dziś wracałam do domu. Około 12 przyjechał po nas Mario. Właśnie kończyłam pakowanie moich rzeczy gdy wszedł do sali.
- Cześć kochanie - obdarował mnie soczystym buziakiem.
- Hej miśku, to co możemy jechać ? - odwzajemniłam gest
- Jasne, daj te torby, a ty weź Ninę - uśmiechnął się
Podałam chłopakowi torby. Wzięłam małą na ręce i razem wyszliśmy ze szpitala. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy. Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy już w domu. Mario zapłacił opiekunce, która pilnowała Nico. Ja skierowałam się do pokoiku Niny, nakarmiłam ją i zaczęłam usypiać. Gdy już zasnęła położyłam ją w łóżeczku. Położyłam ręce na obramowaniu łóżeczka i patrzyłam na nią jak słodko śpi. Po chwili poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Mario przytulił mnie i położył swoją głowę na moim ramieniu.
- Jest piękna, widać, że po tobie - uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek
- Po mnie nie żartuj - zaśmiałam się - oczyska to ma po tobie
- To wiem, ale tylko oczy. Reszta po tobie.
- Kocham cię - odwróciłam się w jego stronę.
- Ja ciebie też. - pocałował mnie...
____________________________________________________________
Przepraszam za te kolejne bzdety. Ale jakoś nie mam weny ostatnio. Może przez to, że ktoś skrada cały czas moje myśli :d .
DZIĘKUJE WAM ZA PONAD 4000 Wyświetleń nie wiedziałam, że ktoś lubi czytać te moje wypociny <3
Polecam wam zajebistego bloga <3 . Jak tam już będziecie to zostawcie komentarz z góry wam dziękuje ;*



poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 36 " Który to już miesiąc? "

Tak jak lekarz powiedział wypuścił po dwóch dniach. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam. Od samego rana pakowałam swoje rzeczy. Około 10 na wizytę przyszedł lekarz. Przebadał mnie i dał wypis. Na szczęście z dzieckiem było już wporzątku. Moja mała Nina będzie żyła. Niedługo później zjawił się Mario.
- Cześć skarbie - dał mi soczystego buziaka
- Hej, jedziemy? - uśmiechnęłam się
- Jasne, chodź - wziął moje torby i złapał mnie za rękę
Razem wyszliśmy ze szpitala. Miałam już go dość. Wsiedliśmy do samochodu i od razu pojechaliśmy w stronę domu. Chłopak zaparkował samochód i pomógł mi wysiąść. Skierowaliśmy się w stronę domu, lekko otworzyłam drzwi a od razu uściskała mnie Samanta. Razem z Leo, An, Felixem, Svenem i Laurą przyjechali nas odwiedzić.
- Jejku, jak ja się za wami stęskniłam, dawno się nie widzieliśmy - przytuliłam się z każdym z nich
- No my też mamusiu - zaśmiała się Anka - Który to już miesiąc?
- Niedługo ósmy - powiedział dumnie Mario
- No, no gratulacje - zaśmiał się Felix.
- Dzięki.
- A wy kiedy w końcu ? - zaśmiał się Mario
- Może niedługo - zaśmiała się An
- Naprawdę gratulacje kochani - uśmiechnęłam się
- Ale jeszcze dokładnie nie wiadomo.
- A ty braciszku?
- A my? - objął Sam i uśmiechnął się
- My za dziesięć miesięcy - zaśmiała się i dała mu buziaka
- Co i nie pochwaliliście się, nie no foch - zaśmiałam się
- O jejciu siostrzyczko, wiem, że i tak nie masz focha. Za dobrze cię znam
- Spadaj - wytknęłam mu język i zaśmiałam się

