Urodzinowa impreza trwała w najlepsze, około 3 nad ranem razem z Mario postanowiliśmy się zmyć. Poszliśmy sobie na spacer, chcieliśmy pobyć chwilę w samotności. Chłopak chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy. Wolnym spacerkiem szliśmy po oświetlonych ulicach Dortmundu. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie. Teraz liczyła się nauka i on. Spędzałam z nim każdą wolną chwilę i z tego bardzo się cieszyłam. Wydawało mi się, że to tylko głupie zauroczenie, lecz przekonałam się, że to był błąd. Owszem Mario był moją pierwszą miłością, która mi się przydarzyła, ale chciałam, żeby już był tą ostatnią. Chciałam, żeby był ze mną już do końca.
- O czym tak rozmyślasz? - spojrzał mi w oczy
- O nas, o tobie, życiu jednym słowem o wszystkim - uśmiechnęłam się
- Mhm, wiesz, chciałbym żeby to trwało wiecznie. - przystanął na chwilę i chwycił moje dłonie.
- Na serio nie przeszkadza ci to, że ludzie mogą cię wyśmiać że jesteś ode mnie starszy?
- Mówiłem ci już, nie obchodzi mnie wiek!, liczy się co czujesz w sercu - uśmiechnął się
- Czuję, że jesteś dla mnie wszystkim
- Ja czuję, że cię kocham, najmocniej na świecie - pocałował mnie
Chłopak nie zwrócił uwagi na paparazzi, którzy robili nam zdjęcia. Cieszyłam się bardzo, że nie jest taki jak inni piłkarze, którzy zrobiliby wszystko aby ich twarzyczka wyszła pięknie w blasku fleszy.
# Sześć miesięcy później. Koniec roku szkolnego... #
Mój związek z Mario był już na poważnie. Leo zaakceptował to, że jego najlepszy przyjaciel jest z jego siostrą. Wiedział, że prędzej czy później będziemy razem. Anka i Felix poza sobą świata nie widzieli, zakochani w sobie na zabój. Sven również znalazł sobie " przyjaciółkę ". Laura była bardzo miła, chodziła z nami do klasy. Z wielką chęcią dołączyła do naszej paczki. Dziś był ostatni dzień szkoły przed wakacjami. Zakończenie było o 12. Wstałam o 10 i poszłam do łazienki, wzięłam długą kąpiel. Później ubrałam się w to, włosy rozpuściłam. Wszystko zajęło mi półtora godziny. Zjadłam szybko płatki i wyszłam. Cała nasza paczka czekała przed uczelnią. Przywitałam się ze wszystkimi i weszliśmy. Zakończenie trwało dwie godziny, dostaliśmy świadectwa i mogliśmy już iść. Gdy szłam korytarzem zaczepiła mnie klasowa a zarazem szkolna diwa Cornella. Boże jak ja nienawidziłam tego plastiku. Uważała się za najlepszą w całej szkole.
- Siema
- Cześć - rzuciłam oschle
- Ty chodzisz z tym całym piłkarzem co nie?
- tak, jeszcze coś bo się śpieszę
- Czekaj, nie uciekaj. Umówisz mnie z tym blondaskiem czekaj jak mu tam?
- Marco Reus
- No tak, na pewno ma full kaski więc będzie gites
- Chyba śnisz. Nigdy cię z nim nie umówię, a tak w ogóle on nie gustuje w plastikach
- O ty szmato!. Jeszcze tego pożałujesz!
- Szmatą to jesteś ty, ja nie puszczam się z pierwszym lepszym. A teraz sorki, uciekam do mojego chłopaka. Miłych wakacji - rzuciłam im głupi uśmieszek
Cornella nie pisnęła więcej ani słówka. Stała tylko jak wryta z otwartą gębą. Mario i moja paczka czekali koło samochodu.
- Hej - pocałowałam go
- No cześć myszko, ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się
- Dziękuje
- To jak z tymi wakacjami?
- Jedziemy my tu, Leo, Moritz i Marco z dziewczyną. I te wasze dwie koleżanki nie?
- Nom. Jenny i Samanta. Czym jedziemy w ogóle ?
- Mo załatwił jakiś bus czy coś tam, więc wszyscy zmieścimy się w jednym.
- Okey. To zbiórka w poniedziałek pod Signal ?
- Mhm. Laski co powiecie na zakupy? - uśmiechnęła się Laura
- Świetny pomysł
- Okey, to dziś około 16 tam gdzie zawsze?
- Jasne - uśmiechnęłam się
- To chłopaki jak laski idą na zakupy to my może umówimy się na małe piwko i Fifę? - spytał Sven
- Spoko, to u nas o 16 - powiedział Felix
- Oks, do zobaczenia - odpowiedział Mario i otworzył mi drzwi do samochodu.
Chłopak zajął miejsce za kółkiem i odwiózł mnie do domu. O 16 wyszłyśmy z dziewczynami na miasto i ruszyłyśmy w szał zakupowy. Mieliśmy wynajęte domki nad jeziorem. Tam mieliśmy spędzić całe dwa tygodnie.
# Poniedziałek... #
Wyjeżdżaliśmy o 7, więc wstałam o piątej by wszystko ogarnąć. Wzięłam ranny prysznic, ubrałam się w to, włosy spięłam sobie w koka. Zeszłam na dół i uszykowałam kilka kanapek na drogę. Leo wziął pełno słodyczy. Marco specjalnie kupił mini lodówkę na podróż, żeby włożyć tam wodę i lody. Wybiła 6.40. Razem z bratem pojechaliśmy pod stadion, gdzie czekał na nas minibus. Chłopcy zapakowali walizki do środka, i zajęliśmy miejsca w samochodzie. My z Mario usiedliśmy na samym końcu, założyłam sobie słuchawki na uszy i zasnęłam w ramionach Gotzego. Przed nami usiedli Felix z Werą, później Sven z Laurom, Jenny usiadła z Samantą a Mo i Leo usiedli z przodu i prowadzili. Nasze przyjaciółki wpadły w oko mojemu bratu i Leitnerowi. Tak mijała nam droga na wymarzone wakacje...
_____________________
Łapcie dziewiątkę. Już niedługo trochę namieszam :D
świetne :D
OdpowiedzUsuńCzekam jestem ciekawa co dalej z wakacjami i naszymi amorkami
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na nowy
http://monikagotze.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10.html