♥ ~ Mario ~ ♥

Razem z Lisą wróciliśmy do domu, wcześniej dzwonił Leo, że razem z ekipą wpadną w odwiedziny. Wiedziałem, że Lisa się ucieszy, ponieważ nie widzieliśmy się od ślubu. Całe popołudnie spędziliśmy na rozmawianiu, śmianiu się. Nico cały czas siedział na kolanach Leona lub Anki.
- Znacie już płeć ? - spytał Sven
- Dziewczynka - uśmiechnęła się Lisa
- A imię już macie wybrane ?
- Nina - uśmiechneła się
- Co ci mają z tą literą N - zaśmiał się Leo
- No co - zaśmiałem się - Ciekawe jak wy nazwiecie
- Chłopca Mats a dziewczynkę Ulla - uśmiechnęła się An
- Właśnie - zaśmiał się Leo
- Nico, nie chcesz spać?
- Chcę
- To chodź - powiedziałem i wziąłem go na ręce.
Poszedłem z nim do łazienki, wykąpałem go i zaniosłem do pokoju. Przykryłem go kołdrą i zacząłem czytać bajkę. W jej połowie zasnął, zgasiłem światło i zszedłem do salonu.
- Zasnął?
- Tak.
- To my się będziemy zbierać. Wpadniemy niedługo - zaśmiał się Felix
- Spoko - uśmiechnełam się
Pożegnaliśmy się, posprzątałem szklanki. Lisa poszła od razu się wykąpać i położyła się do łóżka. Po niecałej godzinie dołączyłem do niej. Wtuliła się we mnie i zasnęliśmy...
____________________________________________
Mam nadzieję, że choć odrobinę lepszy. Nwm jakoś ostatnio nie mam weny ;c.

niedziela, 23 czerwca 2013

Rozdział 35 " Nico, uważaj proszę! "

Dziś postanowiłem wziąć małego ze sobą do szpitala. Lisa na pewno ucieszy się, że go przywiozłem. Wstałem około 9, zszedłem na dół i zrobiłem kanapki na śniadanie. Po chwili usłyszałem kroki, mały się już obudził.
- Siadaj synku, zajadaj. Później pojedziemy do mamy co ty na to?
- Jasne!
Razem z małym zjedliśmy posiłek. Ubrałem go i wyszliśmy. Zapiąłem go w foteliku, po czym zająłem miejsce za kółkiem i ruszyłem. Po niecałych trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Wziąłem Nico na ręce i udaliśmy się do sali w której leżała moja żona. Weszliśmy do środka, na jej twarzy od razu zagościł ogromny uśmiech.
- Mamusia! - mały wskoczył na jej łóżko i mocno się do niej przytulił
- Cześć kochanie moje, nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłam - pocałowała go
- Nico uważaj proszę! - upomniałem go, gdy zaczął skakać na łóżku
- Mario, daj spokój - uśmiechnęła się.
- Niech ci będzie - dałem jej buziaka. - wiesz już kiedy wychodzisz?
- za tydzień już będę z wami. A co tęsknicie za nami ?
- Bardzo! - uśmiechnął się mały
- Mój maleńki książę - pocałowała go.
- Kocham cię mamusiu!
- O ja ciebie też skarbie!
- I tatusia też kocham mocno!
- Też cię kocham syneczku

♥ ~ Lisa ~ ♥

Ucieszyłam się, gdy Mario przyprowadził Nico do mnie w odwiedziny. Bardzo mi go brakowało. Gdy tylko wrócę do domu, spędzę kilka najbliższych dni razem z nimi. Mario na szczęście nie będzie miał treningów, ponieważ mają przerwę. Ostatni trening mieli w ten dzień, co napadnięto na mnie. A najbliższy jest dopiero za dwa tygodnie. Może wyjedziemy w trójkę na wakacje. Na razie muszę dużo odpoczywać, ponieważ nie chcę stracić mojej córeczki. Cały dzień spędziłam z moimi chłopakami.
- To my będziemy spadać co Nico? Spać ci się chce nie?
- Tak.
- To jedźcie, uważajcie na siebie - dałam im buziaka.
- Cześć skarbie - pocałował mnie. znów
- Hej. - uśmiechnęłam się - Cześć syneczku
- Hej mamusiu - przytulił mnie
Chłopcy wyszli, ja jeszcze chwilę posiedziałam i czytałam sobie książkę. Później zasnęłam...
        Obudziłam się następnego dnia około 10, ku mojemu zdziwieniu byłam bardzo wypoczęta. O 11.15 na wizytę przyszedł lekarz. Zbadał mnie, pobrali mi również krew. Doktor stwierdził, że jeśli już dobrze się czuję, i jak wyniki będą dobre to może wypuści mnie za dwa dni. Bardzo się z tego powodu ucieszyłam.

♥ ~ Mario ~ ♥

Rano zrobiłem małemu śniadanie. Nie byłem głodny, więc ja nie jadłem. Podczas gdy mały jadł, zadzwoniła do mnie Lisa.
- No hej myszko co jest?
- Cześć misiu, przed chwilą lekarz wyszedł...
- i ? - przerwałem jej
- Nie przerywaj - zaśmiała się
- No sorki - odwzajemniłem gest.
- Może wypuści mnie za dwa dni jak będą dobre wyniki
- Naprawdę, to świetnie
- Wiem. Dobra kończę. Kocham cię. uściskaj Nico.
- Ja ciebie też, hej. Okey
____________________________________________
Boziu, wymuszony, za co przepraszam! .

sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 34 : " Dlaczego go Kurwa nie szukacie?! "

Z samego rana pojechałem do szpitala, kupiłem po drodze różne smakołyki dla Lisy. Kupiłem jakieś jabłka, banany, ciastka, soki i inne. Coś po 10 byłem już na szpitalnym korytarzu, szedłem do jej sali. Cały czas zastanawiałem się co powiem gdy poprosi mnie bym przyprowadził Nico. W końcu dotarłem pod salę 26. Delikatnie zapukałem i po słowie " Proszę " wszedłem do środka.
- Hej skarbie - przywitałem ją soczystym buziakiem - przyniosłem ci coś, jak się czujesz?
- Cześć, dobrze. Dziękuje - uśmiechneła się
- Przywieźć ci coś jeszcze?
- nie, nie musisz - uśmiechnęła się - a jak Nico, nie sprawia rodzicom problemów?
- Nie jest grzeczny jak aniołek - uśmiechnąłem się sztucznie
- To dobrze, mam nadzieję, że jaknajszybciej stąd wyjdę
- Ja też mam taką nadzieję, brakuje mi was - chwyciłem jej dłoń
- Mi was też misiu
Siedziałem u niej do 18. Od razu gdy wyszedłem ze szpitala pojechałem na komisariat policji w sprawie mojego synka.
- Niestety nie mamy dobrych wieści, nie znaleźliśmy jeszcze pana syna...
- To dlaczego go kurwa nie szukacie?! - zdenerwowałem się
- Spkojnie, cały czas go szukamy. Niech pan jedzie do domu, odpocznie. Gdy tylko natrafimy na jakikolwiek ślad odezwiemy się do pana.
- Dobrze.
Wróciłem do domu, położyłem się na łóżku i czekałem na jakikolwiek znak od policji...

♥ ~ Lisa ~ ♥

Leżałam w tym cholernym szpitalu, chciałabym już wrócić do domu, do moich chłopaków. Tęskniłam za nimi. Niestety musiałam jeszcze tydzień poleżeć, ponieważ moja ciąża jest zagrożona. A ja nie chcę stracić mojej córeczki. Pokochałam ją już i załamałabym się jakbym ją straciła.

♥ ~ Mario ~ ♥

W Końcu!, w końcu znak od tej policji. Nico się znalazł. Szybko ubrałem kurtkę i pojechałem na komisariat.
- Tatusiu! tak się bałem! - podbiegł do mnie i przytulił się
- Już dobrze synku, jesteś z tatą - wziąłem go na ręce.
- Zaaresztowaliśmy tych bandytów. Będą nam potrzebne zeznania w czasie rozprawy. Czy pańska małżonka dałaby radę je złożyć?
- Myślę, że tak.
- Dobrze, w takim razie dziękujemy i odezwiemy się do państwa.
- To ja dziękuje! - uścisnąłem mu dłoń
Razem z małym pojechałem od razu do domu. Wykąpałem go, nakarmiłem i położyłem spać. Sam poszedłem się wykąpać i położyłem się do łóżka...
______________________________________________
taki nijaki, ale nie dziwie się bo jest 00:46 :d